Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Wawryszuk
|

Rząd buduje techniczny skansen za 40 miliardów

0
Podziel się:

Bartosz Wawryszuk zastanawia się, co jest lepsze: atom, czy wiatraki?

Rząd buduje techniczny skansen za 40 miliardów

Rząd zatwierdził wczoraj plan, dzięki któremu za 10 lat powinniśmy się cieszyć z dobrodziejstwa energii wytwarzanej w polskiej elektrowni atomowej. Prąd będzie tańszy, jego dostawy bardziej stabilne - innymi słowy zapanuje spokój i pełnia szczęścia. Czy na pewno?

Nie zamierzam straszyć nikogo tym, co się może wydarzyć, gdy w siłowni jądrowej pójdzie coś nie tak. Wszyscy dobrze pamiętamy dramatyczne skutki awarii w Fukushimie, a sam mam jeszcze w pamięci dziwny smak płynu Lugola, który trzeba było łyknąć w szkole po katastrofie w Czernobylu. To ciemna i złowroga strona energii atomowej.

Skupmy się jednak na kosztach - z dotychczasowych zapowiedzi resortu gospodarki wynika, że zbudowanie elektrowni jądrowej będzie nas kosztować, bagatela, 40 miliardów złotych. Dokument zatwierdzony wczoraj przez Radę Ministrów bazuje na tych właśnie szacunkach. Przy okazji, paradoksalnie, może okazać się, że największym hamulcowym programu atomowego jest nie kto inny jak minister gospodarki. Partyjni koledzy z PSL zobowiązali bowiem niedawno Janusza Piechocińskiego do wykonania uchwały partii, która do programu ludowców wpisuje rezygnację Polski z... budowy elektrowni atomowej.

PSL to jednak nie główny przeciwnik energetyki jądrowej. Prym na tym polu wiodą ekolodzy, którzy przedstawiają inne wyliczenia dotyczące nakładów koniecznych do inwestycji takiej jak budowa elektrowni atomowej. Greenpeace twierdzi, że cena 4 mld euro za 1000 MW zawarta w dokumentach rządowych jest znacznie zaniżona. Jako dowód na poparcie swoich argumentów przytacza ofertę, którą Rosjanie zaproponowali Węgrom: 12 mld euro za 2400 MW. Jakby nie patrzeć, wychodzi więcej niż w scenariuszu rządowym.

Na tym nie kończą się jednak argumenty przeciw, bo ekolodzy wskazują na tańsze alternatywy. Przytaczają opinię profesora Władysława Mielczarskiego z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej, który twierdzi, że elektrownia atomowa będzie kosztować dwa razy więcej, czyli 80 mld zł i to bez kosztów infrastruktury. Prof. Mielczarski projektował rynki energii elektrycznej w Australii i Kanadzie, więc można przyjąć, że wie o czym mówi. Tym bardziej, że jak twierdzi, za okrągłe 80 mld zł można mieć pięć razy więcej mocy z elektrowni innych typów. Na przykład wiatrowych.

Wiem, że od razu obruszą się ci, którym nie w smak wiatraki i inne odnawialne źródła energii. Pomijając dyskusję o szpeceniu krajobrazu, która sprowadza się do rozważań natury estetycznej, prąd z wiatru wychodzi taniej.

Przeciętny Kowalski jest jednak zagubiony w tej dyskusji o słabych i mocnych stronach poszczególnych źródeł energii. Mnie do gigantycznej i czasochłonnej inwestycji, którą zapewne będzie elektrownia atomowa, zraża nie tylko problem składowania odpadów radioaktywnych. Widząc ile trwa przygotowanie projektu i jego realizacja - mam poważne obawy, czy w 2035 roku, kiedy jak optymistycznie zakłada rząd powinniśmy mieć aż dwie elektrownie atomowe, nie będą one już zabytkiem techniki nie przystającym do rzeczywistości.

autor jest dziennikarzem Money.pl

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)