W poniedziałek w Brukseli spotkają się wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz z rosyjskim ministrem energetyki Aleksandrem Nowakiem oraz jego ukraińskim odpowiednikiem Wołodymyrem Demczyszynem. Tematem rozmów będzie spór o dostawy gazu na linii Rosja-Ukraina.
Napięcia na linii Moskwa-Kijów wzrosły, gdy prezes Gazpromu Aleksiej Miller ostrzegł, że Rosja może wstrzymać dostawy na Ukrainę, która rzekomo nie dokonała opłaty za surowiec. Ukraiński Naftohaz oskarża z kolei rosyjski koncern o to, że dostarcza gaz do Doniecka i Ługańska, czyli terenów kontrolowanych przez separatystów.
- _ Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji, dlatego zaprosiliśmy obie strony na rozmowy _ - powiedziała rzeczniczka Komisji do spraw energii Anna-Kaisa Itkonen.
Bruksela obawia się, że zakłócenia dostaw na Ukrainie mogłyby się odbić na zakłóceniach w tranzycie na zachód kontynentu. - _ Komisja oczekuje, że Ukraina i Rosja będą przestrzegać pakietu zimowego i dostawy do Europy zostaną utrzymane na stałym poziomie _ - powiedziała Itkonen.
Pakiet zimowy to porozumienie podpisane jesienią przez Ukrainę i Rosję, przy mediacji Komisji Europejskiej, które określa zasady dostawy gazu w okresie zimowym.
W piątek kierownictwo Gazpromu poinformowało, że strona ukraińska przelała tylko 15 milionów dolarów. Zdaniem Rosjan to tyle, ile wystarczy na zaledwie jeden dzień dostaw. Informację o wysokości przelanej kwoty potwierdził szef Naftohazu Ukrainy, Andriej Kobolew.
Utrzymywał jednak, że jego kraj nie wykorzystał dotąd 120 milionów metrów gazu, za który zapłacił wcześniej. Dyrektor ukraińskiej spółki zapewnił, że nawet wstrzymanie rosyjskich dostaw na Ukrainę nie spowoduje zakłócenia tranzytu paliwa do Europy Zachodniej.
Czytaj więcej w Money.pl