Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzik: Mało gazu na Ukrainie, za dużo na Marsie

0
Podziel się:

Kryzysy wszelkiej maści to świetny moment dla komentatorów ekonomicznych i politycznych, by dokopać tym, których nie lubią.

Dzik: Mało gazu na Ukrainie, za dużo na Marsie

Początek kryzysu finansowego był okresem wieszania psów na kapitalizmie jako takim. Niedawny kryzys gazowy wielu uznało za doskonały pretekst by dać upust swojej antypatii do Rosji, Unii Europejskiej i polskiego rządu.

Słyszeliśmy zatem, że Gazprom nie wie co robi i potwornie naraża na szwank swoją reputację, Unia Europejska ujawnia swoją bezradność i dyletanctwo, premier kompromituje się pozostając na urlopie i nie reagują na nadchodzący kataklizm itd. itp. Jedynie Ukraina nie była niczemu winna, niczym młoda dziewica, którą chce pożreć moskiewski smok.

Komentatorzy gazowego kryzysu popełniali błąd rodem z mniej ciekawych bajek, zakładając że wybrany przez nich schwarzcharakter musi być głupi i popełnia dziecinne błędy. Oczywiście demoniczny bohater negatywny głupi być nie może, bo nie osiągnąłby swojej demonicznej pozycji, ale takim niuansem żaden specjalista od kryzysowych analiz się nie przejmuje.

Łatwo choćby powiedzieć, że Unia Europejska nic nie zrobiła, ale nie słyszałem też żadnej sensownej rady co powinna zrobić - wypowiedzieć Rosji wojnę, zerwać wszystkie kontrakty, podmienić szefa Gazpromu Alieksieja Millera na posłusznego sobowtóra? Podobnie - co realnie zmieniłby powrót premiera z Dolomitów? CzyżbyDonald Tuskmiał w bagażniku samochodu dwie butle gazowe, które pomogłyby przetrwać kryzys zasilając nasze rezerwy strategiczne?

Europa potrzebuje gazu do Rosji, a Rosja jeszcze bardziej potrzebuje dewiz od Europy. Ta jedna prosta konstatacja powinna wystarczyć do zrozumienia, że rozwiązanie kryzysu było kwestią niedługiego czasu i niewiele mogło zmienić we wzajemnych stosunkach Rosji i Europy, a jego poważniejsze koszty poniesie co najwyżej Ukraina. Tak zresztą się stało.

Raport Money.pl
*W ciągu najbliższych pięciu lat skazani jesteśmy na rosyjski gaz * Gazowe uniezależnienie się od Rosji będzie nas kosztowało co najmniej 3,5 mld złotych. zobacz raport Money.pl

Jeśli zaś mowa o kosztach ponoszonych przez Ukrainę, to szczególnie ciekawie brzmiały komentarze o wysokiej cenie, jaką to państwo zapłaci za swoją niezależność. Okazuje się bowiem, że ową przerażającą ceną jest... cena rynkowa. To, co powinno być oczywiste - że państwa nie pozostające ze sobą w jakiejś szczególniej zależności politycznej rozliczają swoje transakcje po cenach rynkowych, przedstawiano jako przejaw złośliwego imperializmu.

ZOBACZ TAKŻE:

Brak gazu na Ukrainie niemal całkowicie przesłonił gazowe doniesienia z innej części naszego Układu Słonecznego - najnowsze _ Science _ donosi, że skupienia metanu na Marsie mogą być pochodzenia organicznego - gaz wywarzałyby żyjące pod powierzchnią czerwonej planety mikroorganizmy lub inne formy życia.

To nie tylko naukowa ciekawostka w stylu trójgłowej dżdżownicy. To coś, co może obrócić do góry nogami fundamenty popularnych światopoglądów i wyznaczyć kierunek rozwoju ludzkości na dobre kilkadziesiąt lat do przodu. Gazowy podchody Rosja-UE-Ukraina to przy tym czwartorzędny drobiazg.

Jednak w przeciwieństwie do ukraińskiego, marsjański gaz nie ma szansy stać się sensacją popularną. Po pierwsze, zahacza on o strefę _ nieznaną _, która ludzi bardziej przeraża niż intryguje.

Po drugie, etatowi komentatorzy od wszystkiego musieliby się bardzo namęczyć nad ekwilibrystycznymi dowodami, że premier powinien być na Marsie w czasie, gdy odkrywano tam metan, a Unia Europejska twardo negocjować z Marsjanami kontrakt na jego przyszłe dostawy.

Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności, autorem publikacji z zakresu ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu. Współpracuje z miesięcznikiem psychologicznym _ Charaktery _.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)