Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Strategia ratunkowa czy talerz ciepłej zupy?

0
Podziel się:

Baby upieczone, jajeczka się gotują, kiełbasa zaraz zacznie się smażyć. Dwa razy do roku handlowcy mają swoje żniwo. Akurat w okresie najważniejszych świąt katolickich, co w pełni potwierdza jedność ducha i ciała.

Strategia ratunkowa czy talerz ciepłej zupy?

W marketach zazieleniły się nowalijki. Drogie jak banany na Grenlandii, a schodzą niczym ciepłe bułeczki w czasach siermiężnego socjalizmu. Tradycyjną wieprzowinę coraz bardziej wypierają indyki i kaczki, w wielkanocnych koszykach przybywa też łososia i dorsza. Obserwatorzy rynku twierdzą, że kupcy w tym szczególnym czasie windują marże na najbardziej chodliwy asortyment, ale takie już ich prawo. Wiadomo: popyt kształtuje podaż, tak jak poprzednio byt kształtował świadomość. Choć nie całkiem poprzednio.

Główny Urząd Statystyczny opublikował właśnie dane o polskim ubóstwie. Wychodzi na to, że coraz więcej uczniów uczęszcza do szkoły tylko dlatego, bo między lekcjami dostają talerz zupy, a czasem mogą też skubnąć kęs z drugiego śniadania lepiej sytuowanych kumpli. Adwersarzy, którzy w tym momencie wchodzą na listę dyskusyjną, żeby mi wytknąć, iż piszę pod publiczkę, proszę o przeczytanie następnego zdania. Piszę otóż pod 23 mln Polaków, którzy nigdy tego felietonu nie przeczytają, ponieważ Internet znajduje się poza zasięgiem ich marzeń. Taka właśnie armia ludzi – według GUS – egzystuje w Polsce za 10 zł dziennie. Żeby było dokładnie: to nie jest dycha na przejedzenie, zawiera się w niej też opłata za dach nad głową, za kawałek ciucha na grzbiecie, za lekarstwa w razie choroby. Pięć milionów z tej masy nie ma nawet 10 zł.

Oto prawdziwy wskaźnik wzrostu gospodarczego, którym całkiem niedawno chwalił się Leszek Miller z partii – gdyby ktoś zapomniał – która w programie przedwyborczym miała wypisane hasła o pryncypialnej walce z nędzą społeczną.
Z innego niedawno ogłoszonego raportu wynika, że wśród 10 najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej znajduje się aż sześć polskich województw. Obok wiecznie biednej Lubelszczyzny czy Podkarpacia, do czarnego wykazu trafiło też Opolskie, co w pierwszym odruchu może dziwić, ponieważ tysiące mieszkańców tego regionu, mając podwójne obywatelstwo, pracują legalnie w Niemczech i Holandii. Problem w tym, że z tego powodu bezrobocie wcale nie spadło, a ci, którzy na Zachód wyjechać nie mogą, zaczynają tworzyć coraz większe wyspy ubóstwa. W miejscach, gdzie jeszcze niedawno znajdowały się skupiska dobrze prosperujących firm.

Odchodząca opcja polityczna przypomniała sobie na koniec o elektoracie i szybko przygotowuje aż trzy strategie mające na celu zniwelowanie ubóstwa i zmniejszenie różnic społecznych. Ich wprowadzenie ma kosztować 30 mln zł. Ktoś policzył, że za te pieniądze można przez rok skromnie wyżywić 30 tys. ludzi. Co prawda kilkuset urzędników dostanie wówczas mniejszą premię, ale dzięki temu choć trochę stopnieje armia Polaków, którym życzenie dziś smacznego świątecznego jajka ma wymiar nieco ironiczny.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)