Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Pomieszanie z poplątaniem

0
Podziel się:

Irlandzkie nie eurotraktatowi dało okazję do wielu bardzo nierozsądnych wypowiedzi zarówno co do przyczyn owego nie, jak i co do jego skutków.

Winiecki: Pomieszanie z poplątaniem

Irlandzkie _ nie _ eurotraktatowi dało okazję do wielu bardzo nierozsądnych wypowiedzi zarówno co do przyczyn owego _ nie _, jak i co do jego skutków.

Dość popularne są wypowiedzi, o egoizmie Irlandczyków, którzy najpierw dostali z Unii _ ogromne pieniądze _, dzięki którym wspięli się na unijne wyżyny pod względem PKB per capita, a potem wypięli się brzydko na tę dobroczynną organizację.

Nonsens jest tutaj potrójny. Po pierwsze, Irlandia dostała mniej unijnej darmochy na 1 mieszkańca niż np. Portugalia, czy Grecja. Po drugie, historia irlandzkich sukcesów gospodarczych wynikających z unijnych dotacji jest - jak podejrzewam - intrygą intelektualną wspieraną z jednej strony przez brukselską biurokrację, która chciała podpiąć się pod sukces Irlandii jako wynik rozumnych działań pomocowych, a drugiej przez lewicujących intelektualistów, którzy przecież nie mogli przyznać tak po prostu, że był to sukces liberalnej polityki.

Bo to, co naprawdę spowodowało owo przyspieszenie, to były tradycyjne instrumenty tzw. ekonomii podaży, czyli cięcia wydatków budżetowych, obniżenie podatków, deregulacja i zwiększenie otwartości gospodarki - zwłaszcza na zagraniczne inwestycje.

I wreszcie, Irlandczycy nie wypięli się na Unię, tylko na Unię o rozszerzonych kompetencjach i bliższą federacji europejskiej. Pamiętajmy - bo ta lekcja jest szczególnie ważna i dla nas - że główne korzyści z integracji to nie żadne dotacje, lecz wolności gospodarcze: swobodny ruch towarów i kapitału i coraz swobodniejszy ruch osób szukających pracy zagranicą.

To właśnie w wielkim obszarze swobód gospodarczych Irlandia _ skonsumować _ mogła swoje liberalne reformy i stać się liczącym eksporterem produktów opartych na wysokich technologiach. Ta sama zasada dotyczy nowych państw Unii; unijna darmocha to margines o bardzo zróżnicowanych (i niekoniecznie pozytywnych) skutkach.

Drugi rodzaj wypowiedzi to wypowiedzi, które nazwałbym hucpiarskimi. Jaki to trick zastosować, by zmniejszyć znaczenie irlandzkiego _ nie _, jak zinterpretować możliwości zrealizowania swego projektu niezależnie od oporu tego, czy innego kraju. Tego rodzaju wypowiedzi, czy może oparte na doświadczeniach przekonanie obywateli wielu krajów, iż większość elit politycznych i biurokracja międzynarodowa _ przepchną _ swój ulubiony projekt tak, czy inaczej, tkwi u podstaw silnego eurosceptycyzmu wielu liberalnych, wolnorynkowych środowisk europejskich (pomijając tutaj tradycyjny ciemnogród szukający w _ obcym _ źródeł wszelkiego zła).

Trzeba sobie uświadomić wreszcie, że w Unii, pomijając dość szeroki margines zasygnalizowany powyżej, ścierają się dwie koncepcje: Unii jako federacji państw i Unii jako efektywnego ugrupowania opartego na wolności ruchu towarów i czynników produkcji (pracy, kapitału, technologii), które wyklucza dalej idącą współpracę polityczną i wojskową. Od tych ostatnich spraw są lub będą inne struktury. Irlandczycy, którym liberalizm od późnych lat 80. służył bardzo dobrze, a politycznie chcą być poza strukturami zachodnimi, są - jak widać zresztą także i po wcześniejszych referendach - raczej zwolennikami tej drugiej formuły.

I dla celów rozwoju gospodarczego formuła wspólnego rynku i niczego więcej wystarcza - i to nie tylko Irlandczykom. Co do wspólnej polityki rzecz wygląda inaczej. Polska, mająca historycznie agresywnego sąsiada, myślącego o przywróceniu swej światowej roli - powinna mieć inne niż Irlandia spojrzenie na zakres integracji europejskiej. I cierpliwie poszukiwać kompromisów.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)