Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Droździel: Reformy Gilowskiej - z wielkiej chmury mały deszcz

0
Podziel się:

Zyta Gilowska przez rok pokazała, jak łatwo potrafi zmieniać swoje poglądy. Jak z osoby najgłośniej nawołującej do radykalnej reformy finansów publicznych oraz podatków przeistoczyła się w osobę, dla której nawet nieudolne pozory reform są i tak zbyt szybkie.

Droździel: Reformy Gilowskiej - z wielkiej chmury mały deszcz

Dwanaście miesięcy temu prezydent Lech Kaczyński powołał na stanowisko ministra finansów oraz wicepremiera profesor Zytę Gilowską. Decyzja braci Kaczyńskich (to szef PiS Jarosław był pomysłodawcą tego kroku) była wielkim zaskoczeniem dla obserwatorów sceny politycznej. Przecież jeszcze kilka miesięcy wstecz to Zyta Gilowska była gospodarczą twarzą największego wroga PiS - Platformy Obywatelskiej.

Jarosław Kaczyński wiedział jednak doskonale co robi. Z jednej strony potrzebował osoby, która zastąpi na stanowisku szefa resortu finansów, popełniającą na każdym kroku faux pas, Teresę Lubińską i która równocześnie uwiarygodni rząd Kazimierza Marcinkiewicza w oczach inwestorów. A nikt do tego lepiej się nie nadawał jak profesor Gilowska, która na każdym kroku mówiła o potrzebie radykalnej reformy finansów publicznych. Ponadto szef PiS liczył, że wciągnięcie do rządu tak ważnej – jeszcze do niedawna – osoby w PO, pozwoli przeciągnąć kilku posłów Platformy, sympatyków Gilowskiej.

O ile druga część planu spaliła na panewce – ani jeden z parlamentarzystów PO nie skusił się do przejścia na stronę PiS, o tyle rynki przyjęły Zytę Gilowską znakomicie. Większość analityków nie kryła zadowolenia, że oto w końcu za sterami polskiej gospodarki zasiądzie osoba o wielkiej determinacji zreformowania finansów publicznych oraz bardzo skomplikowanego systemu podatkowego.

Jak płonne to były nadzieje, okazało się jednak bardzo szybko. Ci, którzy się spodziewali prostych i niskich podatków musieli się srogo zawieść, gdy usłyszeli reformatorskie propozycje pani wicepremier: odmrożenie progów podatkowych, kwoty wolnej i kosztów uzyskania przychodów. Ponadto wprowadzenie ulgi prorodzinnej dla rodzin z co najmniej trójką dzieci, a także obniżenie składki rentowej i ubezpieczenie chorobowe - to na pewno nie było to na co liczyli podatnicy. To przecież Zyta Gilowska zapowiadała, że w Polsce bez większych problemów można wprowadzić podatek liniowy. To przecież Zyta Gilowska krytykowała i wytykała powierzchowność reform proponowanych przez Jerzego Hausnera.

Również ci, którzy liczyli na radykalne działania mające na celu ograniczenie marnotrawstwa grosza publicznego musieli być niemile zaskoczeni praktycznym odłożeniem reformy finansów publicznych w bliżej nieokreśloną przyszłość.

Rok rządów – z trzymiesięczną przymusową przerwą w związku z zarzutem kłamstwa lustracyjnego – Zyty Gilowskiej nad polską gospodarką można podsumować jednym zdaniem: z wielkiej chmury mały deszcz. Z jej wejściem do rady ministrów: najpierw Kazimierza Marcinkiewicza, później Jarosława Kaczyńskiego, wiązano duże nadzieje. Nadzieje, że rozpocznie rzeczywistą reformę podatków, że zreformuje finanse publiczne. Z perspektywy 12 miesięcy okazuje się jednak, że zapowiadać, obiecywać i krytykować jest bardzo łatwo. Wprowadzać realne zmiany natomiast to inna para kaloszy.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)