Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Ciszewski
|

Ciszewski: Make trade not war

0
Podziel się:

Globalizacja kosztuje, jednak dużo mniej niż może kosztować jej brak. Od wolnego handlu zależy pokój na świecie.

Ciszewski: Make trade not war
(bci)

Globalizacja kosztuje, jednak dużo mniej niż może kosztować jej brak. Od wolnego handlu zależy pokój na świecie.

Wielu politologów i analityków stosunków międzynarodowych ze Zbigniewem Brzezińskim na czele przestrzega, że globalna polityka zmierza w złym kierunku. Trudno się temu dziwić. Korea Północna po raz kolejny straszy bombą atomową, Iran chce w spokoju wyprodukować własną, Irak pogrąża się w chaosie, kres konfliktu izraelsko-arabskiego znowu oddala się o wiele lat, a misjonarz demokracji - USA - nie umie skorzystać ze swojej, tymczasowej, pozycji globalnego hegemona.

Do tego można jeszcze dorzucić spektakularne fiasko negocjacji w ramach Światowej Organizacji Handlu. Katastrofa. W stosunkach między państwami, próżno szukać dobrych wiadomości.

Mimo to jestem spokojny, bo państwa tracą swoją omnipotencję. „Tempo globalizacji jest szybsze niż kiedykolwiek wcześniej w historii”, to opinia

_ Na przykładzie Polski widać, że globalizacja przestała być czarno-biała. Z jednej strony nasi rolnicy załamują ręce, że to już ostatnie lato z polskimi truskawkami, które nieuchronnie zastąpią te z Chin. Z drugiej, zarządy niemieckich koncernów samochodowych straszą związki zawodowe, że jeśli nie pohamują apetytu na przywileje pracownicze przeniosą swoją produkcję do Polski. _

najbardziej wpływowego ekonomisty na świecie Bena Bernanke, szefa Fed i następcy legendarnego Alana Greenspana. „Pojawienie się Chin, Indii i krajów postkomunistycznych sprawiło, że w globalnej ekonomii uczestniczy większa część światowej populacji. W historii nigdy jeszcze nie było takiej sytuacji” - powiedział w swoim pierwszym od objęcia urzędu poważnym wykładzie na konferencji naukowej w Kansas City.

To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy z narastającym niepokojem oglądają wieczorne wiadomości i dramatyczne doniesienia z frontu libańskiego, irackiego, afgańskiego, nigeryjskiego, itd. To właśnie globalizacja gospodarki jest gwarantem przyszłego ładu. Nie doceniają jej siły politolodzy, bo jak specjaliści od państw mają pogodzić się z tym, że dyplomacja znaczy coraz mniej. Nie dominacja jednego z państw, nie wspólny demokratyczny światowy rząd zapewni w przyszłości pokój, lecz szczelna sieć handlowych i korporacyjnych powiązań.

To dzięki niej Chińczycy, którzy jeszcze kilkadziesiąt lat temu w powieściach sience-fiction byli synonimem Marsjan, dzisiaj nie budzą już grozy. Są dla Zachodu poważnym partnerem, oczywiście niepozbawionym wad.

„Pojawienie się Chin, jako czołowego eksportera wywróciło świat do góry nogami w mniej niż 30 lat” – zauważa Bernanke. Większość Polaków na tym korzysta – chińszczyzna jest przyjemnie tania. Cierpią niektóre grupy - producenci butów, ubrań. Dla Amerykanów szok jest dużo większy, bo cierpi ich duma.

O ile poprzedniemu pokoleniu udało się wyjść obronną ręką z bohaterskiej walki z japońskim eksportem, to obecne nie ma szans. W globalnej wiosce gra się w otwarte karty. Konkurentów nie straszy się tajnymi technologiami

_ Pod Łodzią za 120 mln euro ma powstać wielka fabryka Della – amerykańskiego producenta komputerów i jednej z ikon globalizacji. Dell ma zatrudnić nawet 12 tys. osób i stać się jednym z największych pracodawców w kraju. _

wojskowymi, tylko liczbami. W zeszłym roku USA odnotowały rekordowy deficyt handlowy 716,7 mld dol. Sami Chińczycy zarobili na nich 200 mld. I to już nie tylko na podkoszulkach – w zeszłym roku Chiny wyprzedziły Amerykę w wartości eksportu produktów zaliczanych do nowych technologii.

Nic dziwnego, że Amerykanie obawiają się utraty pracy na rzecz Chińczyków i Hindusów. Kongresmani doskonale zdają sobie z tego sprawę i przygotowali projekty siermiężnych ceł na azjatyckie produkty. Niedobrze, bo dalszy postęp w światowej integracji gospodarczej nie powinien być postrzegany jako nieuchronny, przestrzega Bernanke. Problemy geopolityczne, konflikty między państwami oraz zagrożenie terroryzmem już teraz hamują integrację. W przyszłości może być jeszcze gorzej.

Paradoksalnie to właśnie liberalny Zachód i kapitalistyczna Ameryka stoją na przeszkodzie wolnego handlu. Owszem, koszty globalizacji są dla wielu dotkliwe. Jest tak samo bezlitosna jak każda inna konkurencja. Przegrany musi się zająć czymś innym, gdzieś indziej. Bernanke przekonuje, że państwa powinny pomóc im w przekwalifikowaniu i to załatwi sprawę. Wątpię. Moim zdaniem otwarcie się jest dużo bardziej bolesne, ale nie ma innego wyjścia.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)