Kazimierz Marcinkiewicz skutecznie korzysta z socjotechnicznych sztuczek, które PiS odkrył i wcielił w życie podczas kampanii wyborczej.
Jednym z takich zabiegów była decyzja o wycofaniu z Trybunału Konstytucyjnego ustawy o emeryturach górniczych. Opinii publicznej Marcinkiewicz pokazuje się jako dobry premier, przejęty losami przeciętnego człowieka. To jeden przykład tego typu rządów.
Kolejny, to zamieszanie z akcyzą na paliwo. Napięcie rosło, pojawiały się sprzeczne informacje – raz, że akcyza zdrożeje, raz, że nie. Wreszcie premier postanowił sprawić weekendowy prezent kilku milionom kierowców i w sobotę ogłosił, że akcyza pozostanie na tym samym poziomie.
Nie lekceważąc ciężkiej pracy górników i nie życząc źle kierowcom, trzeba jednak zadać sobie pytanie: Jak długo można tak rządzić? Jak długo można zastępować rozwiązywanie realnych problemów zgrabnym pozyskiwaniem sympatii kolejnych grup wyborców? Jak długo można nie słuchać argumentów i głosów tych, którzy przestrzegają przed ekonomicznymi skutkami niektórych decyzji?
Otóż odpowiedź brzmi: Można to robić do czasu wyborów i to szybszych – na przykład za półtora roku. Dobry premier w końcu będzie musiał przedstawić swoim sejmowym koalicjantom propozycje, których nie będą mogli zaakceptować.
Wówczas powie się, że chcieliśmy dobrze, ale się nie dało. A odpowiedź na pytanie jak to zmienić będzie prosta: Dajcie nam pełnię władzy. Najwyraźniej ta obecna nie smakuje Jarosławowi Kaczyńskiemu i PiS w pełni.