Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Chochołowski: Dzięki Relidze zaoszczędzimy 100 zł

0
Podziel się:

Resort zdrowia nadal chce wyciągnąć z kieszeni kierowców pieniądze na leczenie ofiar wypadków komunikacyjnych. Zmniejsza jednak apetyt.

Chochołowski: Dzięki Relidze zaoszczędzimy 100 zł

Resort zdrowia nadal chce wyciągnąć z kieszeni kierowców pieniądze na leczenie ofiar wypadków komunikacyjnych. Zmniejsza jednak apetyt. Zbigniew Religa proponuje, żeby zakłady ubezpieczeniowe odprowadzały do NFZ już nie 20, ale 12 procent ze składek OC.

W pierwotnym wariancie ubezpieczyciele straszyli, że podniosą składkę o 30 proc. Teraz ma wzrosnąć tylko o 20 procent.

Po raz kolejny wszystko funkcjonuje według starej zasady: najpierw nam mówią, że zabiorą dużo, a później, że jednak mniej. I mamy się cieszyć z dobroci władzy. Innymi słowy, jeśli ktoś płaci tysiąc złotych OC, to dzięki pierwszemu pomysłowi Religi miałby płacić 1,3 tys. zł. Po modyfikacji, zaledwie 1,2 tys. I ma się nie martwić, że musi wysupłać dodatkowe 200 zł, ale powinien się cieszyć, że dzięki władzy zaoszczędzi 100 zł!

Od początku zastanawiało mnie, dlaczego Religa mówił o 20 procentach (czyli o 30-procentowym wzroście składki). Skąd się wzięło te 20 procent? Dlaczego na leczenie ofiar wypadków nie potrzeba 20,75 proc., albo 17,68 proc.? Tylko równe 20?

_ Może wysokość składki OC powinna na przykład zależeć od tego, ile punktów karnych uzbierał kierowca, a nie od pojemności silnika pojazdu, którym jeździ? _

Równe 20 proc. to ma likier kawowy, ale to nie ma związku z leczeniem ofiar wypadków. Sprawcy z reguły są po 40-procentowych trunkach. Dlaczego więc nie będziemy płacić 40 proc. więcej?

Minister zdrowia wziął ten odsetek z kapelusza. Skoro z 20 zszedł do 12, to znaczy, że potrzeby nie są oparte na rzeczowej analizie, tylko na urzędniczym widzimisię.

Żal ściska serce. Po co lekarze i szpitale wypełniają tony druków, wpisują rozmaite kody? Myślałem że po to, aby można prowadzić statystyki i NFZ wiedział, ile i za jakie usługi płaci. A okazuje się, że to psu na budę. Nie wiadomo, ile kosztuje leczenie ofiar wypadków. Potwierdza to sam minister, który stwierdza, że jeśli w kolejnych latach leczenie okaże się tańsze, to zmniejszy daninę.

Jestem zwolennikiem modelu, w którym każdy płaci za siebie. Sprawca wypadku powinien płacić za szkody. Tylko irytuje mnie socjalistyczna urawniłowka w wykonaniu ministra Religi. Dlaczego każdy ma płacić więcej, nawet te osoby, które nigdy nie spowodowały wypadku?

Sprawa jest przecież prosta: jeśli szpital wydał na leczenie ofiar wypadku i ich rehabilitację 2 mln złotych, to ściąga tę kwotę z polisy sprawcy. Po co tworzyć kolejny podatek? Przecież pomysł Religi to nic innego, jak kolejny podatek na utrzymanie nieefektywnej służby zdrowia.

Standardowo każdy, kto wykupił polisę OC, jest ubezpieczony na kwotę 1,5 mln euro za szkody osobowe (czyli ponad 5,7 mln zł według wczorajszego kursu NBP)
oraz na kwotę 300 tys. euro za szkody majątkowe (czyli ponad 1,1 mln zł według tego samego kursu).

_ Dlaczego OC nie jest przypisane do kierowcy, tylko do pojazdu? Przecież to kierowcy są niebezpieczni, a nie samochody. _

A jeśli kierowca-szkodnik przekroczy te kwoty (nieźle musiałby narozrabiać), można jeszcze od niego dochodzić roszczeń na drodze cywilnej.

Jeśli NFZ ma problem, żeby wyegzekwować od ubezpieczycieli RZECZYWISTE koszty leczenia ofiar wypadków, to należy tak zmodyfikować prawo, aby to ułatwić, czyli utrudnić ubezpieczycielom wymigiwanie się.

A to, że ubezpeczyciel - który będzie musiał zapłacić kilkadziesiąt, czy kilkaset tysięcy do Narodowego Funduszu Zdrowia - odbije to sobie na składce - to już nie jest sprawa dla profesora Religi.

OC ma zresztą więcej paradoksów, które dowodzą, że nie jest to ubezpieczenie, tylko rodzaj podatku. Jak można logicznie wytłumaczyć dwie rzeczy: stopniowanie wysokości składki w zależności od pojemności silnika oraz to, że ubezpieczony jest samochód, a nie kierowca?

ZOBACZ TAKŻE:

Zakładając, że obowiązujący system ma logikę, to należy wnioskować, iż częstym przypadkiem jest, że w Polsce samochody z trzylitrowymi silnikami same wyjeżdżają na drogi i powodują wypadki kosztowne w skutkach. A samochody z małymi silniczkami, powodują wypadki tanie w skutkach, albo rzadziej uczestniczą w zdarzeniach drogowych.

Nie chciałbym za wiele sugerować, ale może jes tak, że to kierowcy powodują wypadki? I to niezależnie od tego, czy jadą akurat jaguarem, czy maluchem.

Właściciel malucha, nawet po wprowadzeniu podatku Religi, będzie płacił mniej, niż właściciel jaguara. Czy to znaczy, że leczenie pieszego, potrąconego przez kierowcę małego fiata, kosztuje mniej?

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)