Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Mateusz Ratajczak
|

Polacy kupują coraz mniejsze mieszkania. Dekadę temu rynek pompowały kredyty hipoteczne

15
Podziel się:

Boom kredytowy sprzed dziesięciu lat mocno "napompował" mieszkania Polaków. Od dekady systematycznie maleją kupowane lokale. Już teraz decydujemy się coraz częściej na mieszkania o powierzchni niewiele większej niż 50 metrów kwadratowych.

Polacy kupują coraz mniejsze mieszkania. Dekadę temu rynek pompowały kredyty hipoteczne

Polacy stawiają na coraz mniejsze mieszkania. Od 2010 roku przeciętne mieszkanie oferowane przez dewelopera skurczyło się aż o 8 metrów kwadratowych. - Polacy chcą kupować bardziej kompaktowe mieszkania, bo tak jest taniej. Dzięki zmianom przeciętny nabywca zaoszczędzi 85 tys. zł - wynika z szacunków Open Finance.

Dane Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają złudzeń. Jeszcze w 2010 roku deweloperzy otrzymywali pozwolenia na budowę lokali o powierzchni 64,6 metrów kwadratowych. Sześć lat później jest to już o 7,7 metra kwadratowego mniej. Teraz pozwolenia są na budowę mieszkań o powierzchni 56,9 metrów kwadratowych.

Ale jak wynika z analizy serwisu RynekPierwotny.pl - to nie Polacy nagle zmienili zdanie. Jeszcze dekadę temu deweloperzy budowali większe mieszkania, bo rynek napędzał boom kredytowy. W niektórych dużych polskich miastach średnia powierzchnia mieszkania to niewiele ponad 50 metrów kwadratowych.

- Powyższe porównanie dotyczące tylko 2004 roku i 2016 roku, nie daje pełnego obrazu zmian średniej powierzchni mieszkań. Wspomniane zmiany stają się bardzo dobrze widoczne, gdy weźmiemy pod uwagę każdy z dwunastu rocznych okresów. Taka analiza sugeruje, że sytuacja z rynku kredytowego również miała pewien wpływ na metraż mieszkań oddawanych przez deweloperów. Dla trzech analizowanych miast (Warszawy, Krakowa i Wrocławia), możemy dostrzec stopniowy wzrost średniej powierzchni nowych lokali i domów w latach 2004 - 2007/2008. Później nastąpił dość szybki spadek przeciętnego metrażu. Ta kolejność zmian jest bardzo dobrze widoczna w przypadku Warszawy, czyli największego rynku pierwotnego - dowodzi Andrzej Prajsnar z serwisu RynekPierwotny.pl.

Ekspert jest zdania, że wzrosty średniej powierzchni mieszkań miały wiele wspólnego z polityką kredytową banków, które w latach 2004-2008 zaczęły nieostrożnie "pompować" zdolność kredytową klientów. Tu oczywiście chodzi o kredyty waloryzowane kursem franka, brak wkładu własnego i rozkładanie rat nawet na 50 lat.

Ekspert wskazuje też, że spadek średniej powierzchni nowych mieszkań jest widoczny na terenie wszystkich metropolii.

- Tego trendu nie zmieniła nawet poprawa dostępności kredytów mieszkaniowych po 2012 r. Przez ostatnie trzy lata (2014-2016), pewien wpływ na decyzje metrażowe deweloperów mogła mieć popularność programu MdM, który premiował nabywców niewielkich mieszkań. Wydaje się jednak, że ważniejszym czynnikiem był coraz szybszy spadek wielkości gospodarstw domowych. Według danych Eurostatu oraz GUS-u, ten proces przyspieszył po 2011 roku i stał się najbardziej widoczny na terenie krajowych metropolii - argumentuje Prajsnar.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(15)
viga
7 lat temu
No, czyli w Łodzi są najładniejsze i największe mieszkania:)
news
7 lat temu
Wiewiórki już uciekają za granicę , bo dowiedziały się że Polacy "dziuple "wykupują .
Zenek
7 lat temu
A ja wynajmuję mieszkanie i biorę kolejne w kredycie. I tak jestem już właścicielem jednego a dwa kolejne spłacają się same z najmu. Trzeba mieć łeb na karku!
Głos
7 lat temu
Nareszcie ludzie, deweloperzy i banki zejdą na ziemię. Ludzie w dzisiejszych czasach zrozumieją że najem długoterminowy jest bardziej opłacalny niż pętla kredytowa na 30 lat przede wszystkim to spokojny sen i mniejszy stres. Deweloper unormuje cenę i zapomni o chciwości albo zostanie z inwestycją. Banki zaczną myśleć o najuboższych i tym jak im w sposób nie krzywdzący pomagać. I może wtedy nastanie NORMALNOŚĆ !
xyz
7 lat temu
Najbardziej chamskie jest to, że jak chcesz kupić mieszkanie całkiem za gotówkę, to masz z miejsca pretensje US, skąd wziąłeś kasę. To jest chore tak samo mocno jak fakt, że za 50m2 w Warszawie, w jakiejś okrężnej dzielnicy, developer krzyczy sobie pół bańki.