Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Wiele hałasu o nic. Czyli wojna na prognozy

0
Podziel się:

Już jakiś czas temu zwróciłem uwagę na owczy pęd analityków do ścigania się prognozami coraz niższego wzrostu, a następnie absolutnego spadku PKB i na ewentualne motywy takich wyścigów.

Winiecki: Wiele hałasu o nic. Czyli wojna na prognozy

Zwłaszcza w sytuacji, gdy żadne nowe dane ekonomiczne nie uzasadniają odejścia od wcześniejszych prognoz.

W odpowiedzi zabrał głos minister Rostowski i stwierdził, że nie ma powodu do takiego pesymizmu i podtrzymuje rządowe przewidywania niewielkiego, ale jednak wzrostu gospodarczego. W mediach ukazały się wywiady z fachowcami z Komisji i z rządu z których każdy podtrzymał zdanie swojej instytucji.

Było to typowe szekspirowskie _ wiele hałasu o nic _. Każda instytucja ma prawo prognozowania i ogłaszania wyników swych prognoz. Sensacji wielkich tu nie widzę. Jako ktoś, kto sam angażuje się w tego rodzaju przewidywania, widzę jednak parę problemów w prognozie KE - i nie tylko jej.

ZOBACZ TAKŻE:

Zacznę od prostszych spraw prognozy Komisji. Uderza w niej niespójność danych. KE przewiduje spadek PKB w Polsce o 1,4 proc., ale też wzrost deficytu budżetowego do 6,6proc. PKB. Tymczasem w dużych krajach Unii Komisja przewiduje spadek PKB o 3-5proc., ale mniejsze deficyty budżetowe. A są to przecież kraje, które - inaczej niż Polska - tworzyły duże programy stymulacyjne.

Gdzie sens, gdzie logika? Tym bardziej, że w każdym miesiącu bieżącego roku dochody faktyczne budżetu p r z e k r o c z y ł y dochody planowane. Skąd miałby wziąć się ów tak szybko rosnący deficyt? Chyba, że KE przewiduje słabnięcie polskiej gospodarki z kwartału na kwartał przez cały bieżący rok.

WIĘCEJ INFORMACJI O PROGNOZACH PKB DLA POLSKI
*PKB w przyszłym roku wzrośnie o 5 procent? * Wzrost PKB w 2010 roku powinien się zbliżać do poziomu 4,5-5 procent - uważa Maciej Krzak, szef Zespołu Makroekonomicznego z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych CASE.
*Polska gospodarka wśród najsilniejszych w UE * Według Eurostatu w IV kw. 2008 roku PKB w Polsce wzrosło o 3,1 procent.
*Wzrost PKB najniższy od 2001 roku? * Według GUS, w IV kwartale 2008 roku wzrost gospodarczy wyniósł 2,9 procent w skali roku
*Nie ma szans na wzrost PKB powyżej 2 procent * Ministerstwo Gospodarki podtrzymało szacunek, według którego Polska gospodarka wzrośnie w tym roku o nie wię

Osobiście uważam to - w świetle sygnałów nadchodzących z gospodarki - za wielce nieprawdopodobne. Produkcja przemysłowa zmniejsza spadki, co jest znanym sygnałem sygnalizującym nadchodzącą zmianę. W dodatku jeszcze bardziej czyni to przemysł przetwórczy (oznaka rosnącego popytu konsumenckiego i być może eksportu).

Wskaźnik PMI, ankiety menedżerów zaopatrzenia, którzy pierwsi widzą zmiany na lepsze lub gorsze, gdyż sami je realizują, zamawiając więcej lub mniej, pną się do góry, choć nie sięgnęły jeszcze pułapu sygnalizującego wzrost produkcji. Są pierwsze sygnały poprawy w eksporcie. Budownictwo jest na plusie. Zatrudnienie w przedsiębiorstwach ogółem nie spada. Nie widać powodu do prognozowanego przez Komisję spadku tempa wzrostu konsumpcji do 0,6proc..

W dodatku uważam prognozy dotyczące krajów zachodnioeuropejskich również za przesadnie pesymistyczne. Dane I kwartału bieżącego roku są bardzo złe, ale byłoby błędem przenosić te wyniki na cały rok. Uważam, że gdy rusza eksport (a ruszył już w Korei i Japonii), to sytuacja poprawi się także w Europie.

Zresztą wydaje się błędem niedocenianie roli zapasów. Produkcję cięto bardzo ostro, gdyż firmy szukające gotówki ograniczały zapasy bezlitośnie. Odczuły to firmy dostarczające owe zapasy. Ale gdy pojawia się duża rozbieżność między (mniejszym) spadkiem popytu a (większym) spadkiem produkcji, w którymś momencie musi zacząć się przejście od zmniejszania do zwiększania zapasów.

W przemyśle przetwórczym USA ten moment już nastąpił. Lada moment zaczniemy czytać o wzroście produkcji. W Niemczech i w innych krajach UE moment ów jest już niedaleko. Bez paniki! Recesja jest głęboka, bo ekscesy w ekspansji były ogromne. Ale wszystko się kończy, także recesja. I to bez pakietów stymulacyjnych, które nie zdążyły nawet zadziałać...

Autor jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)