Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Gazowe kontrakty z opóźnionym zapłonem

0
Podziel się:

Odchodzące rządy rzutem na taśmę lubią zawierać wadliwe umowy gospodarcze, które zostawiają swoim przeciwnikom politycznym.

Gazowe kontrakty z opóźnionym zapłonem

Najdalej za pięć miesięcy czekają nas wybory parlamentarne. Do tego czasu rząd Marka Belki i cieszący się jego poparciem szefowie wielkich spółek Skarbu Państwa podpiszą dziesiątki mniej lub bardziej ważnych umów i innych dokumentów. Czy wśród nich będą wyłącznie takie, których podpisania wymaga dobro publiczne bądź/i interes gospodarki?

Obserwując to, co robi zarząd Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG)
z Markiem Kossowskim na czele, byłbym ostrożny z udzieleniem optymistycznej odpowiedzi na tak sformułowane pytanie. W zamieszaniu towarzyszącym sporom politycznym wywołanym kontrowersyjnymi planami prywatyzacji PGNiG (minister skarbu planuje, że do mającej pozostać pod całkowitą kontrolą państwa spółki PGNiG Przesył nie zostanie wniesiony polski odcinek pierwszej nitki gazociągu jamajskiego, co oznacza, że w przyszłości ta newralgiczna infrastruktura może dostać się w ręce obcego, niekoniecznie przyjaznego nam kapitału) zarząd tej firmy szykuje się do podpisania niezwykle ważnej umowy na dostawy gazu. Chodzi o 3,4 mld m sześc. gazu w okresie od 1 lipca br. do 31 grudnia 2006 r.

Według informacji podawanych przez PGNiG, spółka wydobywa ze źródeł krajowych 4,32 mld m sześc. gazu, importuje z Rosji 5,75 mld m sześc., z Niemiec - 0,38 mld m sześc., z Norwegii - 0,48 mld m sześc.; w ramach kontraktu średnioterminowego kupuje również konkurencyjny cenowo gaz środkowoazjatycki pochodzenia uzbeckiego, turkmeńskiego i kazachskiego. W 2004 r. na podstawie takiego kontraktu PGNiG zakupił 2,67 mld m sześc. Dla porównania w 2003 r. zakup ten wyniósł około 1 mld m sześc.; w 2004 r. PGNiG kupił o prawie 1 mld m sześć. mniej gazu ziemnego z Rosji w porównaniu z 2003 r.

Dotychczasowe doświadczenia z obecnym zarządem PGNiG uzasadniają najpoważniejsze obawy, że najnowszy kontrakt (ogłoszenie o postępowaniu w sprawie wyboru przyszłego dostawcy zostało opublikowane dopiero kilka dni temu) zostanie zawarty w całkowicie nieprzejrzysty sposób.

Po pierwsze za zgodą Ministerstwa Gospodarki PGNiG od pewnego czasu nie musi ogłaszać przetargu na dostawy gazu w spotach (postępowania ogłoszonego parę dni temu nie dotyczą nie dotyczą przepisy ustawy o zamówieniach publicznych).

Po drugie zmiany w statucie PGNiG, wprowadzone w maju ub.r., spowodowały, że do podpisania umowy o wartości powyżej 100 tys. euro nie jest już wymagana uchwała zarządu i/lub rady nadzorczej.

Po trzecie wreszcie w kontrakcie gazowym zawartym przez PGNiG w dniu 26 października ub.r. z ukraińskim NAK Naftohaz nie ma w ogóle formuły cenowej, która jest standardem w umowach na dostawy surowców energetycznych (raczej nie należy sugerować się ceną bazową wynoszącą 79,73 USD za m sześc. – dopiero znając formułę można obliczyć realną cenę surowca; kilkanaście miesięcy wcześniej ten sam zarząd zgodził się płacić ok. 130 USD za m sześc. gazu firmie Eural Trans Gaz, związanej – jak donosiła prasa - z międzynarodowym gangsterem Siemionem Mogilewiczem).

We wspomnianej umowie zawartej na 15,5 roku zapisane jest, że spory pomiędzy stronami rozstrzygane mają być przez arbitraż przy Izbie Gospodarczej w Zurychu, a językiem arbitrażu będzie angielski lub rosyjski (uprzywilejowuje to stronę ukraińską; na Ukrainie rosyjski jest językiem biznesu w sektorze energetycznym), przy czym orzeczenia arbitrażu są ostateczne i nie podlegają zaskarżeniu w przeciwieństwie np. do orzeczeń arbitrażu dotyczących umowy prywatyzacyjnej PZU. Płatności mają być realizowane przez stronę polską w ciągu 10 dni, co – jak na standardy na rynku surowców energetycznych – jest nader krótkim terminem. Ponadto kontrakt określa ilość gazu i zawiera zobowiązanie do odbioru przez stronę polską, która musi płacić karę za nieodebrane kwoty. W przypadku omawianej umowy z października ub.r chodzi o nieduże ilości gazu (2,618 mld m sześc. do końca 2020 r.) na potrzeby Hrubieszowa i jego okolic.

Najnowszy kontrakt przygotowywany właśnie przez PGNiG dotyczy już dużego w skali kraju wolumenu zamówienia (3,4 mld m sześc. przez 18 miesięcy). Jeżeli zostanie on podpisany na podobnych zasadach, jego negatywne skutki mogą być odczuwalne dla wszystkich przedsiębiorców jeszcze długo po wyborach, gdy o prezesie PGNiG i jego politycznych mocodawcach pamiętać będą tylko historycy, dociekliwi dziennikarze i zacietrzewieni politycy.

Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)