Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Rosyjski prysznic w dniu wyboru rządu powinien otrzeźwić zwycięzców

0
Podziel się:

Rosyjski prysznic w dniu wyboru rządu powinien otrzeźwić zwycięzców

Rosyjski prysznic w dniu wyboru rządu powinien otrzeźwić zwycięzców

Najpierw został wstrzymany import produktów mięsnych i roślinnych, potem poszły w górę ceny gazu, a w ostatnich dniach przerwano dostawy energii elektrycznej. W taki sposób Kreml ukarał Mołdawię, która wybrała nie tego prezydenta, którego życzył sobie Władimir Putin. Cytowany przez „Gazetę Wyborczą” dyrektor Instytutu Wspólnoty Niepodległych Państw twierdzi, że skoro Kiszyniów stawia na politykę prozachodnią, to kontrolowane przez państwo koncerny mają prawo postępować tak jak chcą. W przeciwieństwie do restrykcji zastosowanych wobec Polski, Moskwa w tym przypadku nie używa przynajmniej draperii słownej. Żadnych dyrdymałów o sfałszowanych świadectwach weterynaryjnych czy fitosanitarnych, lecz prosta kwintesencja: wojnę w dzisiejszym świecie prowadzi się za pomocą oręża ekonomicznego.
Nie może być dziełem przypadku, że import praktycznie całej żywności z Polski rosyjski rząd zablokował akurat w dniach, kiedy w Warszawie rozstrzygały się losy naszego rządu. Ogromny rynek postradziecki, jak uważają tamtejsi eksperci, właściwie nie odczuje braku polskich towarów, natomiast dla wielu producentów znad Wisły decyzja ta może oznacza prawdziwy krach. Lech Kaczyński w kampanii wyborczej wielokrotnie powtarzał, że z Moskwą trzeba rozmawiać twardo, zatem w przeddzień wyboru rządu Kreml zafundował prezydentowi elektowi oraz zwycięskiej partii taką podgatowkę do rozmów, że jeśli teraz zechcemy cokolwiek ugrać, to będziemy musieli zmięknąć jak nigdy od czasu likwidacji Układu Warszawskiego.
Można się domyślać, jaki jest cel rosyjskich sankcji, bo przecież nie o incydentalne przypadki podrobionych zaświadczeń weterynaryjnych tu chodzi. Moskwa musi jakoś uspokoić polskie aspiracje wojownicze w związku z planowaną budową gazociągu pod wodami Bałtyku. Minister Stefan Meller usłyszy więc zapewne od Siergieja Ławrowa: albo rura przez Bałtyk, albo do końca świata sami będziecie jeść swoje schaboszczaki, zagryzając surówką z pomidorów.
Rosyjski prysznic w dniu wyboru rządu Kazimierza Marcinkiewicza powinien uzmysłowić PiS-owi oraz jego koalicjantom, którzy już palą się do przenicowania Unii Europejskiej, że podobne uderzenia ekonomiczne mogą nadejść z Zachodu. Jeśli w trakcie dyskusji nad wotum zaufania dla rządu polscy posłowie licytują się na moherowe berety i stoliki do brydża, jest to nasza wewnętrzna sprawa. Jeśli jednak w ramach cichego kontraktu premier będzie chciał wprowadzać w życie antyunijne pomysły LPR i Samoobrony, to możemy się spodziewać, że szybko zostanie nam wskazane właściwe miejsce w szeregu.
Bruksela bowiem toleruje narodowy folklor polityczny, a nawet się nim bawi, do czasu, gdy nie zagraża on istocie Unii Europejskiej i podwalinom, jakie stworzyły stare państwa członkowskie, kiedy nam się nawet nie śniło, że znajdziemy się kiedyś w ich gronie.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)