Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Jeśli chcesz zatankować, to zrób to dziś. Od jutra możesz mieć problem

144
Podziel się:

Dziś przedsiębiorcy branży paliwowej mają ostatni dzień na składanie wniosków o zaktualizowanie swoich koncesji. W Polsce jest około 10 tys. takich firm. Tymczasem URE odnotowało do tej pory wpływ nieco ponad 2 tys. wniosków.

Jeśli chcesz zatankować, to zrób to dziś. Od jutra możesz mieć problem
(Skitterphoto/CC0 Public Domain/pixabay)

W poniedziałek przedsiębiorcy z branży paliwowej mają ostatni dzień na składanie wniosków o zaktualizowanie swoich koncesji. W Polsce jest około 10 tys. takich firm. Tymczasem URE odnotowało do tej pory wpływ nieco ponad 2 tys. wniosków. Co z resztą? Działać będą bez koncesji narażając się na więzienie i milionowe kary, czy zamkną stacje benzynowe? Duża niepewność na rynku może skutkować przynajmniej przejściowymi problemami z dostępem do paliwa.

- Żadna dostawa nie zostanie wypuszczona dopóki hurtownik nie będzie mieć pewności, że odbiorca złożył wniosek. Tak funkcjonują wszystkie firmy, o których mi wiadomo - mówi Maksymilian Graś, prawnik reprezentujący interesy Polskiej Izby Paliw Płynnych.

Potwierdza to inny przedsiębiorca, który jest członkiem PIPP i właścicielem hurtowni paliw, ale nie chce ujawniać swojego nazwiska. - Nie chce być osobą, która wypowiada się krytycznie o Urzędzie Regulacji Energetyki szczególnie teraz, kiedy, jak to nazywają, porządkuje się ten rynek. W tym całym bałaganie już wysłałem swoim kontrahentom skan potwierdzający złożenie wniosku - mówi wyraźnie poirytowany.

Jak udało nam się ustalić w branży nie honoruje się pocztowego dowodu nadania przesyłki do URE. Choć i tą drogą firmy mogły składać wnioski. - Tu chodzi o bezpieczeństwo i duże kary finansowe. Tymczasem w takim liście do Urzędu można przecież wysłać wszystko. Nie musi to być ten właśnie wniosek - dodaje hurtownik.

Teraz miesiąc, kiedyś półtora roku

Kłopoty dla branży zaczęły się 15 grudnia, kiedy właściciele stacji benzynowych otrzymali krótki termin na zaktualizowanie swoich zezwoleń na obrót paliwami. W zwyczajnym trybie, kiedy takie koncesje odnawiają, mają na to 18 miesięcy. Teraz przy tak samo skomplikowanej procedurze, o czym pisaliśmy w WP money, związanej z przygotowaniem niekiedy nawet tysięcy stron dokumentów, dostali zaledwie miesiąc.

Z rozmów z ekspertami i przedsiębiorcami już na początku roku wynikało, że w zdecydowanej większości będą zbierać dokumentacje do ostatniego dnia. Potwierdzenie tego faktu znajdujemy na stronie URE, gdzie na codziennie aktualizowanej liście podmiotów, które złożyły wnioski, jest tylko 2219 firm.

Na pytanie o najświeższe informacje o wpływie wniosków Urząd odpowiedział nam dość enigmatycznie: "do 12 stycznia br. do ośmiu Oddziałów Terenowych Urzędu wpłynęło średnio poniżej 50 proc. spodziewanych wniosków. Część wniosków napływa drogą pocztową, zatem bliższe dane URE będzie posiadał pod koniec stycznia br".

Motywacją, by złożyć lub wysłać wniosek jest groźba utraty koncesji. Z kolei handel paliwami bez niej zagrożony jest karą do 5 lat więzienia i nawet 5 mln zł grzywny. Pewną furtką, którą wykorzystują tu przedsiębiorcy jest świadome złożenie niepełnego wniosku, bez części wymaganej dokumentacji. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się w terenowych oddziałach URE, że takie wnioski wcale nie są rzadkością. Niektóre to zaledwie jedna kartka.

To pozwala dalej prowadzić działalność zgodnie z prawem. URE wezwie jednak taką firmę do uzupełnienia braków. Jednak przedsiębiorca zgodnie z zapisami ustawy otrzyma tylko jedną szansę na poprawę.

Utoną w papierach?

Tutaj pojawia się kolejny problem, bo to od indywidualnej decyzji urzędnika zależeć będzie, ile przedsiębiorca czasu dostanie na zgromadzenie reszty dokumentacji. W przypadku błędu straci koncesję, a przy takim tempie nie będzie o to trudno.

Poszczególne oddziały URE, pytane przez nas, podawały różne terminy na skompletowanie wniosku. Nawet od 2 tygodni do 3 miesięcy. Z kolei biuro prasowe centrali poinformowało nas, że termin "zostanie wyznaczony tak, aby był realny i możliwy do zrealizowania w danych okolicznościach".

Kolejne ważne pytanie, które się nasuwa, to kiedy urzędnicy przekopią się przez wszystkie wnioski? Tu też nie ma wiążących odpowiedzi. W przesłanym do nas stanowisku można jedynie przeczytać, że "jest to związane przede wszystkim z kompletnością złożonego wniosku, ale także aktywnością strony w uzupełnianiu niezbędnych dokumentów i informacji".

- Branża dostała bardzo trudne zadanie na święta, zobaczymy teraz, czy URE poradzi sobie równie szybko. Tyle, że to naprawdę bardzo obszerne i skomplikowane wnioski. Nigdy urzędnicy nie musieli mierzyć się z taką ilością na raz. Sami chyba nie wiedzą, co ich czeka - mówi Graś.

- Nikt nie wie jak długo to może potrwać, ale pewno zajmie długie miesiące. Tyle, że oni oczywiście nie mają rygorystycznego terminu - mówi Wojciech Teszner, właściciel firmy Ad Rem, do którego należy sześć stacji benzynowych. Przedsiębiorca dokumenty złożył już w piątek. Teraz pozostaje mu czekać. Jak długo? Nie wiadomo.

Potwierdzają to też nasze telefony do terenowych oddziałów URE w całej Polsce. Jest ich w kraju osiem i w zależności od tego, gdzie dana firma jest zarejestrowana, to tam właśnie powinna składać wnioski. Z nieoficjalnych rozmów z urzędniczkami wyłania się obraz sporego chaosu.

W żadnym z oddziałów nie mogliśmy dowiedzieć się, jak długo przedsiębiorcy będą czekać na rozpatrzenie swoich wniosków. Ponownie słyszeliśmy różne terminy, od huraoptymistycznych kilku tygodni, po wypowiedziane bez wiary: „może nawet i pół roku”.

Mając pełną wiedzę co do tego, jak niewielu przedsiębiorców złożyło już wnioski, w kilku oddziałach wydłużono w poniedziałek godziny pracy do 18. We Wrocławiu dowiedzieliśmy się też, że wszyscy, którzy wejdą do budynku i czekać będą na potwierdzenie złożenia wniosku, na pewno zostaną obsłużeni i „nikt im drzwi przed nosem nie zamknie”.

Z tych nieformalnych rozmów wynika również, że przy tym zadaniu pracować będzie dokładnie taka sama liczba urzędników jak zwykle. Tymczasem nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby w jednym czasie wszyscy w branży odnawiali koncesje.

- Nie wiadomo co to będzie. Już teraz jest nas za mało do bieżącej pracy, a co dopiero do takiej ogólnopolskiej akcji. No ale to już nasz ból. Naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć jak długo będziemy opracowywać te wnioski - powiedziała nam nieoficjalnie jedna z urzędniczek.

Oficjalnie URE przekonuje, że powstała w jej strukturach nowa komórka Departament Paliw Ciekłych. W styczniu nawet powołano jej dyrektora. Dotychczas nie przyznano jednak Urzędowi środków finansowych w celu realizacji nowych zadań i zatrudnienia dodatkowych pracowników. "Prezes URE wystąpił w tej sprawie do odpowiednich organów w celu przyznania rezerwy na ten cel. W związku z tym Prezes URE nie mógł wszcząć procesu rekrutacji" - czytamy w odpowiedzi Urzędu.

Kto ma koncesję, a kto ją stracił?

Bardzo możliwe, że przedsiębiorców czekają teraz miesiące dużej niepewności. Tu już nie tylko chodzi o obawy związane z ewentualnymi poprawkami i kolejnymi terminami. Rzecz w tym, że teraz nie będzie wiadomo na pewno, kto ma prawo do sprzedaży paliwa.

W najbliższym czasie głównym "zaświadczeniem" będzie potwierdzenie złożenia wniosku do URE. Co jednak stanie się w sytuacji kiedy jeden z kontrahentów otrzyma już w międzyczasie wezwanie od URE o uzupełnienie wniosku, terminom nie sprosta i koncesję straci?

Teoretycznie ciągle może przedstawiać firmom, z którymi współpracuje zaświadczenie o złożeniu wniosku. - Państwo polskie może doprowadzić do tego, że będzie się pracować z podmiotem nieuprawnym do handlu. Jesteśmy w stanie zawieszenia. Nikt nie ma stuprocentowej pewności co do swoich kontrahentów - mówi Graś.

Niewiedza nie zwalania jednak z odpowiedzialności prawnej. Za zakup np. od hurtownika bez koncesji, albo też sprzedaż stacji benzynowej bez uprawnień paliwa, grozi 250 tys. zł grzywny. Na szczęście Kowalski nie musi się niczego obawiać. Osoba prywatna nie ma obowiązku sprawdzać zezwoleń. Inaczej jest z przedsiębiorcami z tej branży.

- My musimy zachować należytą staranność. To oznacza, że powinniśmy w tej niezwykłej sytuacji sprawdzać, czy dostawcy nie pojawili się na stronie URE w miejscu koncesje cofnięte. Już teraz zaufanie, które mamy do siebie wspieramy czerwoną pieczątką urzędu, który zaświadcza, że przyjął wniosek - przekonuje Teszner.

Właściciel sześciu stacji benzynowych mówi o praktyce, która już teraz stała się obowiązującą. Tego nie nakazał urząd, a wprowadzili w życie sami przedsiębiorcy. Mimo że nie było takich wytycznych, zwrócili się wzajemnie do siebie o przesyłanie kopii złożenia wniosków. Od piątku to wzajemne wysyłanie rozpoczęło się na dobre.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(144)
TOMASZ
7 lat temu
PRZESTANCIE STRASZYC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TEN RZĄD JEST POLSKI I DZIALA DLA POLAKOW.. SZWABY WON OD NASZEJ OJCZYZNY.
reginald
7 lat temu
Ja leję z kanistra. Przywożą na miejsce i nawet wleją. To jest full serwis. A Pazernr ZSL-PiS-SLD-PO nic z tego nie ma.
JARO
7 lat temu
A CO Z ODBIERANIEM PTYWATNYCH TELEFONOW W PRACY I PISANIE SMSOW
Ufo
7 lat temu
Durny tytuł artykułu. Entropia zawsze dąży do zera.
Michał
7 lat temu
Dla mnie najważniejsze jest to, aby biuro miało dobre opinie i aby nie działało jak korporacja. Cenię sobie mniejsze biura, gdzie faktycznie możliwe jest skoncentrowanie się na kliencie i poświęcenie mu dużej ilości czasu. Dlatego jeżeli chodzi o mnie to wolę Biuro rachunkowe DANEM Dorota Dąbrowska w Krakowie, gdzie mamy do czynienia z naprawdę profesjonalnym podejściem do klienta. Polecam serdecznie.
...
Następna strona