Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Gomułka: Przez Greków trudniej będzie nam o polskie euro

0
Podziel się:
Gomułka: Przez Greków trudniej będzie nam o polskie euro

Money.pl: Jak to jest możliwe, że Grecy tyle lat oszukiwali Komisję Europejską i Eurostat? Czy to oznacza, że dane z Eurostatu są niewiarygodne? Czy nie ma żadnych mechanizmów weryfikujących dane przesyłane przez kraje członkowskie?

*Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów w rządzie Donalda Tuska: *Oczywiście, że takie mechanizmy kontrolne są, bo to one ujawniły, że Grecy nie podają rzeczywistych danych.

Chyba jednak niezbyt dobrze działają, jeżeli Grecy przez dziewięć lat podawali zafałszowane dane.

Nie mamy dokładnej wiedzy w jakim stopniu dane przekazywane przez stronę grecką były inne od rzeczywistych. Być może były także zaniedbania ze strony pracowników Eurostatu. Tego nie wiemy. Nie ulega wątpliwości, że w tym przypadku nie zadziałały one tak jak powinny.

W przypadku Grecji mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją - tamtejszy urząd statystyczny w dużym stopniu podlega pod rząd. A to właśnie narodowe urzędy dostarczają Eurostatowi dane o sytuacji gospodarczej. Jeżeli więc Grecy postanowili przekazywać zafałszowane dane było im łatwiej. W większości krajów - także i w Polsce - urzędy statystyczne posiadają dużą niezależność od rządu.

Czyli my przekazujemy dane zgodne z rzeczywistością?

Gdybym wiedział, że polski rząd w porozumieniu z GUS próbuje manipulować danymi statystycznymi, to moim obowiązkiem byłoby złożyć zawiadomienie w prokuraturze o popełnieniu przestępstwa. W Polsce jednak niezależność urzędu statystycznego jest bardzo daleko posunięta, więc prawdopodobieństwo manipulacji jest niewielkie.

Czy w związku z fałszowaniem statystyk oraz z niespełnieniem kryteriów z Maastricht Grecja powinna być usunięta ze strefy euro?

Jeżeli by się okazało, że Grecy świadomie wprowadzali w błąd Komisję Europejską, by wejść do strefy euro, to może być to powód do jej usunięcia z tego grona. Ale z racji tego, że wspólna waluta jest także projektem politycznym, również decyzje podejmowane w jej obrębie mają w dużym stopniu taki charakter.

Grecja nie dość, że fałszowała statystki, to ma potężne problemy z deficytem. Hiszpania, Portugalia i Irlandia, jak również pozostałe kraje, w których walutą jest euro borykają się z podobnymi problemami. Czy nie jest to sygnał, że euro kończy swój żywot?

Nie ma takich obaw. Należy pamiętać, że znaczny wzrost deficytów budżetowych w strefie euro był wynikiem gaszenia kryzysu w systemie finansowym. W związku z tym było przejściowe przyzwolenie na wzrost deficytów budżetowych. Strefa euro pod tym względem jest jednak i tak w o wiele lepszej sytuacji niż USA, gdzie dziura budżetowa jest o wiele większa w relacji do PKB.

Ale część państw ma deficyty budżetowe w wysokości ponad 10 procent PKB.

Dotyczy to krajów peryferyjnych, o stosunkowo niewielkim znaczeniu dla strefy euro. Unijne _ twarde jądro _, czyli Niemcy i Francja, a także Holandia oraz kraje skandynawskie, też mają do czynienia ze wzrostem deficytów, ale na skalę dużo mniejszą.

W związku z tym koszty zbytniego zadłużenia w skali całej strefy euro są stosunkowo niewielkie, bo Grecja, Portugalia i Irlandia są malutkie w porównaniu do całości. Hiszpania jest pierwszą poważniejszą gospodarką, która ma problem ze zbyt dużym deficytem. Hiszpanie chcą jednak - i przedstawili na to plan - w ciągu czterech lat obniżyć deficyt z poziomu 11 do 3 procent.

Większość krajów ze strefy łamie kryteria członkostwa. Od Polski wymaga się natomiast restrykcyjnego ich spełnienia. Powinniśmy domagać się ich złagodzenia? Czy istnieje na to szansa?

Wręcz odwrotnie. W związku z tym, że zbyt wysokie deficyty pojawiły się w krajach, które już są członkami strefy euro, tym większą wagę przywiązuje się do kryterium fiskalnego dla kandydatów. Jak pokazuje doświadczenie, po wejściu do strefy euro możliwości dyscyplinujące są bowiem ograniczone.

Tym bardziej więc musimy dbać, by ustawy dotyczące wydatków i dochodów były tak sformułowane, żeby można oczekiwać dużej stabilności fiskalnej przez lata. Komisja Europejska nie będzie łaskawie patrzeć się na jednorazowe szybkie rozwiązania poprawiające sytuację fiskalną.

Czy plan konwergencji daje taką gwarancję? Realne jest zejście z deficytem poniżej 3 procent w 2010 roku?

Ani rynki finansowe, ani Komisja Europejska nie są chyba zbytnio zachwycone tym planem. Przewiduje on bowiem, że w 2010 i 2011 deficyt będzie wynosił 6-7 procent. W 2012 roku ma natomiast spaść skokowo o 3 punkty procentowe. W planie nie ma jednak mowy jak ma to się dokonać. Brak jest ustaw, które zapewniłyby wzrost dochodów lub spadek wydatków, obniżających deficyt. Plan to same ogólniki bez wskazania konkretnych rozwiązań. W związku z tym wiarygodność tej prognozy jest niewielka.

Po co więc ten plan powstał?

Wymogła to na nas Komisja Europejska, która nakazała stworzyć plan ograniczenia deficytu do poniżej 3 procent w 2012 roku. Biurokraci z ministerstwa finansów taki dokument więc stworzyli. Jego realność jest jednak bardzo wątpliwa.

Jaki jest realny termin wejścia Polski do strefy euro? Rząd takiego w planie konwergencji nie podaje.

W tym punkcie planu należy się zgodzić z rządem. Trudno jest bowiem w jakiś wiarygodny sposób określić datę wejścia Polski do strefy euro. Jest wiele wątpliwości natury ekonomicznej i politycznej. Ministerstwo finansów słusznie powróciło do pierwotnych ustaleń, że najpierw niezbędne są zmiany w konstytucji, a dopiero po nich można ustalać harmonogram wprowadzania wspólnej waluty.

A jeżeli konstytucja zostałaby zmieniona w najbliższym czasie, to kiedy euro mogłoby zastąpić złotego? Czy 2016 rok, jak twierdzi były członek RPP Marian Noga jest realnym terminem?

Wcześniej miałem nadzieję, że 2015 rok jest realnym terminem. Ale plan konwergencji podważa realność tej daty, ponieważ nie ma na razie wiarygodnego programu naprawy finansów publicznych.

Jeżeli po wyborach prezydenckich i parlamentarnych pojawi się koalicja, która zaprezentuje i wprowadzi w latach 2012-2013 pakiet reform, dzięki którym uzyska się oszczędności na poziomie 3-4 procent PKB rocznie, to z wielkim trudem można by wejść do strefy euro w 2015 roku.

euro
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)