Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Po Świętach też będą jaja

0
Podziel się:

Święta to najgorszy czas dla polityków. Nagle przestają być głównym obiektem zainteresowania mediów, a społeczeństwo nie domaga się ich widoku i głosu, nie pragnie, by zalewali je blaskiem swej chwały.

Gałązka: Po Świętach też będą jaja

Święta to najgorszy czas dla polityków. Nagle przestają być głównym obiektem zainteresowania mediów, a społeczeństwo nie domaga się ich widoku i głosu, nie pragnie, by zalewali je blaskiem swej chwały.

Nawet spindoctorzy stali się bezradni, bo skandalizować nie wypada. Mogli więc tylko obmyślać, jakie jaja będą szykować nam przez następne 9 miesięcy - do Wigilii. Warto więc zastanowić się nad trzema sprawami związanymi z kreowaniem medialnego wizerunku polityków.

Po pierwsze: w profesjonalnym politycznym public relations mamy do czynienia z dwoma rodzajami specjalistów dbających, by partyjni liderzy cieszyli się sympatią i poważaniem. To tzw. king-makerzy - działający jawnie kreatorzy zachowań polityków i tych zachowań pozytywni interpretatorzy. Są znani i kojarzeni ze swymi szefami.

Spindoctorzy działają natomiast w sposób mniej jawny - pozostając w cieniu, kreują sytuacje utrudniające przeciwnikom życie oraz, jak jeden z bohaterów filmu _ Pulp Fiction _ - niejaki Wolf, starają się zneutralizować wpadki zleceniodawców lub fabrykują wydarzenia mające na celu odwrócenie uwagi.

Liczne publikacje i informacje dotyczące szczegółów pracy sztabowej naszych polityków dowodzą, że nie rozumieją oni istoty marketingu politycznego i wyborczego, a dla zaistnienia w mediach gotowi są nawet na ujawnianie niezbyt czystych planów i kontaktów osobistych.

Po drugie: w tzw. _ parciu na szkło _ politycy i ich doradcy nie zauważają niebezpieczeństwa, jakim jest nadmierna obecność medialna, prowadząca do zniechęcenia oraz nadmiernego spoufalania się - wyborcy przestają traktować cierpiących na _ mediozę _ liderów i aktywistów partyjnych jako autorytety.

Zwłaszcza, że zdewaluowała się funkcja rzeczników prasowych partii i organów władzy. Najczęściej mamy z nimi do czynienia w sytuacjach kryzysowych, w pozostałych sprawach, nawet najbardziej błahych politycy chcą pokazywać się w całej okazałości.

Kilkadziesiąt lat temu psychiatra, profesor Antoni Kępiński napisał: _ W baśniach i legendach władca zagląda w przebraniu pod strzechy swych poddanych, w rzeczywistości jednak rzadko z nimi bezpośrednio się styka. Autorytet władcy maleje bowiem w zbytnim przybliżeniu. Telewizja, zbliżając do milionów widzów obraz władcy, może się okazać dla jego autorytetu znacznie groźniejsza niż dotychczasowe próby demokratyzacji władzy _.

Dziś mamy do czynienia z sytuacją przedstawioną na jednym z rysunków publigrafika Andrzeja Mleczki: siedzący przed telewizorem, otoczony pustymi puszkami po piwie (tu ukłony dla J. Kaczyńskiego)
, nie wyglądający na skażonego nadmiernym myśleniem obywatel, wygraża w kierunku ekranu wołając - _ Oj, oj, uważaj co mówisz!. Tracisz moje poparcie cwaniaku! _

Po trzecie: w cywilizowanych krajach dziennikarze przyłapując polityków na kłamstwach lub skandalach, starają się doprowadzić do ich usunięcia z życia publicznego. O ile takie działania można by nazwać _ bulterieryzmem _ medialnym, to w Polsce mamy do czynienia z _ ratleryzmem _ redakcyjnym, wyrażającym się w kąsaniu po nogawkach i szczekaniu.

Wynika to prawdopodobnie z obawy przed szukaniem nowych tematów. Polityk, o którego sprawkach można przypomnieć zawsze będzie atrakcyjnym tematem. A także, jak klient w krawacie z filmu _ Miś _ - _ mniej awanturującym się _ w stosunku do dziennikarzy chcących go dla uatrakcyjnienia programu pokazać nawet niezbyt korzystnie.

Wie bowiem, że zawsze można go przedstawić jeszcze gorzej, a tak, to przynajmniej w mediach będzie obecny. _ Polityk, który nie istnieje w mediach, nie istnieje wcale _ - twierdził przewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse.

Tę świadomość mają politycy i dziennikarze. Niestety, zwłaszcza jeżeli chodzi o tych drugich, trudno ją nazwać świadomością obywatelską. O taką apelowała kilkakrotnie Rada Etyki Mediów, podkreślając, że _ zaproszenie na antenę telewizyjną czy radiową albo na łamy gazety zawsze wyróżnia i powoduje obdarzenie zaproszonego autorytetem przez odbiorców. Osoba taka staje się w pewnej mierze wzorem. Lansowanie wzorów negatywnych sprzeciwia się podstawowym powinnościom mediów, zwłaszcza publicznych _.

Powyższe refleksje są tylko wynikiem okazjonalnie wymuszonego na politykach spokoju i medialnej nudy, dzięki której święta bywają nie tylko radosne, ale i zdrowe - bezcholesterolowe.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)