Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Unijna darmocha demoralizuje Polaków

0
Podziel się:

Polacy, wiecznie narzekający malkontenci, wykazują - po raz pierwszy od lat - ogromny optymizm i silną wiarę w lepszą przyszłość.

Winiecki: Unijna darmocha demoralizuje Polaków

Przedstawiciele nauk społecznych i dziennikarze dyskutują publicznie nad przyczynami tej zmiany. Padają różne, często wielce pozytywne oceny. Oto dojrzeliśmy w procesie transformacji, poczuliśmy się dobrze w Unii Europejskiej, na więcej nas stać, mamy obecnie lepiej wykształcone i znające świat społeczeństwo. Itd., itp.

Oczywiście, każdy z wymienionych czynników wyjaśnia jakąś część tej radykalnej zmiany nastrojów. Obawiam się jednak, że niewielką. Przecież ostatnich parę lat to tylko kontynuacja trendów rejestrowanych od 1989 roku!

Przybyło nam samochodów? Prawda, tylko, że w ciągu pierwszych czterech lat transformacji liczba prywatnych samochodów niemal podwoiła się. Postęp materialny trwa cały czas - cyklicznie rzecz jasna. Szybciej w latach przyspieszenia, wolniej w latach spowolnienia wzrostu gospodarczego. To samo dotyczy wyjazdów zagranicznych - turystycznych czy _ za pracą _. Wzrost wykształcenia to też proces ciągły, a nie skokowy.

Obawiam się, że odpowiedzi przytoczone powyżej i im podobne nie są w stanie wyjaśnić radykalnej zmiany nastrojów społecznych. Trzeba odwołać się do mniej chwalebnych stron natury ludzkiej.

Otóż zmiany od 1989 roku są zmianami, które nagradzają ludzi za pracę, pomysłowość, inicjatywę i skłonność do podejmowania ryzyka. A więc są nagrodą za zwiększony wysiłek. Zwłaszcza po latach komunistycznej demoralizacji, wielu przyjmuje taką nagrodę z niechęcią (i głosuje na partie antyreformatorskie). Co to za nagroda, jeśli trzeba się o nią starać w pocie czoła - myśli jeden z drugim.

ZOBACZ TAKŻE:

Nagroda - w ich wyobraźni - jest dopiero bowiem wtedy, gdy otrzymuje się, nie coś za coś, lecz coś za nic. I już jesteśmy na właściwym tropie. Unia Europejska, to niewątpliwe korzyści: przynależność do wspólnoty kierującej się cywilizowanymi regułami gry, większa przewidywalność zachowań polityce i w życiu codziennym. Wielki rynek z możliwościami ekspansji.

Ale też Unia, to niestety (takie jest moje głębokie przekonanie) także demoralizująca darmocha. Mamy więc rolników i ich rodziny - miliony ludzi - dostających pieniądze za sam fakt bycia rolnikami i posiadania iluś tam hektarów. Na tych hektarach nie muszą wcale gospodarować lepiej. A więc, mamy tutaj typowe coś za nic.

Budujemy (na razie raczej mówimy o budowaniu) drogi i koleje za pieniądze zachodnioeuropejskich podatników. Z tych dróg i linii kolejowych korzystać będą wszyscy. Setki tysięcy osób szkolą się, podnosząc kwalifikacje lub marnując czas (w zależności od jakości szkoleń) za pieniądze z unijnych funduszy. Samorządy i przedsiębiorstwa też mają szanse skorzystania z tej manny, lecącej z unijnego nieba.

Jesteśmy w domu. Skokowa poprawa nastrojów bierze się przede wszystkim z przekonania, iż dostajemy oto coś za nic. Nie przypadkiem, nieodmiennie przez lata na pytanie, kiedy było w Polsce najlepiej, wiele odpowiedzi brzmiało: _ Najlepiej było za Gierka _. Z tego samego powodu. Otrzymaliśmy wówczas, w wyniku zachodnich kredytów, coś za nic. Przyrost zamożności był może niewielki, ale miłe przekonanie, że oto bez wysiłku z naszej strony jest nam lepiej, decydowało o nastrojach.

Dzisiaj też żyjemy w czasach Unii Europejskiej im. Edwarda Gierka. A nawet w lepszych, bo choć połowę nam wówczas darowano, to drugą połowę spłacamy do dziś. Natomiast unijne dotacje są bezzwrotne.

gospodarka
fundusze unijne
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)