Nowak się chwali, choć nie ma czym

Rok temu oglądaliśmy dramatyczne sceny na polskich dworcach. Tylko częściowym winowajcą był intensywny atak zimy. Tak naprawdę to kolejarze po raz pierwszy w historii nie zdążyli wtedy na czas z przygotowaniem i wdrożeniem nowego rozkładu jazdy. Do tego, okazało się, że przez zaniedbania i oszczędności brakuje dostatecznej liczby wagonów, by obsłużyć wszystkich podróżnych.

Dziś jest lepiej. Choć daleko polskim kolejom do tego, by móc w pełni zadowolić pasażerów. Śmietankę spija na razie Sławomir Nowak, Jednak tak naprawdę poprawa sytuacji była możliwa dzięki jego zastępcy, który od końca ubiegłego roku odpowiada w ministerstwie właśnie za kolej.

Andrzej Massel nie jest politykiem, a inżynierem, który od ponad 20 lat zajmuje się transportem kolejowym. Tworzy między innymi plany jego modernizacji. Przez niemal rok udało mu się wyprostować parę zaniedbanych lub zawalonych przez poprzedników spraw, ale do uzdrowienia transportu szynowego w naszym kraju jeszcze daleka droga.

Świadczy o tym choćby sytuacja taborowa PKP Intercity. Sprawnych wagonów jest tam co prawda więcej niż przed rokiem, ale i tak przypuszczalnie nie wystarczy ich na obsłużenie wzmożonego ruchu podczas Euro 2012. Dlatego przewoźnik prowadzi negocjacje w sprawie wypożyczenia taboru z Niemiec.

Czytaj w Money.pl o pierwszych deklaracjach ministra Nowaka
[

Nowak zapewnia: Zdążymy z A2 przed Euro ]( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/nowak;zapewnia;zdazymy;z;a2;przed;euro,206,0,979150.html )

Ciągle też prowadzone wielkim kosztem modernizacje nie przekładają się na skrócenie czasu podróży. Zamiast więc przyciągać do kolei nowych pasażerów, jedynie ich odstraszają.

Tak jest w przypadku trasy Warszawa-Gdańsk. Kompleksowa modernizacja trwa tam już ponad trzy lata i nie widać jej końca, a pasażerowie codziennie odczuwają na własnej skórze związane z nią utrudnienia.

Wiele wskazuje na to, że po zakończeniu inwestycji, kolej będzie musiała ostro walczyć o wielu pasażerów, którzy w tym czasie uciekli do dynamicznie rozwijających swoją ofertę przewoźników autobusowych i lotniczych lub przesiedli się do własnych samochodów.

To tylko wierzchołek góry problemów, z którymi zmaga się w naszym kraju kolej. Do ich rozwiązania nie wystarczy kompetentny zastępca, konieczny jest jeszcze potrafiący efektywnie korzystać z jego wiedzy szef. Bo to on ma dość siły politycznej, bez której pewnych zmian nie uda się wdrożyć.

Czy taką osobą jest Sławomir Nowak? Czas pokaże. Nie wystarczy powiedzieć, że nie zbuduje się bardzo kosztownych kolei dużych prędkości, których wizję i tak wielu traktowało jak bajki. Trzeba jeszcze umieć zamiast tego zintensyfikować remonty już istniejących szlaków.

Minister transportu na pewno nie zrobi tego serią efektownych konferencji prasowych. Zwłaszcza jeśli dotyczą one zmiany rozkładu jazdy, która powinna być dla kolei zabiegiem automatycznym, a nie zdobywaniem Mount Everestu. No chyba, że zamiast szybkich, wygodnych pociągów wystarcza nam wizerunkowa otoczka? Przecież szef Nowaka, premier Donald Tusk, rządzi dzięki niej już drugą kadencję, choć zbyt wielu ważnych problemów w tym czasie nie rozwiązał.