Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Wycinka drzew. Zmiany w Lex Szyszko na najbliższym posiedzeniu Sejmu

218
Podziel się:

Ustawa umożliwiająca wycinkę drzewa bez zezwolenia na własnej działce oznacza dla przeciętnego Kowalskiego, że nie ma już drakońskich kar za ścinanie drzew. Wiadomo już, że szykuje się zmiana tych przepisów.

Wycinka drzew. Zmiany w Lex Szyszko na najbliższym posiedzeniu Sejmu

- W piśmie z gminy napisano, że kara wynosi 150 tys. zł - mówi Piotrek. Jego ciotka wycięła kilkanaście drzewek z ogrodu. - Nie wiedziała, że potrzebne było zezwolenie. Dowiedziała się z pisma, które dostała z urzędu gminy - wyjaśnia. Żeby zapłacić tak wysoką karę, rodzina musiałaby wziąć kredyt. Ostatecznie po pół roku przepychanek z urzędami, odwołaniach i nerwach, sprawę umorzono. Teraz przepisy się zmieniły na korzystniejsze dla obywateli, ale ich przeciwnicy alarmują, że Polacy masowo wycinają drzewa. PiS zapowiada zmiany w nowym prawie, ale kary już nie wrócą.

Od początku roku obowiązują znowelizowane przepisy ustawy o ochronie przyrody. Przed 1 stycznia można było bez zezwolenia ściąć drzewo, które miało nie więcej niż 25 cm w obwodzie. Dla niektórych szybko rosnących gatunków, jak topola, wierzba, klon czy platan, było to 35 cm. Szacuje się, że takie wymiary osiągają drzewa dziesięcioletnie.

O zezwolenie trzeba było wystąpić do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Za wycinkę bez zezwolenia były kary. Głośny był przypadek Romana Kluski, któremu naliczono 100 tys. zł opłaty za wycięcie dwóch drzew. Biznesmen odwoływał się od decyzji urzędników, ale sprawy w sądzie przegrał.

Stare przepisy krytykowali też samorządowcy. Związek Gmin Wiejskich nazwał je "przeregulowanymi" i nadmiernie restrykcyjnymi. – Powodują konieczność zatrudniania wielu osób, których obowiązkiem jest dokonywanie oględzin, przygotowywanie decyzji, dokonywanie pomiarów i naliczanie opłat oraz kar. W praktyce jest to jednak tak, że rzadko zdarza się, aby złożony w urzędzie gminy wniosek został negatywnie rozpatrzony - wskazywał związekw publikowanym w sierpniu stanowisku. O nowych przepisach wprowadzonych przez PiS przedstawiciele ZGW mówią wręcz z entuzjazmem.

- To jest bardzo dobra ustawa i tylko niezrozumienie tych przepisów powoduje, że jest taka medialna wrzawa - mówi WP money sekretarz generalny ZGW Leszek Świętalski. - Mamy do czynienia z pierwszym od wielu, wielu lat procesem decentralizacji - zwraca uwagę. Zauważa, że samorządy zyskały większą możliwość planowania zieleni na swoim terenie, więc jeśli chcą, mogą ustalić bardziej restrykcyjne zasady wycinki albo mogą je zliberalizować. - Nowym prawem trzeba po prostu umieć się posługiwać - wskazuje.

Jego zdaniem błędem posłów było to, że nie ustalili vacatio legis, który dałby gminom czas na przygotowanie się do nowych przepisów. W efekcie jest tak, że nowa ustawa obowiązuje, ale brakuje aktów prawa miejscowego, które określałby warunki w poszczególnych gminach.

Świętalski przyznaje, że niedawno sam występował o pozwolenie na wycięcie drzewa. Musiał wypełnić szereg urzędniczych wymagań wraz z przedstawieniem opinii biegłego, podczas gdy chodziło drzewo pod linią wysokiego napięcia z konarami zahaczającymi o przewody i powodującymi spięcia.

Siekiery poszły w ruch

Nowa ustawa, nazywana od nazwiska ministra środowiska "Lex Szyszko", mocno zliberalizowała przepisy dotyczące wycinki na własnej działce. Zakłada onaradykalne obniżenie opłat za wycięcie drzew, a w przypadku prywatnych posesji całkowite zwolnienie z obowiązku wystąpienia o zgodę na wycinkę.

Ustawa została uchwalona jednogłośnie, na tym samym posiedzeniu w sali kolumnowej, na którym posłowie przegłosowali budżet.

Nowe przepisy wywołały krytykę, zanim je uchwalono. Wątpliwości budziło na przykład to, że posłowie chcieli dać samorządom możliwość, by jeszcze bardziej zliberalizować przepisy. - To tak jakby rada gminy decydowała uchwałą, czy pacjentowi w szpitalu wyciąć migdałki czy nerki. Nie można powierzać tak ważnej funkcji osobom, które nie mają do tego kompetencji. Drzewa rosną kilkadziesiąt lat - stwierdził w rozmowie WP money inż. Jan Bigoszyński-Łazucki, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego.

Joanna Mazgajska ze Stowarzyszenia Baobab, chroniącego zadrzewienie w miastach, zwracała z kolei uwagę, że drzewa to dobro wspólne. - Nie można mówić, że to moja posesja, więc robię tam, co chcę. Tak samo może się tłumaczyć osoba spalająca plastiki - argumentowała.

Rzeczywiście, kiedy tylko ustawa weszła w życie, poszły w ruch piły. W internecie zaczęły się pojawiać zdjęcia wyciętych drzew z całej Polski, aktywiści zaczęli organizować protesty w obronie drzew, zaczęła się ogólnokrajowa dyskusja. Sprawa narosła do takich rozmiarów, że głos zabrał prezes PiS Jarosław Kaczyński i zapowiedział zmianę przepisów.

Będą zmiany

A do tej może dojść już w przyszłym tygodniu. Wtedy zbiera się Sejm, a politycy rządzącej partii zapowiadają, że na następnym, posiedzeniu pojawi się sprawa zmiany ustawy o ochronie przyrody. Swój projekt już złożyła PO. Zakłada on powrót do stanu sprzed nowelizacji. Ale PiS ma inne plany.

- Nie ma takiej możliwości, aby spełnić oczekiwania części opozycji, mówię tu o PO, aby powrócić do starych przepisów - deklaruje poseł PiS Jacek Sasin.

Jak poinformowała "Rzeczpospolita", PiS nie zamierza przywrócić zezwoleń na wycinkę drzew, ale rozważa surowe karanie tych, którzy obchodzą prawo. Nadal jednak nie ma projektu, ani jasnej deklaracji, jakie konkretnie przepisy miałyby się w nim znaleźć.

Oddzielną sprawą jest wysokość opłat za wycinkę dla inwestorów, która od początku roku zależy do samorządów. Tarnów skorzystał z nowych przepisów i obniżył stawki nawet 7-krotnie. Za wycięcie dębu o obwodzie trzech metrów przedsiębiorca w Tarnowie zapłaci 7,5 tys. złotych - a nie 54 tys. jak do tej pory.

Dyrektor wydziału ochrony środowiska tarnowskiego magistratu Marek Kaczanowski powiedział Radiu Kraków, że jego miasto od dawna apelowało do parlamentarzystów o obniżenie opłat i kar za wycinkę drzew dla inwestorów. Jego zdaniem, nie były one adekwatne do lokalnych realiów i powodowały nadużycia. Niektórzy przedsiębiorcy albo odstępowali od inwestycji na danym terenie, albo starali się na różne sposoby doprowadzić drzewa do uschnięcia.

Zupełnie inaczej do tej sprawy podszedł Kraków. Tam przyjęto maksymalną stawkę 500 złotych za centymetr obwodu wycinanego drzewa. Czyli przedsiębiorca w Tarnowie zapłaci po obniżce nieco ponad 2 tysiące złotych za wycięcie lipy, podczas gdy w w Krakowie za wycięcie takiej samej lipy musi zapłacić 75 tysięcy.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(218)
Elo
7 lat temu
[QUOTE] Zupełnie inaczej do tej sprawy podszedł Kraków. Tam przyjęto maksymalną stawkę 500 złotych za centymetr obwodu wycinanego drzewa. Czyli przedsiębiorca w Tarnowie zapłaci po obniżce nieco ponad 2 tysiące złotych za wycięcie lipy, podczas gdy w w Krakowie za wycięcie takiej samej lipy musi zapłacić 75 tysięcy. [/QUOTE] Czyli rozumiem że lipa ma około 4 centymetrów obwodu...Ciekawe
legas
7 lat temu
Kary za wycięcie. Mojego. Drzewa. Przecież to chore moja działka moje drzewo. I wara każdemu od niego
gadam
7 lat temu
Jest dobrze. Tam gdzie włąsność prywatna decyduje właściciel, a gdzie państwowa również właściciel czyli Państwo. Zdrowy układ. Może przyznać nagrody za sadzenie i nie wycinanie drzew?
wawa
7 lat temu
To pisanie o masowym wycinaniu drzew, o ciągłej pracy ludzi zm piłami motorowymi jest przesadzone. Nie mylić znów z przesadzaniem drzew. Jakoś w obszarze w którym żyję i się poruszam nie spotkałem do tej pory choćby jednego przykładu na potwierdzenie tej po -noć prawdziwej tezy o masowym wycinaniu drzew a może i całych hektarów lasu?? Aż prosi się to w tym materiale propagandowym dodać. Dzisiaj boli wycięcie drzew a wczoraj nie bolało wyzbywanie się majątku. Bez echa bez sensu bez przyzwoitości bez po -parcia. I niech się zrodzi olbrzymia zmiatająca fala krytyki. Życzę przede wszystkim zdrowia.
ffvfd
7 lat temu
Na prywatnej posesji w normalnym państwie tylko właściciel decyduje co wycina a co nie itd. Jest dużo ważniejszych spraw np armia,gospodarka, nowe technologie gdzie kulejemy, ale podstawą jest utrudniać życie ludziom przez idiotyczne regulacje/podatki/zakazy/nakazy. Jeżeli nie mogę nic zrobić na własnej posesji pytanie czy ona jest moja ? Dziwię się tylko że ludzie tolerują taką błazenadę
...
Następna strona