Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Górnicy zagrażają bezpieczeństwu energetycznemu

0
Podziel się:

Ani Rosja, ani muzułmańscy fanatycy w krajach islamu, nie stanowią takiego zagrożenia dla dostaw energii, jak sami górnicy i ich związkowi prowodyrzy.

Winiecki: Górnicy zagrażają bezpieczeństwu energetycznemu

Bezpieczeństwu energetycznemu wiele uwagi poświęcały rządy PiS, ale robiły to niekompetentnie i nierzadko absurdalnie. Czym innym - jak nie absurdem - było bowiem mianowanie szefem projektu bezpieczeństwa energetycznego - dawnego współpracownika Antoniego Macierewicza z czasów jego ministrowania w rządzie premiera Olszewskiego.

Bezpieczeństwo energetyczne nie polega przecież na tropieniu agentów, lecz na ,,tropieniu" takich rozwiązań dostaw energii dla Polski, które zwiększą ich pewność możliwie najniższym kosztem. Bezpieczeństwo jest więc problemem ekonomiczne. Nawet jeśli środkiem do tego celu jest ograniczenie możliwości Rosji wywierania wpływu na Polskę w drodze wstrzymywania dostaw ropy, czy gazu, to realizacja tych celów musi brać pod uwagę ekonomiczne realia.

ZOBACZ TAKŻE:
Górnicy z Budryka gotowi do negocjacjiDlatego np. dopuszczalnym elementem dywersyfikacji dostaw mogłoby być wykorzystywanie rosyjskiego gazu płynącego przyszłym gazociągiem północnym do Niemiec. Polska sfinansowałaby wówczas odcinek rurociągu z Niemiec do najbliższego polskiego gazociągu. Nie jest bowiem tak ważne to, czy gaz jest rosyjski, jak to, czy dostawa tego gazu może zostać przerwana; w wypadku gazu płynącego do Niemiec i stamtąd do Polski nie byłoby to możliwe. O tym, czy takie rozwiązanie jest do rozważenia decydować znów musi rachunek ekonomiczny.

Jednakże, kiedy rozważamy bezpieczeństwo energetyczne, należy zadać sobie (i innym) więcej - często niewygodnych - pytań. Takim jest na pewno pytanie o miejsca górnictwa węgla kamiennego w systemie dostaw energii dla naszej gospodarki. I to zarówno z perspektywy kosztów, jak i bezpieczeństwa tychże dostaw.

Brutalna prawda wygląda w ten sposób, że w patologicznych polskich warunkach węgiel ten nie jest ani tanim, ani bezpiecznym źródłem energii.
Ilość pieniędzy ,,utopiona" bezpowrotnie w polskim górnictwie węglowym sięga dziesiątków miliardów złotych. Górnictwo mimo kolejnych, mniej lub bardziej udanych reform pozostaje deficytowe, a krótkie okresy rentowności węgla kamiennego najczęściej są następstwem wzrostu cen paliw gospodarce światowej (rosnące ceny ropy naftowej ciągną za sobą ceny innych paliw). Węgiel głębinowy jest kosztowny i te koszty nadal rosną.

ZOBACZ TAKŻE:
Kopalnia Budryk - prywatny folwark za państwowe pieniądzeW dodatku przedsiębiorstwa, zdominowane przez pasożytnicze związki zawodowe, nie mają perspektyw rozwojowych, gdyż w nielicznych latach zakończonych zyskiem, pieniądze nie idą na rozwój, lecz na wzrost płac.

W dodatku presja płacowa, wspierana wybuchającymi co chwilę strajkami, stawia pod znakiem zapytania bezpieczeństwo dostaw polskiego węgla do polskich elektrowni. Mówiąc bez ogródek, ani Rosja, ani muzułmańscy fanatycy w krajach islamu, nie stanowią takiego zagrożenia dla dostaw energii, jak sami górnicy i ich związkowi prowodyrzy. Dlatego wszelkie strategiczne programy nt. bezpieczeństwa energetycznego powinny zakładać konsekwentne zmniejszanie udziału polskiego głębinowego górnictwa węgla kamiennego w dostawach źródeł energii.

Znacznie bezpieczniejsze jest założenie rosnącego importu węgla energetycznego wysokiej jakości z (nieporównanie tańszych w dodatku!) kopalni odkrywkowych poza Europą. Górnicy nie tylko sami siebie wysyłają na aut, podnosząc nieustannie koszty wydobycia, ale jeszcze są wielce niewiarygodnymi partnerami w świecie, w którym pewność dostaw jest ważnym elementem podejmowanych decyzji.

Autor jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)