Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Filar: Nadchodzące lata to walka o pożyczki na niski procent

0
Podziel się:

Żyjemy w niestabilnych czasach i trudno powiedzieć, kiedy znów będzie dobrze.

Filar: Nadchodzące lata to walka o pożyczki na niski procent

Money.pl: Rok 2011 będzie w końcu dla ekonomistów szczęśliwy, czy - tak jak dwa poprzednie - jedynie ciekawy?

Prof. Dariusz Filar, członek rady gospodarczej przy premierze i były członek RPP: Raczej ciekawy. Pocieszające jest jednak to, że z punktu widzenia cyklicznych wahań gospodarki najgorsze mamy już za sobą. Dla naszego kraju dołek zdarzył się w pierwszym kwartale 2009. Od tego czasu stopniowo narasta ożywienie.Podkreślam jednak słowo _ stopniowo _. Już teraz wiemy, że nie ma co liczyć na gwałtowny skok do góry.

To ile mamy czekać. Kiedy będzie górka?

To jest bardzo trudne pytanie. By poważne ożywienie nastąpiło szybko to potrzebny by nam był jakiś solidny technologiczny impuls. Taki jak kilka lat temu burza internetowa.

A reformy finansów w wielu krajach Unii. Może one wystarczą.

One pomogą, ale ich efekt przyjdzie z opóźnieniem. Powiem więcej, w najbliższym czasie oszczędności zmniejszą rozwój gospodarczy Europy.

Za pięć lat przyjdzie ożywienie?

Gdybym odpowiedział w ten sposób, to nie byłbym serio. Nie jest to na pewno kwestia rozpoczynającego się roku ani następnego. Przed nami kilkuletnie mozolne wydobywanie się ze spowolnienia - tyle można powiedzieć, będą poważnym.

**

Eric Caballero/CC/Flickr Od greckiej tragedii do eurofarsy Jest pan ostrożny, ale nie jest pan pesymistą. A są tacy, którzy straszą rozpadem strefy euro. Grozi nam to w tym roku?**

To kolejna kwestia, która uczyni rok 2011 ciekawym. W upadek strefy nie wierzę, bo ma ona zbyt duże znaczenie dla całej Europy, zwłaszcza Niemców. Nikt by na tym nie zyskał.Liczę się jednak poważnie z tym, że niektóre kraje, które nie poradzą sobie z problemami fiskalnymi z tej strefy wypadną.

Czyli będzie duże tąpnięcie wartości euro, a potem odbudowa do silnej waluty.

Właśnie. Euro prowadzone byłoby wtedy dużo silniejszą ręką, na wzór niemiecki. To wzmocniłoby jego pozycje. Strefa stałaby się bardziej atrakcyjna dla naszego kraju.

Bo o samą Unię nie mamy potrzeby się martwić.

Trwałości Unii Europejskiej nie poddaję w wątpliwość. To dla mnie sprawa zupełnie bezpieczna. Mówimy o jej jedności w kontekście wspólnej waluty. Problem najlepiej obrazuje rentowność długoterminowych papierów skarbowych, np. dziesięciolatek. Jeszcze w 2007 roku różnice ich rentowności pomiędzy różnymi krajami -np. gdy porównywać Niemcy, Włochy i Grecję - zamykały się w kilku, kilkunastu punktach bazowych. Teraz te różnice sięgają kilkuset punktów. Konkluzja jest prosta, pod względem finansów publicznych Unia rozjechała się zupełnie. Ci, którzy nie zapanują nad swoimi finansami wypadną ze strefy.

A co z naszym złotym? Irytuje fakt, że gdy źle dzieje się na Węgrzech i na Ukrainie, a euro stoi dobrze, to jesteśmy kojarzeni z Europą *Środkową*. Gdy z kolei euro spada, to inwestorzy wrzucają nas do jednego wora z państwami strefy. Kiedy przestaną nas tak postrzegać i potraktują tak, jak na to zasługujemy?

W tej kwestii od długiego czasu trzymam się jednego długoterminowego spojrzenia na tę sprawę. Od drugiej połowy 2004 roku, po początek roku 2005 złoty bardzo wyraźnie zaczął się wzmacniać. Z 4,80 skoczył do 4 złotych za euro. Tę wartość utrzymywał aż do połowy 2007 roku. Zachowywał się bardzo stabilnie bez żadnej interwencji NBP. Dopiero zawierucha na rynku kredytów hipotecznych w USA spowodowała jego osłabienie. Według mnie, winę za słabnącego złotego ponoszą więc silne wahania pomiędzy kursem dolara do euro. Uważam, że jeśli wróci on do poziomu 1,25/1,35 i na nim pozostanie, to wtedy przez długi czas przyjdzie nam płacić stałe 4 złote za euro.

A czy to się uda, skoro Europa i USA mają dwa przeciwne sposoby na wyjście z kryzysu? Stary Kontynent oszczędza, a Stany Zjednoczone pompują w gospodarkę pieniądze.

Bardzo trudno powiedzieć, ale to nie jest wykluczone. Może być nawet tak, że pobudzana gospodarka USA szybciej ruszy do przodu, a przez następne lata prosperity rządzący skupią się na spłacaniu długów. W tym czasie Europa zbierze owoce oszczędności i spotkamy się w tym stabilnym punkcie, o którym mówiłem.

Ale nie w przyszłym roku.

Na pewno nie.

A co z frankiem szwajcarskim?

Pozostaje westchnąć, bo przestrzegałem przed zadłużaniem się w tej walucie. Frank od dawna postrzegany jest jako waluta bezpieczna w niepewnych czasach. To właśnie ten fakt, powoduje, że jest on ryzykowny dla kredytobiorców nie zarabiających w tej walucie. Bojąc się dalszej aprecjacji swojej waluty Szwajcarzy nie zaczęli jeszcze zacieśniania polityki pieniężnej, ale przecież mogą to w przyszłym roku zrobić. Nie można więc wykluczyć, że frank pójdzie w górę.

A w naszym kraju padnie pierwszy próg ostrożności owy 55 procent. Czy rządowi uda się obronić dług publiczny przed takim wzrostem?

Na razie partie robią wszystko, żeby próg nie został przebity. Mam nadzieję, że doraźne działania, które podejmuje się w tym celu zamienią się jeszcze w tym roku w rozwiązania systemowe. Dlatego postulowałbym wybory na wiosnę tego roku. Wtedy nowa formacja rządząca mogłaby ustalać budżet samodzielnie, mogłaby też szybko zająć się sprawą zmniejszenia naszych potrzeb pożyczkowych poprzez prawdziwe reformy. Polityczna sytuacja byłaby wygodna, bo następne wybory parlamentarne, które rozmiękczają rządy, dopiero za cztery lata. Oczywiście wolałbym żeby zacząć już dziś, ale na przeszkodzie stoi polityka.

No i przeszkadza to, co się dzieje dookoła.

Funkcjonujemy w niestabilnym otoczeniu globalnym. Musimy zdawać sobie sprawę, że mnoży się liczba krajów, które potrzebują pożyczek, więc jest spora konkurencja w staraniach o pieniądze inwestorów. Dlatego powinniśmy wewnątrz kraju zadbać o to, by swoją oszczędnością udowodnić im, że to akurat my jesteśmy warci tego, by pożyczyć nam pieniądze na mały procent.

Czytaj w Money.pl
[ ( http://static1.money.pl/i/h/145/t83089.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/timothy;geithner;wyklucza;rozpad;strefy;euro,120,0,620664.html) Timothy Geithner wyklucza rozpad strefy euro Amerykanie nie odmówią wsparcia krajom Unii Europejskiej. Wspomogą MFW.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/151/t84887.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/kryzys;zablokuje;rozszerzenia;strefy;euro,129,0,617601.html) Kryzys zablokuje rozszerzenia strefy euro? Fitch: Szanse na przyjęcie wspólnej waluty ma jedynie Estonia, reszta długo poczeka.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/151/t84887.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/estonia;mimo;wszystko;przyjmuje;euro,56,0,744248.html) Estonia mimo wszystko przyjmuje euro Nadbałtycka republika wejdzie do Eurolandu 1 stycznia. Część Estończyków jest przeciw.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)