Money.plMotoryzacjaWiadomościPublikacje

Mercedes C450 AMG Sport - mocny śpioch

2016-06-29 21:59

Mercedes C450 AMG Sport - mocny śpioch

Nazwa znaczy dużo, o czym przekonał się Mercedes. Przez rozdrabnianie się i nazywanie jednych Mercedesów Mercedesami-AMG, a innych Mercedesami-Benzami AMG wprowadził niemały zamęt. Od razu wyłoniły się pytania i spekulacje. Czy Mercedes-AMG to prawdziwe AMG, a te inne wersje tylko je udają? Jaki udział ma AMG w projektowaniu tych "słabszych" wersji? Czy znajdziemy w nich choć trochę magii inżynierów z Affalterbach?

Mercedes chce uciąć tę dyskusję w prosty sposób. Od niedawna silnik o oznaczeniu 450 występuje pod nazwą, która mówi więcej. Przykładowo - klasę C z tym silnikiem nazywać teraz będziemy Mercedes-AMG C43. I wszystko jasne. Jest AMG? Jest. Ale w jakim stopniu?

Testowy samochód powstał jeszcze według wcześniejszej nomenklatury, ale między C450 AMG Sport a AMG C43 znajdziemy parę różnic. Jakich? O tym poniżej.

Pobudka śpiochów

Na samochody, które nie wyglądają na szybkie, a takie są w rzeczywistości, mówimy "śpiochy" (ang. sleeper car). W ostatnim czasie idea takich samochodów zaczynała przymierać - jeśli samochód miał parę koni więcej, musiał o tym krzyczeć. Dodawano spoilery, złe spojrzenia, obniżone zawieszenie, większe koła. Trudno przejść obok takiego samochodu obojętnie, ale nie daje on też tej satysfakcji, którą czujemy, kiedy ktoś próbuje nam pokazać na drodze, gdzie nasze miejsce i w ogóle nie spodziewa się tego, czego zaraz doświadcza - totalnego upokorzenia.

Teraz taki sposób myślenia o samochodach najwyraźniej się odradza. Widzieliśmy to już w Lexusie GS F, który może być skonfigurowany tak, że nie będzie się rzucał w oczy, ale Mercedes idzie krok dalej. Mercedes C450 AMG Sport nie wyróżnia się nawet stylistyką. Wygląda jak samochód z pakietem wizualnym AMG, ale niekoniecznie jako taki, który zostałby przez AMG stworzony. Wyróżniają go właściwie tylko końcówki układu wydechowego, emblemat na bocznym panelu i mała lotka na bagażniku. Poza tym - wygląda jak regularna klasa C. No dobrze, sportowe zawieszenie trochę go też obniża, a nadkola zostały nieco poszerzone, ale czy każdy zwróci na to uwagę? Najlepiej byłoby więc poprosić o usunięcie oznaczenia silnika z tyłu (dostępne w konfiguratorze, nie wymaga dopłaty) i możemy zacząć masowo zwalczać kierowców, którzy myślą, że są szybcy.

Karbon i czerwień

W środku nie musimy się kryć, możemy mieć taką dawkę sportu, jaką tylko sobie wymarzymy. Ktoś, kto konfigurował testowego Mercedesa C450 AMG Sport wymarzył sobie akurat dawkę całkiem sporą. Mamy wykończenie z tworzywa imitującego włókna węglowe, mamy czerwone pasy, czerwone przeszycia i skórzane, kubełkowe fotele ze zintegrowanymi zagłówkami. Mamy też kierownicę AMG, której chyba robi się przykro, kiedy trzymasz ją tylko jedną ręką. Została wręcz stworzona do tego, by obejmować ją dwoma rękami i nigdy nie puszczać. Jest gruba i częściowo obita alcantarą - po prostu świetna. Wymaga jednak dopłaty prawie 3 tys. zł.

Fotele bardzo dobrze trzymają w zakrętach, ale trapi mnie tu co innego. Okno dachowe zabrało chyba trochę zbyt dużo centymetrów - mam 1,86 cm wzrostu, siedzę najniżej jak się da, a mimo wszystko dość często dotykam włosami czarnej podsufitki. Tak, byłem niedawno u fryzjera, nie mogę pochwalić się grzywą Johnny'ego Bravo.

Początkowy zachwyt samochodem może też opuścić pasażerów tylnej kanapy. Nie narzekają na brak miejsca, ale też nie chwalą sobie nadmiaru przestrzeni. Sportowe fotele z kolei sięgają do samej podłogi - nie sposób wsunąć pod nie stopy. Z tyłu podróżuje się więc ogólnie nieźle, ale przeciętnie, jak na tę klasę samochodu.

Wyciszenie wnętrza jest bardzo przyzwoite, podobnie jak jego ergonomia. Do przycisków sięgamy z łatwością, choć ekran na środku deski rozdzielczej przypomina tablet - i w chwilach zapomnienia zdarza się go dotknąć z nadzieją, że zareaguje też na dotyk. Niestety, funkcje systemu Command Online obsługujemy wyłącznie za pomocą pokrętło-dżojstika i płytki dotykowej na tunelu centralnym, ale to nawet lepiej. Niezbyt ergonomiczne jest też umiejscowienie przycisków do ustawiania foteli - trzeba by mieć rękę płaską jak naleśnik, żeby ją zmieścić pomiędzy fotel a próg. Ciekawe też, że standardowo nie dostajemy uchwytów na napoje w przedniej części kabiny. Niby możemy zamówić je bez dopłaty, ale konfigurator każe od razu dobrać pakiet aranżujący przestrzeń bagażową za 497 zł. Kiedy usuniemy ten pakiet, usuwamy też uchwyty. Pięćset złotych za uchwyty na kubki - to brzmi jak żart.

Żartem C450 AMG Sport bynajmniej nie jest.

Emocje i zmiany

Jeździliśmy Mercedesem C450 AMG Sport już wcześniej, wybraliśmy tryb Sport+ i zaparkowaliśmy, by poprzyglądać się wnętrzu. Jakie znaczenie miał wybór trybu Sport+? Został zapamiętany przez system, dzięki czemu kiedy teraz wciskam przycisk startera... słyszę złowrogie warknięcie i kilka strzałów z wydechu. Sportowy układ wydechowy jest tu w standardzie i stale dba o odpowiednie wrażenia akustyczne - prycha, strzela, mruczy. Jest tak, jak być powinno, ale za nieco ponad 6 tys. zł możemy zamówić jeszcze układ wydechowy AMG Performance z możliwością regulowania głośności przyciskiem. To jest dopiero coś.

Wiemy już jak za pomocą C450 AMG rozprawiać się z innymi kierowcami, ale jak poradzić sobie ze "znawcami", którzy będą nam ciągle powtarzać, że to nie jest C63 i daliśmy się Mercedesowi oszukać? Polecam posadzić delikwenta na prawym fotelu, jeśli wyjątkowo nas denerwuje to z tyłu i pojechać z nim na jakąś krętą drogę. Zmieni zdanie już przy pierwszym postoju, kiedy będzie zmuszony przypominać sobie, co jadł na obiad. No chyba, że sam ma AMG C63 albo - nie daj Boże - AMG C63S - wtedy może mieć trochę racji z tym narzekaniem.

W każdym razie tutaj naprawdę nie ma się czego wstydzić. AMG wzięło 3-litrowe V6 Mercedesa, które normalnie wytwarza 333 KM i podkręciło go 34 KM. Mamy więc 367 KM w zakresie 5500-6000 obr/min i całe 520 Nm momentu w szerokim zakresie od 2000 do 4200 obr/min. Tak, "dół" jest wyraźnie słabszy, ale może też celowo, bo powyżej 2000 obr/min faktycznie zaczynamy uderzać potylicą w zagłówek, za każdym razem, kiedy wciśniemy pedał gazu. Choć w C450 AMG za zmianę przełożeń odpowiada skrzynia 7G-Tronic Plus, w AMG C43 będzie to już bardziej nowoczesny 9-biegowy 9G-Tronic.

Od AMG najczęściej oczekujemy emocji porównywalnych do tych z M-ek BMW, czyli chcemy tylnego napędu, który w połączeniu z mocnym silnikiem pozwoli na długie i efektowne slajdy - oczywiście na torze. C450 AMG jest w tym względzie trochę inny - ma stały napęd na cztery koła, który rozdziela pomiędzy obie osie w stosunku 67:33. Po wyłączeniu kontroli trakcji tył nie jest jeszcze rebeliantem gotowym wyrwać się spod naszej dyktatury, ale jeśli tylko mocniej skręcimy kierownicę i dodamy więcej gazu, to musimy szybko zacząć kręcić kierownicą w drugą stronę, żeby się nie obrócić. Jazda w tym stylu jest o wiele łatwiejsza niż w typowej tylnonapędówce, bo 33% momentu z przodu znacznie ułatwia kontrolę poślizgu, ale wymaga też niemałej wprawy, jeśli chcemy już taki poślizg maksymalnie wydłużyć.

Nie mówię o tym po to, żeby przekonać was, że Mercedes C450 AMG Sport nadaje się do driftu. Może tak, może nie, ale chodzi mi o to, jak dużo radości potrafi sprawić. Czy to samą jazdą, czy brzmieniem układu wydechowego, czy reakcją na każde nasze polecenie. Uśmiech może nie schodzić z twarzy przez długi czas. To nie jest jeden z tych samochodów, przy których masz pełne ręce roboty, bo co chwilę starają się wymknąć spod kontroli, ale też nie prowadzi się jak komputer na kołach. C450 przekazuje sporo informacji kierowcy, czym daje satysfakcję z panowania nad samochodem.

A kiedy skończysz szaleć, wybierasz tryb Comfort i w ciszy i spokoju jedziesz przed siebie, relaksując się i podziwiając przyrodę. Szybko jednak zatęsknisz za szaleństwem trybu Sport+ i nie powstrzyma cię nawet średnie spalanie oscylujące wokół 15-18 l/100 km. A jeśli pojechałbyś w tym trybie dłużej, spalanie mogłoby spaść nawet poniżej 10 l/100 km. V6 od AMG cechuje się takim apetytem na paliwo, jakiego od niego wymagasz. Nawet w tej kwestii zdaje się na twoje polecenia.

Skuteczność nad moc

Pogoń za mocą wypaczyła dzisiejsze modele sportowych samochodów. O niektórych z nich można otwarcie powiedzieć, że są... aż za mocne. Stojąc na parkingu, możesz wygrywać w walce na wykresy z hamowni, ale jazda samochodem to nie gra w karty. 500 czy 600 KM nie wykorzystasz w pełni na drodze i - o ile nie jesteś zawodowym kierowcą wyścigowym czy rajdowym - na torze prawdopodobnie też nie. Te liczby robią jednak wielkie wrażenie, obok nich znajduje się zresztą zazwyczaj piorunujący wygląd - nic dziwnego, że o takich samochodach marzymy. Jednym z nich może być też Mercedes-AMG C63 S. Takie samochody to oczywiście nic złego - ale ich rasowy, często bezkompromisowy charakter sugeruje, żeby jeździć nimi tylko w weekendy.

A takim Mercedesem C450 AMG Sport możemy spokojnie jeździć na co dzień i nie trzeba się go bać. Owszem, może w trybie Comfort nadal jest trochę zbyt twardy, ale w końcu to samochód sportowy. Kupując go za te 278 tys. zł, wiemy na co się decydujemy.

Pochwal się na swojej stronie,
że czytasz Money.pl
Czytam Money.pl

Oferty motoryzacyjne