Jeśli dobrze zrozumiałemJarosława Kaczyńskiego, toDonald Tusknależał do SLD i być może nawet był jej tajnym gensekiem, a na pewno miał koneksje z Aleksandrą Jakubowską i Lwem Rywinem.
Niepogodzony z przemijalnością władzy były premier zarzucił premierowi obecnemu, że realizuje przedwyborcze zobowiązania wobec lewicowego establishmentu, czego dowodem jest fakt, iż sąd uniewinnił właśnie Jakubowską od zarzutu usunięcia z ustawy słynnego idiomu politycznego ,,lub czasopisma".
ZOBACZ TAKŻE:
Wielki interpretator myśli Jarosława Kaczyńskiego - sekretarz generalnyJoachim Brudzińskinie wypowiedział się dotychczas na temat tej śmiałej kwintesencji. Może jednak jakoś ją przenicuje. Może przeprofiluje tak, żebyśmy usłyszeli coś innego niż zostało powiedziane. Trudno bowiem uwierzyć, żeby taka logika zalęgła się w głowie absolwenta wydziału prawa.
Straszno wierzyć, że wyszła z ust człowieka, który chciał rządzić Polską przynajmniej dwie kadencje, a teraz zapowiada, że prędzej czy później powróci do władzy. Jeśli Brudziński czegoś nie wykombinuje, pozostanie niezatarte przeświadczenie, iż według Jarosława Kaczyńskiego sądy mają być chłopcem na posyłki w rękach polityków. Tym gorzej dla sądów, gdy wydają wyroki inne niż oczekiwałby prezes Kaczyński.
Prawdę o aferze Rywina zna tylko on sam. Dopóki nie zechce jej ujawnić, pozostaną domysły i coraz mniej prawdopodobne - w kontekście uniewinnienia Jakubowskiej - wnioski Zbigniewa Zbiory i Jana Marii Rokity z czasu, gdy zasiadali w nadzwyczajnej komisji sejmowej. Między komisjami a sądami jest jednak zasadnicza różnica, o czy powinni wiedzieć nie tylko absolwenci prawa, ale nawet kandydaci do studiowania na tym kierunku. Domeną pierwszych jest ocena odpowiedzialności politycznej, zadaniem drugich - jedynym i niepodzielnym - prawna ocena czynów.
ZOBACZ TAKŻE:
Czarzasty: Wyrok oznacza, że nie było GTW W sprawie Aleksandry Jakubowskiej, która z pewnością będzie się jeszcze długo toczyć w kolejnych instancjach, wygrał na razie wymiar sprawiedliwości, dając jednoznacznie do zrozumienia, że nie jest na usługach polityków ani białostockiej prokuratury, która - tak jakoś się składa - usłużnie szanuje salony władzy.
Ten wyrok musiał zaskoczyć wszystkich aktorów politycznej sceny, skoro nawet minister sprawiedliwości się zapomniał. Nie czekając na uzasadnienie prof.Zbigniew Ćwiąkalskizapowiedział natychmiastową apelację, co przecież należy do kompetencji niezależnych prokuratorów. Widać afera Rywina rozgrzeje na nowo emocje.