Kaczyński jest jak samiec alfa

*Marek Migalski, europoseł, z PiS rozstał się latem 2010 roku po tym, jak skrytykował Jarosława Kaczyńskiego: *Nigdy mu tego nie wybaczy. W PiS jest specyficzny język i pierwsza wypowiedź Tadeusza Cymańskiego o tym, że wynik wyborów to była klęska, zostało odczytane w PiS jako testowanie cierpliwości, siły i potęgi prezesa. W tym samym języku prezes musi odpowiedzieć tym, którzy go testują.

Cymański powiedział prawdę, bo przecież nikt zdrowo myślący nie będzie podważał tego, że przegrana w wyborach jest zwycięstwem. Ta prawda została jednak z niepokojem przyjęta w PiS, ponieważ tam standardem są takie _ wygibasy _, jakie robią panowie Poręba, Błaszczak i Hofman.

To znaczy, że w żywe oczy można kłamać ludziom, że kolejna przegrana to jest tak naprawdę zwycięstwo i to jeszcze moralne. To przecież bzdury.

Kto chce rozliczenia porażki wyborczej w PiS?

Szczerość i prawda słów Tadeusza Cymańskiego jest skonfrontowana z taką dwulicowością, która każe klęskę nazywać zwycięstwem, a kogoś kto mówi prawdę kłamcą.

Osoby takie jak Błaszczak albo Hofman nie mówią tego co myślą, tylko są tubą Kaczyńskiego. Więc wszystko co oni mówią, to jest to, co nakazał im prezes. To oznacza, że decyzja już zapadła, teraz będą się tylko zastanawiać jak to zrobić.

Przecież Hofman już powiedział, że nie ma miejsca w PiS dla ludzi krytykujących partię. Powiedział to już kilka dni temu, jeszcze przed ostrą rozmową Cymańskiego z _ Wprost _.

Tadeusz nie ma za co przepraszać. Powiedział przecież prawdę, czy jak nazywa to prezes - _ oczywistą oczywistość _. PiS będzie musiało Cymańskiego wyrzucić, bo inaczej Kaczyński uznałby, że jest to jego słabość. Tam są takie standardy, trzeba kogoś zagryźć żeby inni wiedzieli, że samiec Alfa ma się dobrze i nadal ma władzę bezwarunkową.

Odwaga w PiS jest cechą bardzo drogą, ale i kosztowną. Mam niemałą satysfakcję, bo już przed rokiem pisałem w słynnym liście otwartym do prezesa, że bez prezesa ta partia się rozpadnie, a z prezesem już nigdy nie wygra.

To jest więc pytanie do działaczy i wyborców, czy w dalszym ciągu chcą wspierać partię, która może i ma słuszne postulaty, ale jej wpływ na rzeczywistość jest zerowy.

PiS może sobie robić co chce, ale i tak będzie mogło tylko przyglądać się temu czy Tusk weźmie sobie Pawlaka lub Millera do koalicji. PiS nie będzie liczył się w ogóle. To oznacza, że będzie rosła frustracja na przykład wśród młodych posłów. Nie po to w końcu zapisywali się do partii, żeby biernie obserwować, jak przegrywa kolejne wybory.

Czytaj wywiad w Money.pl

Powiem tak - nie sądzę żeby w PiS doszło do zmiany prezesa, bo statut partii jest tak skonstruowany, że władze prezesowi może odebrać tylko jedna osoba - sam prezes.

Na to się nie zanosi, bo partia to jest całe życie Kaczyńskiego. Natomiast przewiduję systematyczny spadek poparcia dla PiS i taką drogę, jaką przeszedł na Słowacji Vladimír Meciar.

Na początku to on był twórcą niepodległej Słowacji, ale potem, po kolejnych wyborach, nawet wygrywając je, już nigdy nie rządził. Aż w końcu w ostatnich wyborach, w 2010 roku jego partia po raz pierwszy nie przekroczyła progu i została poza parlamentem.

Z PiS-em będzie podobnie. To będzie powolny i nieuchronny upadek partii Jarosława Kaczyńskiego.