Ministerstwo Finansów nie widzi możliwości całkowitego zniesienia podatku miedziowego w przewidywalnym czasie - powiedział w piątek minister finansów Mateusz Szczurek (na zdjęciu). Propozycję likwidacji podatku wysunęło Prawo i Sprawiedliwość kilka dni temu. Byłaby to duża ulga dla jednej z największych polskich spółek. KGHM w ubiegłym roku musiał zapłacić z tego tytułu 1,5 miliarda złotych.
Jak podkreślił minister finansów, w 2014 roku przygotowany został przegląd działania tego podatku, z którego wniosek był taki, że utrzymanie go jest zasadne.
- Można oczywiście dyskutować nad modyfikacjami tego mechanizmu, rozważyć na przykład zachęty do poszukiwań miedzi, o czym mowa była podczas ostatniego spotkania w KGHM. Co do samej idei podatku, tej renty miedziowej, jest ona właściwa i potrzebna ocenił Szczurek.
Minister finansów podkreśla, że wprowadzenie podatku nie ograniczyło zdolności KGHM do inwestowania. - Ogromny program inwestycyjny, jaki planuje i wdraża w tej chwili ta firma pokazuje wyraźnie, że on nie uszczupla w istotny sposób możliwości rozwoju tej bardzo zyskownej firmy - powiedział Szczurek.
Faktycznie spółka tylko w 2014 roku zarobiła "na czysto" 2,45 mld zł. Jest to jednak zaledwie jedna piąta zysku z 2011 roku, czyli sprzed wprowadzenia podatku. Trzy kolejne lata były coraz mniej zyskowne.
Roczne zyski KGHM-u (w tys. zł)
Podatek od wydobycia niektórych kopalin (miedzi i srebra) jest pobierany w Polsce od 18 kwietnia 2012 roku. W ubiegłym roku z tego tytułu KGHM musiał zapłacić 1,5 mld zł, co stanowiło 12 procent całkowitych kosztów działalności operacyjnej spółki.
Temat likwidacji podatku od niektórych kopali pojawił się poniedziałek, kiedy to Prawo i Sprawiedliwość złożyło projekt ustawy likwidujący podatek miedziowy. Na taką zapowiedź automatycznie zareagowali inwestorzy giełdowi. Akcje KGHM-u zaraz po tej informacji wystrzeliły kilkanaście procent do góry.
Notowania akcji KGHM w tym tygodniu
KGHM jest pierwszym w świecie producentem srebra oraz ósmym producentem miedzi. Jego aktywa znajdują się w Polsce, Niemczech, USA, Chile, Kanadzie i na Grenlandii. Cała grupa zatrudnia blisko 35 tys. pracowników. Ma 9 kopalni i 4 projekty górnicze w fazie rozwoju.