Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Chochołowski: Ekologom powinno zależeć na regulowaniu rzek

0
Podziel się:

Wisła niebawem zostanie wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jako jedyna w Europie tak duża rzeka wtórnie znaturalizowana.

Chochołowski: Ekologom powinno zależeć na regulowaniu rzek

Wisła niebawem zostanie wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jako jedyna w Europie tak duża rzeka wtórnie znaturalizowana - zażartował *(chyba, że to nie był to żart) *podczas jednej z konferencji dr Jan Pyś, dyrektor Urzędu Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu.

To stwierdzenie najlepiej opisuje stan zaniedbania Wisły. Na Odrze jest trochę lepiej, ale trudno ją nazwać rzeką żeglowną, bo albo jej poziom w wielu miejscach jest tak niski, że żadna barka nie przepłynie albo robi się tak wysoki, że żadna barka nie zmieści się pod mostami.

I tak z naszymi rzekami płyniemy przez lata między suszami a powodziami. Problem jest oczywiście z pieniędzmi. Inwestowanie w infrastrukturę rzeczną jest niezwykle drogie, nawet w porównaniu z budową autostrad. Ale są na to unijne pieniądze, bo Wspólnota zadekretowała, że po rzekach powinno się móc pływać wzdłuż i wszerz całej Europy.

Wybudowanie jednej śluzy na rzece to koszt dziesięciokrotnie wyższy od kilometra autostrady i dwukrotnie wyższy od wybudowania kilometra linii kolejowej. _ Zatrzymywanie _ wody ma jednak nie tylko znaczenie transportowe, ale sprawdza się podczas suszy i chroni podczas powodzi.

W dodatku, jak podkreśla Jan Pyś, taka śluza sprawia, że rzeka staje się żeglowna na długości od 30 do 80 kilometrów. Choć śluzy to nie jedyne inwestycje, które umożliwiają ekonomicznie opłacalną żeglugę, to i tak okazuje się, że _ budowanie _ szlaków wodnych jest kilkukrotnie tańsze od budowy autostrad.

Poza zbawiennym wpływem regulacji rzek w takich momentach, jak obecnie, zyskuje cała gospodarka, bo umożliwia się skuteczne wykorzystanie najtańszego środka transportu. Zyskuje też środowisko, bo to też najbardziej ekologiczna metoda.

Niemiecki Instytut Energii i Środowiska wyliczył, że przy zużyciu tej samej ilości energii, barką przewieziemy ładunek na odległość 370 kilometrów, pociągiem na 300, a TIR-em na jedynie na 100 kilometrów.

Ten sam instytut podaje również, że transport rzeczny emituje o jedną trzecią mniej dwutlenku węgla niż kolejowy i aż pięć razy mniej niż drogowy.

Czyli, podsumowując, regulacja rzek poza aspektem bezpieczeństwa, jest również niezwykle istotna ze względów finansowych - powodzie przez ostatnie 13 lat kosztowały nas 28 mld zł. Poza tym tani przewidywalny transport sprzyja rozwojowi gospodarczemu. W dobie ekohisterii, ma też niebagatelne znaczenie dla zmniejszania emisji dwutlenku węgla oraz daje czystą energia z elektrowni wodnych.

Poza tym nowy zbiornik wodny sprawia, że okolica staje się bardzo atrakcyjna turystycznie (przykład Soliny). Bo wiele osób chce wypoczywać nad wodą, a nikt nie chce patrzeć na las wiatraków, który potrafi zeszpecić najładniejszy pejzaż. A właśnie wiatraki stały się nie wiedzieć czemu receptą na zapewnienie energii z odnawialnych źródeł.

Aż dziwi bierze, że ekolodzy w ramię w ramię z przedsiębiorcami, powodzianami, sołtysami, wójtami, marszałkami nie protestują przeciw niebudowaniu nowych tam, śluz, stopni wodnych i zbiorników retencyjnych. Może zaczną po tegorocznej powodzi?

Autor felietonu jest dziennikarzem Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)