Pałka: Grad przy akcjach GPW zignorował inwestorów

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że kluczem do sukcesu przy sprzedaży akcji w ofercie publicznej są inwestorzy instytucjonalni, czyli przede wszystkim fundusze inwestycyjne. To one mają też główny wpływ na wyznaczenie ceny, po której kupią akcje wszyscy inwestorzy. Mogą wybrzydzać i śmiało mówić, że za drogo, choć i tak wykupią wszystkie przeznaczone dla nich papiery.

Tymczasem drobni gracze w przypadku sprzedaży spółki przez Skarb Państwa nie mają nic do powiedzenia. Nawet jeżeli akcje wydają się zbyt drogie, to i tak zapisują się po cenie maksymalnej i to tylko na tyle akcji, na ile pozwoli im minister skarbu. Potem liczą na to, że redukcja zapisów nie będzie zbyt duża, a cena emisyjna będzie nieco niższa od tej, po której złożyli zlecenie. Tak jak to było w przypadku Tauronu, gdy drobni kupowali akcje po 6,30 złotego. Całe szczęście, że inwestorzy instytucjonalni wymusili wówczas obniżkę ceny zapisów o 18 procent, bo inaczej o zarobek nawet po kilku miesiącach byłoby ciężko.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/151/t19095.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/knitter;przestanmy;snic;o;potedze;i;niezaleznosci;gpw,191,0,693439.html) Knitter: Przestańmy śnić o potędze i niezależności GPW
Skoro te sprawy od inwestorów indywidualnych nie zależą, to przynajmniej byłoby dobrze, gdyby minister skarbu choć przez chwilę pomyślał o tym, by zwiększyć liczbę akcji GPW, którą podzielą między siebie drobni gracze, by dać im zarobić. Ale Aleksandr Grad, choć lubi powtarzać bajki o _ akcjonariacie obywatelskim _, zapowiada, że tego nie zrobi. Wszak akcje wśród drobnych graczy rozeszły się w mgnieniu oka. I przy spodziewanej redukcji każdy, kto chciał zainwestować 4,3 tysiąca złotych, dostanie akcje za zawrotną kwotę 1,5-1,8 tysiąca złotych. Co przy 10-procentowym wzroście kursu na debiucie daje 150-180 złotych zysku, i to przed odliczeniem prowizji i podatku. Słowem, gra niewarta świeczki, która z pewnością nie zapewni graczom powtórki z PZU.

Poza tym, skoro drobni gracze nie mają nic do powiedzenia, to przynajmniej byłoby miło, gdyby mogli ministrowi skarbu zaufać, że inwestycja na dłuższy okres przyniesie im zyski. A i co do tego można mieć duże wątpliwości. Przypomina mi się, jak resort skarbu obiecywał, że nie będzie sprzedawał dodatkowych akcji Polskiej Grupy Energetycznej poniżej ceny emisyjnej w wysokości 23 złotych za papier. Tymczasem w październiku sprzedał 10-procentowy pakiet po 21,30 złotego. Skarb Państwa zarobił na transakcji 4 miliardy złotych. Ale wprowadzeni w błąd drobni gracze mogli stracić, bo tak duża podaż akcji po tej cenie spowodowała znaczny spadek kursu PGE.

Szkoda, że na tak ważnej i prestiżowej ofercie sprzedaży akcji warszawskiej giełdy zawsze wierni inwestorzy indywidualni nie skorzystają. Minister skarbu co prawda pokazał im lizaka, ale kazał obejść się smakiem.

Autor jest dziennikarzem Money.pl