Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Jeżeli ma być tak dobrze, to dlaczego jest tak źle

0
Podziel się:

Profesorowie Belka i Hausner firmowali swoimi nazwiskami reformy polskiej gospodarki, które powiększały jej uzależnienie od państwa.

Jeżeli ma być tak dobrze, to dlaczego jest tak źle

„Jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle”. Ten słynny aforyzm „trenera tysiąclecia” Kazimierza Górskiego, opisujący postawę polskich kopaczy podczas mundialu w Japonii i Korei doskonale odnosi się - po lekkiej korekcie - do ostatniej wypowiedzi premiera Marka Belki – „jeżeli ma być tak dobrze, to dlaczego jest tak źle”.

Szef polskiego rządu stwierdził, że jesteśmy skazani na wieloletnie szybkie - ok. 5 proc. - tempo wzrostu gospodarczego. Dzięki temu za kilka lat będziemy mieli do czynienia z ostrym brakiem rąk do pracy, a bezrobocie może trwale spaść poniżej 10 proc. Siłą sprawczą tej wspaniałej wizji mają być fundusze unijne oraz środki krajowe nie będące zaliczane jako wydatki budżetowe. Owy rwący strumień pieniądza ma być przeznaczany na masowe roboty publiczne, które jednak nie mają się tak nazywać. Zdaniem profesora Belki pozwoli to - przy utrzymaniu zasady, iż łączny wzrost wydatków budżetowych państwa nie będzie wyższy niż 1 proc. ponad inflację – na zanotowanie pod koniec tej dekady kilkuprocentowej nadwyżki budżetowej.

Po raz kolejny zarządzający polską gospodarką mówią, jaka to świetlana czeka nas przyszłość. Są to jednak nic nie znaczące słowa, za które nikt nigdy nie będzie rozliczony z prozaicznego powodu – nie zostaną zrealizowane. Mieliśmy już wielki plan sprzątania finansów publicznych byłego wicepremiera Hausnera, z którego bardzo niewiele zostało wprowadzone w życie. Teraz premier Belka zapewnia nas, że czeka nas wieloletni wysoki wzrost gospodarczy oraz perspektywa znacznego spadku bezrobocia.

Ale dlaczego, tak naprawdę, nic w tym zakresie nie zostało zrobione przez ostatnie 3,5 roku, kiedy obaj panowie mieli największy wpływ na decyzje gospodarcze? Oczywiście ktoś powie, że po okresie stagnacji w latach 2000-2002 udało się im zwiększyć wzrost gospodarczy do ponad 5 proc. w 2004 roku. Trudno jest nie zgodzić się z liczbami. Mało kto jednak mówi o kosztach tej operacji. We wrześniu 2001 roku, gdy obaj panowie przejmowali stery polskiej gospodarki zadłużenie sektora finansów publicznych wynosiło niecałe 300 mld zł. Po dokładnie trzech latach we wrześniu 2004 roku urosło o ponad 140 mld zł osiągając poziom prawie 440 mld zł.

Jak łatwo policzyć w ciągu 36 miesięcy na każdego Polaka zaciągnięto dług w wysokości prawie 3,7 tys. złotych. Przeliczając jednak tą kwotę na rzeczywiście pracujących (na koniec 2004 roku 14 mln Polaków pracowało) okazuje się, że jest to ok. 10 tys. zł w ciągu 3 lat. Trudno jest oszacować, ile z tej kwoty zostało przeznaczone na wydatki związane z rozwojem gospodarki. Nie ma jednak wątpliwości, że duża jej cześć została bezpowrotnie utracona w czeluściach sektora państwowego, za którego rozrost w głównej mierze odpowiedzialność spada na obu panów profesorów. To oni w ciągu ostatnich 3,5 lat firmowali swoimi nazwiskami wszelakie reformy polskiej gospodarki, które zamiast ograniczać, w rzeczywistości powiększały uzależnienie gospodarki od państwa.

Tak więc panie Belka, panie Hausner, panowie posłowie, rządzący przez ostatnie prawie cztery lata, jak mam uwierzyć - parafrazując aforyzm Pana Kazia - że „jeżeli jest tak źle, to będzie tak dobrze?”.

gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)