Wawryszuk: Kaddafi przegrywa z Facebookiem

Cenzurowane media, państwo policyjne, inwigilacja - jeszcze nie tak dawno Polacy, Czesi, Rumuni, Węgrzy i inne narody egzystujące za żelazną kurtyną doświadczały _ bratniej opieki _Związku Radzieckiego. Oglądając i czytając wiadomości napływające z państw afrykańskich i bliskowschodnich nie sposób oprzeć się wrażeniu, że teraz tam rozgrywa się zacięta walka z opresyjnymi systemami.

Przychodzi mi do głowy jeszcze jedna analogia. Libijczycy, Egipcjanie, Marokańczycy i inni, którzy próbują zrzucić z siebie okowy reżimu komunikują się przy użyciu portali społecznościowych. Facebook, Twitter, YouTube posłużyły im do wymiany myśli, zebrania się i przygotowania protestów. Serwisy te stały się medium, dzięki którym opór przeciw ciemiężycielom ze sfery myśli i pragnień przeobraził się w czyny i działanie.

Zamieszki w Libii. Ile zapłacą za to kierowcy?

Kilkadziesiąt lat wcześniej w Europie Środkowej podobną rolę odgrywało Radio Wolna Europa. Komunistyczne władze też z nim walczyły zagłuszając je i prześladując tych, którzy mieli odwagę go słuchać. Represje na nic się jednak nie zdały, podobnie jak blokowanie internetu i portali przez zauszników Mubaraka i mu podobnych.

Z tej lekcji naukę wyciągnęli już wojskowi sprawujący obecnie władze w Egipcie. Najwyższa Rada Wojskowa założyła profil na Facebooku, by nawiązać dialog z młodymi, którzy przyczynili się do odejścia prezydenta Mubaraka.

W ciągu zaledwie doby od założenia profilu _ polubiło _ go ponad 120 tys. użytkowników. Rada zwróciła sie do _ synów Egiptu i wspaniałej młodzieży, która zapoczątkowała rewolucję z 25 stycznia _, mając nadzieje na _ owocną współpracę, której wynikiem będzie stabilny i bezpieczny Egipt _.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/15/t15631.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/ngospodarka/ebiznes/artykul/doczekali;sie;koniec;ograniczen;na;facebooku,62,0,768830.html) Doczekali się. Koniec ograniczeń na Facebooku

O własnej stronie na Facebooku podobno myśli także ministerstwo spraw wewnętrznych Tunezji. Ważniejsze jest jednak to, że nie brakuje nadal na świecie miejsc, gdzie demokracja jest marzeniem.

Chiny, Birma, Syria, Kuba czy Wietnam to państwa, których mieszkańcy nie mogą swobodnie wypowiadać się w sieci. Czy zmieni to 25 milionów dolarów wykładane przez amerykański rząd na pomoc dla opozycjonistów z tych krajów, komunikujących się przez internet? Czas pokaże, a że historia lubi się powtarzać, to może Kubańczycy, Wietnamczycy i inni żyjący w pod butem dyktatorów, w końcu doczekają się swobód.

Autor jest dziennikarzem Money.pl