Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Przyroda jak ludzie - też oszalała

0
Podziel się:

Psychiatra w stacji radiowej radził wyluzować, żeby nie zwariować. Od rana do wieczora zewsząd wyłażą tajni współpracownicy, afera goni aferę, a prokuratorzy za moje pieniądze dociekają kto jest ojcem dzidziusia Anety K.

Płaskoń: Przyroda jak ludzie - też oszalała

Psychiatra w stacji radiowej radził wyluzować, żeby nie zwariować. Od rana do wieczora zewsząd wyłażą tajni współpracownicy, afera goni aferę, a prokuratorzy za moje pieniądze dociekają kto jest ojcem dzidziusia Anety K. (czyżby prokreacja lub skleroza mamusi podczas zacho-dzenia w ciążę były już czynem karalnym?).

Uśmiechnięty fizyk ma najlepsze kwalifikacje na prezesa ważnego banku (mimo że niedawno za-pewniał, iż IV RP definitywnie zdemontuje karuzelę z karierowiczami), zaś wicepremier legalnego rządu w środku Europy kłapie do kamery, że nie podda się badaniu DNA, ponieważ sam w sobie jest organem państwowym. Jakby nie kojarzył, że diagnozowanie męskich elit Samoobrony dotyczy okresu, kiedy ich organy nie zostały jeszcze upaństwowione przez układ koalicyjny.

Polityk z opozycji dał podobną radę: czytać gazety od piątej strony, gdyż tam zaczynają się tematy bezpieczne dla psychiki nadwerężonej dookolną paranoją. Guzik prawda. W Szczyrku nie mają seksafery ani problemów ze zmianą prezesa banku spółdzielczego, postawili więc na głowie problem śniegu. Tamtejszy burmistrz Wojciech Bydliński wpadł na pomysł, żeby ogłosić w gminie stan klęski żywiołowej z powodu braku surowca, jaki zazwyczaj o tej porze roku zsyłają nam niebiosa.

Po tytule newsa pomyślałem, że burmistrz ma niezłe poczucie humoru, ale już w drugim akapicie okazało się, że on to mówi całkiem serio. Mało tego – nakazał swoim radcom szukać prawnego uzasadnienia decyzji, zaś szefowie sąsiednich gmin szybko podchwycili genialną myśl. Właściciel jednego z wyciągów narciarskich już widzi kasę, jaką będzie można wyrwać z Warszawy na ten niecodzienny kataklizm, który odstrasza turystów i tym samym pozbawia górali dutków. Bo skoro lud beskidzki zawsze w zimie zarabiał na śniegu, a teraz został tej przyjemności pozbawiony, to dotknęła go oczywista klęska. Nieprawdaż?

Na piątych stronach zatem też nie jest bezpiecznie. Może już nigdzie nie jest, skoro nawet dzikie gęsi oszalały i przylatują w styczniu na polskie żerowiska, przy drogach żółcą się rzepaki, a niebawem pewnie pojawią się bociany. Jeśli oczywiście przetrwają drogę z Afryki, miotane niezwyczajnymi o tej porze roku huraganami. Biznes i gospodarka w jednej chwili przegrywają z przyrodą nie tylko w Europie, ale i w ciepłych stanach Ameryki, które dla odmiany zasypał śnieg, choć nigdy go tam nie było. A przecież nieuwikłani w politykę naukowcy od lat ostrzegali do czego może doprowadzić efekt cieplarniany, towarzyszący przemysłowemu boomowi i nieokiełznanej eksploatacji środowiska.

Żądań burmistrza Szczyrku nikt nie potraktuje poważnie, uznając je za tak samo kabaretowe jak wyczyny naprawiaczy RP. Gorzej jeśli niebawem zaczną się powodzie, a lato przywita nas śnieżnymi zamieciami. Wtedy dzisiejsze, podlewane żółcią newsy z pierwszych stron gazet okażą się niewarte funta kłaków. Banalna puenta, ale prawdziwa. Za oknem szaleje wiatr z deszczem. Stacje telewizyjne donoszą o uszkodzonych budynkach, awariach trakcji energetycznych i drzewach tarasujących drogi. Jutro mogą nie jeździć pociągi i nie startować samoloty. Kto sypnie groszem, kiedy w Europie, a może i na innych kontynentach trzeba będzie ogłosić globalny stan klęski żywiołowej?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)