Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

O turystach i jaskółkach - kto wygrywa, a kto przegrywa na mocnym złotym?

0
Podziel się:

Bardzo silna złotówka bijąca coraz to nowe rekordy cieszy potencjalnych turystów wybierających się na wakacje, lobby importerów - bardzo wpływowe, oraz publicystów powtarzających, że dzięki takiemu kursowi nie odczuwamy, albo słabiej odczuwamy wzrost cen ropy. Tych przyjemnych interpretacji nie podzielają za to ani eksporterzy, ani ci producenci polskich towarów, którzy są mniej uzależnieni od importu.

O turystach i jaskółkach - kto wygrywa, a kto przegrywa na mocnym złotym?

Bardzo silna złotówka bijąca coraz to nowe rekordy cieszy potencjalnych turystów wybierających się na wakacje, lobby importerów - bardzo wpływowe, oraz publicystów powtarzających, że dzięki takiemu kursowi nie odczuwamy, albo słabiej odczuwamy wzrost cen ropy. Tych przyjemnych interpretacji nie podzielają za to ani eksporterzy – wszak eksport staje się coraz droższy, ani ci producenci polskich towarów, którzy są mniej uzależnieni od importu. Silna złotówka pogarsza ich pozycję konkurencyjną wobec importowanych towarów. Nie cieszą się też zapewne ci, którzy utracili pracę w wyniku ustania eksportu, bądź przegrania z importem przez zatrudniające je firmy.

Nie jest szalonym, godnym Nobla odkryciem, że silna złotówka oddziałuje podobnie na gospodarkę, jak wysokie stopy procentowe, czyli prorecesyjnie, a najsilniej uderza w eksport, ostatnio najważniejszy czynnik pobudzający koniunkturę. To, co Polska eksportuje to niestety nie są wcale produkty z najwyższej półki technologicznej, więc pogorszenie konkurencyjności cenowej musi oznaczać bądź niższe zyski, bądź utratę rynku. I wiele się na to, w każdym razie w krótkim czasie, nie da zaradzić!

Niezbyt przemawiającymi argumentami są podnoszone zachwyty, że poprawa kursu nie dała bieżącego przełożenia na spadek eksportu, ani na wzrost bezrobocia. W gospodarce istnieją opóźnienia i nie zauważanie ich to szkolny błąd. Wreszcie niższy niż w zeszłym roku sezonowy wzrost bezrobocia w listopadzie, co tak ucieszyło wicepremiera Hausnera, da się wytłumaczyć zwiększoną emigracją zarobkową po maju 2004.

Premier Belka zwrócił uwagę w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej na ów zabójczy dla eksportu wpływ kursu wymiennego, lecz była to zaledwie bardzo słaba interwencja słowna zdewaluowana zresztą szybko przez Ministra Finansów i Prezesa NBP.

Ministerstwo Finansów w warunkach niezbyt rewelacyjnego wzrostu gospodarczego i niskiej inflacji boryka się z problemem budżetu (wiem, wiem, przyczyn jest więcej, ale przecież opisywany mechanizm wcale nie eliminuje głębszych współzależności). Zmuszone jest ono stale powiększać zadłużenie emitując bony skarbowe. Zainteresowanie nimi zagranicy aprecjonuje kurs. Ministerstwo wymyśla też stale nowe podatki i parapodatki, które znowu duszą gospodarkę, więc pożyczać trzeba więcej. I tak się to kręci!

Na ratunek budżetowi przychodzi Ministerstwo Skarbu Państwa przekraczając plan prywatyzacji. Zakładano 8,8 miliarda złotych, a najprawdopodobniej będzie zrealizowane ponad 10 miliardów, co również oznacza napływ kapitału i aprecjację złotówki. Dla ścisłości dodać trzeba, że przekroczenie wpływów z prywatyzacji ma zmniejszyć potrzeby pożyczkowe państwa o co najmniej miliard złotych. Tak w każdym razie oświadczył wicedyrektor departamentu długu w Ministerstwie Finansów, T. Marczak.

Niskie stopy procentowe w strefie euro i dolara zachęcają międzynarodowy kapitał spekulacyjny do zakupu bonów skarbowych Ministerstwa Finansów, a rozpoczęty 1 grudnia nowy rok rozrachunkowy w amerykańskich instytucjach finansowych to również czynnik zwiększający podaż kapitału.

Przyczyny te, jak najdalsze od fundamentalnych, tłumaczą fenomen silnej złotówki. Pytanie, czy ta tendencja utrzymywać się będzie dalej.

Jak na razie trudno dojrzeć wyraźne sygnały jej odwrócenia, choć pierwsze jaskółki już są na horyzoncie. Blisko 14-procentopwe odchylenie złotówki od parytetu po jego mocnej stronie oznacza, że jej dalsze duże umacnianie stanie się niezgodne z przyjętym tunelem, w którym „wąż” złotówki ma się prawo poruszać. A na rozszerzenie tunelu trudno będzie oczekiwać zgody UE. Można oczywiście zmienić strukturę – zmniejszając parytet USD na rzecz zwiększenia euro – ale miejmy nadzieję, że tak się nie stanie, choćby ze zwykłej ociężałości.

Drugą jaskółką jest to, że tak silna złotówka stanowi zagrożenie dla realizacji planu zysków NBP generowanych z polskich rezerw walutowych. A niewykonanie planu to zawsze rzecz naganna – tyle wynieśli z PRL-u sternicy polskiej gospodarki, więc może coś wspólnie RPP i rząd uczynią, by choć kursowo mniej dusić gospodarkę.

Szkoda tylko, że stać się to może z przyczyn biurokratyczno-bilansowych, a nie z myślenia o dobru gospodarki i państwa.

Autor jest głównym analitykiem ds. rynków wschodnich East Stock Informationsdienste w Hamburgu oraz publicystą Financial Times, Neuer Züricher Zeitung, Rzeczpospolitej, CXO, CFO.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)