Czujko: PO zabiera bogatym, bo biedni żyją w ciasnocie

Bronisław Komorowski zapewne sam na własnej skórze do niedawna jeszcze odczuwał, co znaczy mieszkać w przepełnionym mieszkaniu. Głośno było przecież, że długo zwleka, by ze swojego m-ciasnawo przeprowadzić się do prezydenckiego pałacu. Ma piątkę dzieci i trzeba założyć, że jeszcze kilka lat temu był przyporządkowany do zbioru ściśniętych. Kilka lat temu, bo wtedy dorosłe dziś pociechy nie wyleciały jeszcze z gniazda - jakby to powiedział rozmiłowany w metaforyce zwierzęcej prezydent.

Rząd postanowił ratować biednych i stłoczonych metodą znaną z lasów Sherwood - zabierając bogatym i dając biednym. Zamyka więc Rodzinę na swoim - program, z którego korzystali ci, których na jakiś tam kredyt było stać - oraz zabiera zwrot VAT za materiały budowlane. Z tej ulgi, według niego, też korzystali zamożni - budujący sobie domy i inwestorzy budujący dla innych mieszkania. Pieniądze zebrane w ten sposób chce przeznaczyć na budowę mieszkań socjalnych i społecznych.

PAP/Radek PietruszkaRząd zabiera kolejną ulgę. Zobacz, co stracisz.
Jak to jednak zwykle bywa z rządzącymi, gabinet Donalda Tuska nie zaprzysięga na piśmie, że pieniądze z ulgi i dotacji przeznaczy na mieszkania dla biednych. Jedynie obiecuje. To pozwala bezczelnie podejrzewać, że kasa ta przepadnie w przepastnej dziurze budżetowej.

Państwo jest najbiedniejsze, więc grabi bogatych obywateli. Kto ma serce, nie będzie się boczył, a kto nie ma serca, niech idzie do urny i zagłosuje na PiS, który - według Platformy - odbierze nam wolność. Właśnie tego typu alternatywy od dłuższego czasu stawia przed nami polska scena polityczna - albo PO zabierze nam pieniądze, albo PiS wolność - albo deszcz, albo rynna.

No chyba, że zagłosujemy na SLD, to wtedy będzie tylko miło i słodko, czego dowodzi radosna twarz i okrągłe wypowiedzi jej szefa. I znowu nie wiadomo - do jasnej ciasnej - komu dać kredyt zaufania.