Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Czy Zbigniew Ziobro powtórzył błąd Lecha Kaczyńskiego?

0
Podziel się:

Lech Kaczyński poniewczasie żałował, że będąc ministrem sprawiedliwości awansował prokuratora Kapustę. Czy Zbigniew Ziobro powtórzył jego błąd w katowickiej prokuraturze?

Czy Zbigniew Ziobro powtórzył błąd Lecha Kaczyńskiego?

Gdy Lech Kaczyński za czasów rządu premiera Jerzego Buzka został ministrem sprawiedliwości, nominacje na stanowisko prokuratora apelacyjnego w Warszawie otrzymał nieznany dotychczas prokurator Zygmunt Kapusta.

Kaczyński po roku pożegnał się z posadą ministerialną, odwołany przez premiera Buzka w związku z konfliktem, którego dziś już prawie nikt nie pamięta – o aresztowanie wiceszefa UOP z Katowic. Natomiast Zygmunt Kapusta, który w początkach kariery zawodowej badał nadużycia na szkodę plantatorów porzeczek w rejonie Puław, szybko dał się poznać z całkowitej dyspozycyjności wobec polityków. Dyspozycyjności wobec polityków SLD, rzecz jasna, bo AWS, czyli partia Jerzego Buzka, przegrała z kretesem wybory w 2001 r.

Szczególnie głośna była historia nakłaniania przez Kapustę szefa warszawskiej prokuratury śródmiejskiej do ukręcenia łba sprawie likwidatora SdRP (poprzedniczki SLD) Karola Świątkowskiego, który nie dopuścił inspektorów kontroli skarbowej do dokumentów finansowych postkomunistów. Z kolei gdy prokuratorzy mieli przesłuchać Leszka Millera w związku z afera Rywina, Kapusta czołobitnie udał się wraz ze swymi podwładnymi do Kancelarii Premiera, żeby – jak tłumaczył – przedstawić ich szefowi rządu. Lech Kaczyński z ciężkim sercem wspominał po latach swą nietrafną decyzję personalną - Awansowanie Zygmunta Kapusty na szefa apelacji oceniam jako największy błąd personalny, jaki popełniłem w trakcie pełnienia funkcji państwowych.

Wszystko wskazuje na to, że każdy musi mieć swego Kapustę, bo oto minęło zaledwie kilka tygodni od zaprzysiężenia rządu Kazimierza Marcinkiewicza, a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powołał na stanowisko prokuratora apelacyjnego w Katowicach Tomasza Janeczka.

Jesienią 2002 r. po tekście na temat przekrętów finansowych KGHM w Kongu, który zamieściłem w “Rzeczpospolitej”, prokuratorowi Janeczkowi przypadło w udziale przesłuchanie mnie w celu sprawdzenia, czy zachodzą nowe okoliczności uzasadniające wznowienie śledztwa umorzonego przez jego kolegę.

Postępowanie to wszczęte zostało w 2000 r. przez Prokuraturę Okręgową w Legnicy. Istotne poszlaki wskazywały, że nie należy wykluczyć związków z aferą wysokich urzędników Kancelarii Prezydenta i zbliżonych do niej polityków SLD.

Śledztwo prowadził bardzo opieszale prokurator Jerzy Skorupka, któremu - jak się po czasie okazało - KGHM sfinansował wcześniej wydanie książki o obrocie papierami wartościowymi. Kiedy ministrem sprawiedliwości był Lech Kaczyński sprawę Konga przejęła prokuratura katowicka. W 2002 r., już za rządów SLD, niewygodne śledztwo umorzył prokurator Wojciech Dutkowski, uznając kongijską inwestycję za "uzasadniony eksperyment gospodarczy". Tuż przed tym faktem Dutkowski awansował na naczelnika wydziału śledczego nowej Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Nieco później na podobnej zasadzie awansował również prokurator Janeczek, który po sprawie Konga otrzymał nominacje na prokuratora prokuratury okręgowej.

Katowicka prokuratura apelacyjna należy obok warszawskiej, krakowskiej i gdańskiej do jednostek, które nadzorują i prowadzą we własnych wydziałach zwalczania przestępczości zorganizowanej śledztwa w sprawach największych afer gospodarczych. Powierzenie funkcji szefa apelacji katowickiej prokuratorowi, który nie dopatrzył się niczego zdrożnego w tendencyjnie prowadzonym i umorzonym śledztwie dotyczącym gigantycznych nadużyć finansowych przy inwestycji KGHM Polska Miedz w Kongu, oznacza, że w organach ścigania zmieniają się jedynie wizytówki na gabinetach ich szefów. Chciałoby się wierzyć, że nowy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który jeszcze latem 2003 r. deklarował, ze PiS będzie dążył konsekwentnie do wyjaśnienia afery w KGHM, został wprowadzony w błąd przez swych doradców.

Autor jest dziennikarzem tygodnika Wprost

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)