Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afera goni aferę, a Szwajcarzy łatają dziury w Polskim serze

0
Podziel się:

Afera goni aferę. Nauman, Rywin, Starachowice, teraz PKN Orlen. Trochę tego dużo, jak na jeden naród i jeden wymiar sprawiedliwości. Nie dają już nawet rady posłowie – kolejną komisję śledczą powoli zaczyna toczyć rak. Na pomoc idą nam Szwajcarzy.

Afera goni aferę, a Szwajcarzy łatają dziury w Polskim serze

W mediach od rana dziś grzmi. A to za sprawą „Gazety Wyborczej”. Nie, nie… Tym razem nie chodzi o żadną sensacyjną aferę ujawnioną przez naczelnego tego dziennika. Nikt tym razem „nie przyszedł do Michnika”! Dziennikarze, powołując się między innymi na szwajcarską prasę i informacje uzyskane w szwajcarskiej prokuraturze, podają informację o zablokowaniu w jednym z banków w Zurychu konta Aleksandra Naumana, byłego wiceministra zdrowia i byłego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. Na zamrożonych kontach jest 900 tysięcy franków szwajcarskich, czyli ponad 2,5 miliona złotych. 150 tysięcy franków z tej sumy ma należeć właśnie do Naumana.

Cytowany przez dziennik prokurator Dave Zollinger wyjaśnił, że jest to wynik śledztwa prowadzonego w sprawie prania brudnych pieniędzy. Chodzi o polską aferę sprzętową, w którą według prasy miał być zamieszany Nauman i jego wspólnik Wacław Bańbuła. Chodziło o to, że w latach 1995-96 szwajcarska firma Pharmakon dostarczała do polskich szpitali sprzęt medyczny, przekonując ich dyrektorów, że nie muszą za niego płacić. Później jednak wystawiła faktury, które opłacono z… budżetu polskiego państwa. Straciliśmy na tym ponad 100 mln złotych.

W Polsce sprawę już dawno zamknięto. O przekręcie zapomniano, bo sądy uniewinniły oskarżonych w niej urzędników. Nikomu nie spadł nawet włos z głowy, a Nauman został za zasługi awansowany – powołano go na stanowisko prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia.

Teraz aferę wskrzeszono. Na światło dzienne wyszły bowiem nowe dowody. Jakie? Tego prokuratura jeszcze nie ujawniła. Nie udało się też tego sprawdzić dziennikarzom „Gazety Wyborczej”.

Na szczęście sprawę ujawniła i bada szwajcarska prokuratura. Może to i dobrze, że nie polska… Przecież afer u nas jak dziur w serze szwajcarskim, a patrząc na działanie rodzimych organów ścigania i śledczych, śmiem twierdzić, że sami nie poradzilibyśmy sobie z ich załataniem. A Szwajcarzy znają się na śmierdzących serach. Niech tylko pospieszą się z robotą, bo nasz ser cuchnie coraz bardziej!

_ Autor jest redaktorem naczelnym Money.pl _

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)