Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rząd postawił na swoim. Ustawa o sieci szpitali przyjęta

143
Podziel się:

- Żaden szpital powiatowy nie będzie zlikwidowany, jeśli jest jedynym w powiecie. Straszenie o masowych likwidacjach szpitali w związku z tą siecią jest powtarzanie nieprawdy - powiedział Konstatnty Radziwiłł na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.

Rząd postawił na swoim. Ustawa o sieci szpitali przyjęta
(Bartosz Krupa)

Rząd przyjął ustawę o sieci szpitali. - To początek wielkiej reformy, którą obiecaliśmy Polakom w kampanii - powiedziała premier Beata Szydło. - Ona nie jest łatwa, ale jesteśmy do niej przygotowani. Zmiany wejdą w życie 1 października, a nie jak wcześniej planowaliśmy - 1 lipca.

aktualizacja 16:57

- System, który obowiązuje i trwa od wielu lat, nikogo nie zadowala: ani pracowników, ani zarządzających szpitalami, ani samorządu, ani - co najważniejsze - pacjentów. Chorzy przeżywają gehennę - mówił Konstanty Radziwiłł, minister zdrowia. - Zmiany zaczynamy od szpitali, gdzie trafiają najbardziej cierpiący pacjenci, od SOR-ów które są wstydliwym miejscem w polskich szpitalach i wymagają pilnej zmiany.

- Szpitale, które będą w sieci, otrzymają ryczałtowe wynagrodzenie za wykonywanie swojej misji. Będzie on oparty na poprzednich okresach rozliczeniowych. Szpitale w sieci uzyskają finansowanie na okres 4 lat. Dzięki temu w końcu pacjent a nie rozliczenia szpitala będzie najważniejszy. Ustawa określa kryteria, jakie szpitale muszą spełnić, by do niej dołączyć, ale nie zakłada likwidacji szpitali - zapowiedział minister zdrowia. - Dzięki sieci wkraczamy na drogę porządkowania służby zdrowia w Polsce.

Zgodnie z projektem, w sieci szpitali znajdą się te placówki, które spełnią odpowiednie kryteria. Zostanie wyodrębnionych kilka poziomów tzw. systemu zabezpieczenia świadczeń.

  • Do poziomu szpitali 1. stopnia mają należeć przede wszystkim szpitale powiatowe,
  • do 2. stopnia - szpitale ponadpowiatowe realizujące bardziej skomplikowane świadczenia,
  • do 3. stopnia - głównie szpitale wojewódzkie z leczeniem specjalistycznym.

Cztery specjalistyczne poziomy obejmą szpitale:

  • pediatryczne
  • onkologiczne,
  • pulmonologiczne
  • ogólnopolskie - czyli instytuty oraz szpitale kliniczne i resortowe.

- Bardzo ważnym elementem tej sieci jest to, że zabezpieczany przede wszystkim te ważne - z punktu widzenia lokalnego - najmniejsze szpitale. Żaden szpital powiatowy nie będzie zlikwidowany, jeśli jest jedynym w powiecie. Straszenie o masowych likwidacjach szpitali w związku z tą siecią jest powtarzanie nieprawdy - powiedział minister Radziwiłł.

Radziwiłł zwrócił uwagę, że "szpitale, które będą w sieci będą mogły skupić się na leczeniu pacjentów bez zbędnej biurokracji i z jasnymi zasadami". - Po pierwsze otrzymają one ryczałtowe wynagrodzenie za realizowanie swojej misji. Ryczałt ten będzie oparty na poprzednich okresach rozliczeniowych i będzie zależał od poziomu aktywności szpitala - wyjaśnił. Dodał, że szpital, który wejdzie do sieci uzyska stabilne finansowanie na 4 lata.

Szef MZ powiedział też, że ustawa zapewni pacjentom, którzy zakończyli pobyt w szpitalu, dostęp do specjalistycznych przychodni przyszpitalnych, a także do rehabilitacji medycznej. Jego zdaniem jednym z efektów zmian będzie zlikwidowanie bezprzedmiotowych, niepotrzebnych hospitalizacji, które "dziś są praktyką dnia codziennego.

Pracodawcy ostrzegają

Chaos, dłuższe kolejki i upadek szpitali - tak zdaniem organizacji pracodawców będzie wyglądała polska służba zdrowia po reformie Ministerstwa Zdrowia. Od 1 października ma być po prostu fatalnie. Stracą szpitale, stracą też pacjenci, którzy mają umówione operacje.

Od kilkunastu tygodni trwa wojna o reformę Ministerstwa Zdrowia. Dokładnie - chodzi o reformy szpitali Konstantego Radziwiłła, ministra zdrowia. Rząd oprócz likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia postanowił stworzyć sieć szpitali. Ministerstwo chciałoby lepiej dysponować pieniędzmi na leczenie Polaków. W tej chwili na leczenie w szpitalach jest przeznaczana mniej więcej połowa rocznego budżetu NFZ - czyli 30 mld zł.

Radziwiłł chciałby, żeby zdecydowaną większość tych środków - mniej więcej 90 proc. - skierować do szpitali w nowo-utworzonej sieci. Ministerstwo Zdrowia zakłada, że placówki w ramach sieci miałyby zagwarantowane finansowanie ze środków publicznych. Ten, kto znajdzie się w systemie, nie będzie martwił się o pieniądze. Nie będzie też miał płacone od liczby wyleczonych, a na ogólnych zasadach ryczałtu.

By dostać się do sieci, trzeba będzie spełniać rygorystyczne wymagania. Poza tym w niektórych szpitalach ryczałt może nie obejmować niektórych oddziałów. Łatwo przewidzieć konsekwencje. Brak pieniędzy na dany oddział zawsze oznacza jego likwidację. Przed takim losem uchronią się tylko największe szpitale kliniczne i wielospecjalistyczne. Zdaniem ekspertów w tym układzie szpital na przysłowiowej prowincji może zapomnieć chociażby o namiastce kardiologii. Jeżeli o tym będzie marzył - musi stanąć w konkursie. Ale pieniędzy do rozdysponowania nie będzie za dużo.

Co ciekawe do końca przekonana o sieci szpitali nie jest sama premier Beata Szydło. Po jednym ze spotkań konsultacyjnych zapowiedziała, że część kwestii trzeba jeszcze doprecyzować. Wątpliwości zgłaszał też Jarosław Gowin, wicepremier w rządzie. Jego zdaniem nie powinno skakać się na główkę bez sprawdzenia, czy w basenie jest woda. Takiej analogii użył do opisania pomysłu ministra Radziwiłła. Gowin proponuje testowe sprawdzenie pomysłu na dwóch województwach. Gdyby spełnił się czarny scenariusz, to ewentualny chaos jest łatwiej opanować.

Chaos w szpitalach?

Ustawa budzi naprawdę duże emocje. - Politycy nie powinni się brać za politykę ochrony zdrowia, gdyż nie znają oni realiów jej funkcjonowania – mówiła Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor szpitala bielańskiego podczas konferencji zorganizowanej przez Pracodawców RP.

- Politycy znają telefon do przyjaciela, do dyrektora szpitala czy innej osoby, która umożliwia im wejście do tego systemu na całkowicie innych zasadach. Apeluję: ustawcie się do zwykłej kolejki do szpitala, poczekajcie na operację kilka lat, a wtedy będziemy rozmawiać o ochronie zdrowia na równych prawach - dodawała.

Od kilku tygodni organizacje pozarządowe - głównie związki pracodawców - prowadzą szeroką kampanię przeciwko ustawie Radziwiłła. Zarzuty? Lista jest naprawdę długa. Pracodawcy RP i Konfederacja Lewiatan alarmują, że nowy układ wyłączy część szpitali z finansowania. Efekt? Upadek. Konfederacja Lewiatan podliczyła, że niepewny los czeka kilkaset szpitali publicznych, głównie powiatowych. W gorszej sytuacji mają też być szpitale prywatne.

Z kolei według resortu zdrowia regulacja usprawni leczenie pacjentów. Sieć ma uporządkować sytuację szpitali, poprawić do nich dostęp. Resort jest zdania, że nowe zmiany "pozwolą optymalizować liczbę oddziałów specjalistycznych".

- Szpitale, które nie otrzymają kontraktu, będą mogły starać się o finansowanie w drodze konkursu. Na ten cel zostanie około 9% całości środków przeznaczonych na szpitale. Skoro przy dzisiejszym budżecie szpitale zadłużają się, to obcięcie finansowania oznacza dla nich konieczność zamknięcia placówki - ripostuje dr Dobrawa Biadun w materiałach Konfederacji Lewiatan. W dniu posiedzenia rządu organizacja wypuściła tekst nt. 10 mitów o reformie. Mitami są argumenty resortu zdrowia.

Dr Dobrawa Biadun ostrzega, że taka reforma nie może się obyć bez dodatkowego finansowania. Jeżeli resort chce zostać w tych samych ramach budżetowych, to na pewno skaże część szpitali na upadek. Poza tym ekspert zwraca uwagę, że ryczałt jest całkowitym odwróceniem zasady, że pacjent jest najważniejszy. Teraz najważniejsza będzie placówka, która z góry ma pieniądze na część wydatków. Biadun zarzuca, że projekt w ogóle nie bierze pod uwagę lokalnych problemów – z góry zakłada wciągniecie powiatowych szpitali.

- Brak kompleksowej opieki nie wynika z rozproszenia umów z NFZ, ale ze sposobu finansowania leczenia, gdzie płaci się za wykonaną procedurę. Tego projekt nie zmienia. Zatem nadal trzeba będzie oddzielnie zapisywać się do poszczególnych specjalistów – dodaje Biadun.

Ministerstwo zapisało w ustawie gwarancję przyjęcia w tym samym terminie w innym szpitalu, ale eksperci sugerują, że to tylko teoria. I podają przykład: jeśli w jednym z warszawskich szpitali miejsce straci połowa pacjentów, to nie będzie jak zagwarantować wszystkim operacji w poprzednim terminie.

Resort zdrowia podkreśla, że nowe sposoby finansowania nie zmienią niczego w sytuacji pacjentów. "Zgodnie z aktualnym projektem ustawy na finansowanie kontraktów zawieranych na zasadach konkursowych zostanie przeznaczone 9 proc. środków Narodowego Funduszu Zdrowia - odpowiada to udziałowi środków przypadających obecnie na te podmioty, które nie spełniają kryteriów włączenia do PSZ" - argumentuje resort w specjalnym oświadczeniu sprzed kilku dni.

- Skoro przy dzisiejszym budżecie szpitale zadłużają się, to obcięcie finansowania oznacza dla nich konieczność zamknięcia placówki - ripostuje Biadun.

Ministerstwo jest przekonane, że żaden szpital nie będzie ograniczał liczby przyjmowanych pacjentów, by zmieścić się w ryczałcie. "Zapewniamy, że Narodowy Fundusz Zdrowia ma wystarczające narzędzia do tego, aby monitorować realizację umów przez szpitale objęte ryczałtem" – tłumaczyło biuro prasowe ministerstwa.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(143)
MARKOS
7 lat temu
Dostaną ryczałt za 4 lata. Najpierw spłacą długi, potem w drugim roku zabraknie kasy na realizacje leczenia. Na pensje dla medyków zawsze starczy. Ale skoro nie będzie leczenia na NFZ to w szpitalach będą robić prywatne zabiegi i odbywać prywatne praktyki w normalnych godzinach pracy przy wykorzystaniu państwowego sprzętu i aparatury. Teraz też tak mamy tylko jeszcze nie oficjalnie.Teraz tylko prywatni pacjenci wciskani są w kolejki a pacjent NFZ albo wypada całkiem z kolejki i nawet o tym nie wie albo łaskawie przesuwany jest na inny odległy termin. Ponad dwa lata czekania na wycięcie migdałów w szpitalu wojewódzkim we Wrocławiu i pobyt w nim z dzieckiem dało mi dobitny obrazek jak wygląda uczciwość ordynatorów i uprzywilejowanych lekarzy, pielęgniarek a nawet salowe usiłują rządzić. Moim zdaniem jeden lekarz powinien pracować na jednym etacie i nigdzie więcej. W szpitalu pracują na pełen etat ale ich czas pracy ogranicza się w czasie do godź 12.30. Potem łapią jakiś dyżur odrębnie albo dodatkowo płatny. Czarną papierkową robotę zlecają rezydentom. Potem jeszcze lecą do jakiejś przychodni albo pogotowia i tak jeden lekarz pracuje w trzech miejscach i nigdzie dokładnie i solidnie. Ale kasy im wciąż mało, pomimo ze większość ma dochody miesięczne w granicach 7-10 tyś. a znaczna część lekarzy zarabia dużo więcej. Oczywiście powinni zarabiać przyzwoicie ale w granicach przyzwoitości, adekwatnie do zamożności społeczeństwa.
Michał
7 lat temu
A czy przypadkiem NFZ nie miał być zlikwidowany?
chris
7 lat temu
O to chodzi "rząd postawił na sowim " Glupio bo to nie jest reforma i nie ma pieniędzy.
Ela
7 lat temu
Może coś się zmieni, bo jest źle, a nawet bardzo źle. Nie ma ciągłości miedzy lekarzem rodzinnym i specjalistami. Podoba mi się system holenderski. Tam lekarz rodzinny umawia na wizytę do specjalisty. To nie jest problem pacjenta.
teri
7 lat temu
tu jest jeden plan sklocic sluzbe zdrowia
...
Następna strona