Alibaba wejdzie dzisiaj na nowojorską giełdę i będzie to najprawdopodobniej największy debiut w historii Wall Street.
Koncerny z USA ciągle stawiają na rozwój, inwestując wszystkie zarobione pieniądze - a to w drony, a to w produkcję seriali lub smartfonów, konsekwentnie budując w ten sposób pozycję w sieci. A Chińczycy? Robią w tym czasie pieniądze. Wiele wskazuje na to, że na Dalekim Wschodzie czai się groźny rywal, któremu właśnie zamarzyła się kariera na amerykańskim podwórku. Amazon i eBay powinny się bać?
Alibaba wejdzie dzisiaj na nowojorską giełdę i będzie to najprawdopodobniej największy debiut w historii Wall Street. Chiński gigant natychmiast wskoczy do pierwszej piątki największych przedsiębiorstw na świecie. Jak wynika z raportu PwC The 20 Global Top 100 companies, największą rynkową wycenę ma amerykański Apple - pod koniec marca było to niemal 470 miliardów dolarów. W pierwszej piątce tego zestawienia znalazły się również Google (409 mld), Wells Fargo (244 mld) i Microsoft (155 mld dolarów). Alibaba wart 167 miliardów dolarów wskoczy na 4 miejsce, przed Microsoft.
Jak reagują amerykańskie koncerny na zbliżające się zagrożenie z Dalekiego Wschodu? Amazon z odpowiedzią się nie spieszy. Podobnie jak z generowaniem zysku - ostatnie straty przekroczyły 120 milionów dolarów oraz z podbojem kolejnych rynków - w Polsce póki co tania siła robocza interesuje go bardziej niż klient. A mimo to lokalni, e-commerce'owi gracze i tak się go boją, bo firma Jeffa Bezosa działa powoli, ale skutecznie. Czy to znaczy, że sama nie ma się czego obawiać? Niekoniecznie.
Chiński nauczyciel został milionerem
A Jack Ma, założyciel Alibaba Group - internetowej grupy kapitałowej, o karierze w stylu „od pucybuta do milionera” wie całkiem sporo. Ten chiński nauczyciel języka angielskiego przygodę z e-handlem zaczynał pod koniec lat 90., pięć lat po tym jak na drugiej półkuli Jeff Bezos rzucił karierę na Wall Street i z świętował pierwsze sukcesy własnej e-księgarni.
Zespół firmy Alibaba w 1999 roku (fot. Alibaba Group)
Z 60 tysiącami dolarów w kieszeni, Ma w roku 1999 stworzył firmę, która dzisiaj niepodzielnie panuje nad rynkiem e-commerce w Państwie Środka. Bo Alibaba Group to nie tylko e-sklep, ale także serwis aukcyjny, usługa płatności internetowych oraz zarządzanie danymi. O jej znaczeniu najlepiej świadczą wyniki, a te - w odróżnieniu od Amazona - są imponujące. Amerykanie ciągle stawiają na rozwój, inwestując wszystkie zarobione pieniądze a to w drony, a to w produkcję seriali lub smartfonów, konsekwentnie budując w ten sposób pozycję w sieci. A Chińczycy robią pieniądze. Przychody Alibaby w ostatnim kwartale 2013 roku wyniosły 3 miliardy dolarów, a zysk netto - 1,36, co stanowi wzrost o 110 procent w porównaniu do poprzedniego roku.
Amazon, choć jego sprzedaż tylko w II kwartale 2014 roku okazała się większa o 23 procent niż w poprzednim, znowu znalazł się pod kreską, po raz kolejny wystawiając na próbę cierpliwość inwestorów. Tym bardziej, że nic nie wskazuje na to, by coś drgnęło w najbliższym czasie - na następny kwartał firma zapowiada stratę możliwą nawet na poziomie 810 milionów. Bezos przekonuje, że długofalowa strategia jest znacznie pewniejsza niż koncentracja na szybkich zyskach, ale akcjonariusze wydają się już tracić zimną krew. Po ostatnich wynikach kurs Amazonu spadł o 10 procent.
Analitycy zacierają więc ręce na myśl o Alibabie.com, który wycenili się na około 150 miliardów dolarów - a to więcej niż kwota, na którą wycenia się dzisiaj całe Yahoo!, które jest zresztą udziałowcem chińskiej spółki.
Ale czy Chińczycy rzeczywiście pozwolą zarobić? Z tym może być różnie, choć trzeba przyznać że internetowe spółki zwykle nie zawodzą - przynajmniej w debiucie. Mimo że analitycy zawsze straszą bańką, koniec końców kurs rośnie, a po akcje ustawiają się długie kolejki chętnych. Tym razem nie powinno być inaczej, choć rozbudzone oczekiwania - a to jedna z największych ofert w ostatnich latach - nie sprzyjają chłodnej kalkulacji.
- Inwestorzy prześcigają się w kupowaniu nowych emisji, bo poprzednie dały dobrze zarobić - tłumaczy Marcin Majewski, analityk inwestycyjny z firmy Augeo. - A w gorących okresach wyceny często nie są uzasadnione fundamentami spółek. W ten sposób jest zwyczajne ryzyko, że za akcje albo trzeba będzie przepłacić, albo nie kupi się ich wcale.
Tym bardziej, że o chińskim rynku niewielu inwestorów ma w ogóle pojęcie. Choć Alibaba od początku działa globalnie - obecnie już w 240 krajach na świecie - a chiński rynek internetowy, jest zdominowany przez prywatne firmy, rządowe regulacje nie są bez znaczenia. Zwłaszcza w przypadku internetowych płatności, na co także zwraca uwagę Majewski. Na razie jednak nic nie mąci pozytywnych nastrojów wokół debiutu, a o spółce, która jeszcze nie tak dawno kojarzona była z tanimi podróbkami iPadów - robi się coraz głośniej. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Przyczynił się do tego sam Ma, który od jakiegoś czasu stanowczo wojuje z nieuczciwymi handlowcami. W 2011 roku Alibaba musiał zmierzyć się z bodaj największym skandalem w swojej historii w wyniku, którego zwolnionych zostało ponad stu pracowników. Okazało się, że - za odpowiednią opłatą - przyznawali oni status „złotych sprzedawców”, internetowym oszustom. Skala korupcji musiała być ogromna, bo było ich ponad 2 tysiące. Gdy dowiedział się o tym Ma, poleciały głowy. I to z samej wierchuszki - oprócz osób bezpośrednio zaangażowanych w aferę, pracę stracili także menedżerowie najwyższego szczebla.
Nie wszyscy jednak uwierzyli w szczere intencje prezesa, który w poprzednich latach zaniedbywał kwestie związane z ochroną użytkowników. Akcja „oczyszczania” szeregów dla części obserwatorów była jedynie pudrowaniem noska przed balem. Bo Alibaba, choć ma ambicje, by wejść na salony, wyrósł raczej na bazarowych podróbkach. To tam przecież w 2010 roku, trzy miesiące po premierze iPada, można było kupić ePada - pozornie bliźniaczo podobny, ale cztery razy tańszy chiński tablet.
Jack Ma, założyciel Alibaba Group (fot. Alibaba Group)
Ma stanowczo odpierał zarzuty, które i tak nie zdołały strącić go z piedestału. W Chinach ma bowiem status biznesowej gwiazdy, a za sobą historię niemniej ciekawą niż niejeden self-made man z Doliny Krzemowej. Ten pochodzący z niewielkiej miejscowości pod Honkongiem nauczyciel, język angielski szlifował oprowadzając obcokrajowców po mieście. W 1995 roku wyjechał do USA jako tłumacz i tam zainteresowały go komputery. Po powrocie do Chin stworzył stronę China Pages, która jednak szybko upadła. Po kilku latach, gdy pracował już ministerstwie handlu zagranicznego, poznał Jerry'ego Yanga, współzałożyciela Yahoo. A wkrótce amerykański portal stał się udziałowcem garażowej spółki.
Oprócz Yahoo! w biznes chińskiego nauczyciela uwierzył także Goldman Sachs, który wykupił 24-proc. udział. Spółka wystartowała w 1999 roku i na początku koncentrowała się na budowaniu zasięgu, uzyskując bardzo skromne przychody. Ma - w odróżnieniu od Bezosa - nie kazał jednak inwestorom długo czekać na zyski i już po trzech latach rozpoczął monetyzację swoich serwisów. Jedynie na użytkowników serwisu aukcyjnego Taobao, który w tym czasie musiało się zmierzyć z eBayem nie zostały nałożone opłaty. Tak jest zresztą do dziś - ciągle utrzymuje się on z reklam.
Zachodnie platformy aukcyjne - nie tylko eBay, ale także nasze rodzime Allegro - mają więc powody do niepokoju. Alibaba Group łączy usługi, jakie na zachodzie dzielą między sobą Amazon, eBay, PayPal.
- Ma nie tylko własny marketplace Customer to Customer, Business to Customer ale także sklep online, własne płatności, rezerwacje podróży, zakupy grupowe, a nawet własną usługę chmury, streaming muzyki i wideo, e-learning, mapy i nawigacje. - wymienia Michał Kreczmar, e-Commerce director w Hypermedia. - Alibaba oferuję klientom praktycznie 360 stopniową obsługę i może pomóc w każdej potrzebie.
Ponadto Alibaba Group nie ogranicza się do działania na rynku detalicznym. - Biznes zamawia tam całe kontenery z produktami - dodaje Mateusz Gordon, ekspert firmy Gemius od e-commerce. - Dwa serwisy należące do tej firmy w samym 2012 roku sprzedały towary o łącznej wartości ponad 170 miliardów dolarów. Dla porównania wartość polskiego e-commerce szacowana jest na około 21 miliardów złotych.
Jak Zuckerberg radził sobie na giełdzie?
Akcje serwisu, mimo że na otwarciu wzrosły z 38 dolarów do 43, bardzo szybko zaczęły tracić i spółka już pierwszy dzień notowań zakończyła na minusie. W najgorszych chwilach papiery spółki było kupić nawet za 18 dolarów.
Są więc przychody, ale są i problemy. - Duże ryzyko związane jest z wykorzystaniem technologii mobilnych. Wzrost technologii mobilnych może pozwolić wybić się konkurentom, bo Alibaba korzysta głównie z przeglądarek komputerowych i póki co transakcje mobilne przynoszą jej mniejsze prowizje - analizuje zagrożenia Marcin Majewski.
A zaniedbania na mobilnym rynku - jak pokazuje przykład Nokii i ciągle „tylko” trzeciego na mobilnym rynku Microsofcie - sporo kosztują. Zachodni inwestorzy doskonale zdają sobie sprawę z wagi mobilnych rozwiązań i za niefrasobliwość w tych kwestiach dotkliwie karzą, o czym na własnej skórze przekonał się nawet Zuckerberg. Dopiero, gdy udowodnił, że dopracował mobilne rozwiązania swoich usług - inwestorzy dali mu odetchnąć.
Być może Alibabie także się uda. Już teraz może liczyć na ogromne zainteresowanie inwestorów, analityków i komentatorów, które nie ogranicza się tylko do biznesowych mediów. Po debiucie spółka zwiększy rozpoznawalność i - jeśli zerwie łatkę skupiska oszustów i zainteresuje się mobilem - może sporo namieszać.
- Obecna sytuacja rynkowa oraz ogromna płynność rynku związana z luzowaniem polityki pieniężnej w USA powodują, że inwestorów chętnych na akcje Alibaba nie zabraknie - nie ma wątpliwości Majewski.
Pobierz ebook "Ranking agencji marketingowych 2024 i ebook o e-marketingu oraz agencjach reklamowych"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Zapraszam do zapoznania się z ofertąfirmy preply! Najlepsze oferty pracy, baza ofert pracy dla nauczycieli języka chińskiego Krakówhttp://preply.com/pl/krakow/of...Pracowałem z nimi przez ponad rok izdobyłem cenne doświadczenie! Polecam.
amazon pobiera 15% prowizji od sprzedaży i ma straty??
jakieś źródło odnośnie daty debiutu?