Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kik: USA i Unia spierają się, kto zagarnie Libię

0
Podziel się:

Nie ma żadnego rozłamu w Europie. Do Libii popłynęli ci, którzy mieli popłynąć.

Kik: USA i Unia spierają się, kto zagarnie Libię
(East News)

Money.pl: Europejskie okręty i samoloty niszczą arsenał Muammara Kaddafiego. Dlaczego? Bo Zachód chce zagarnąć źródła ropy bijące w Libii czy może raczej *uwolnić ciemiężony naród libijski od dyktatora *i zaprowadzić tam demokratyczny porządek?

*Profesor Kazimierz Kik, politolog, autor publikacji _ Światowe aspiracje Unii Europejskiej _: *Zdecydowanie to ostatnie.

To dlaczego wszystkie kraje Unii nie walczą o wolność? Dlaczego przede wszystkim angażuje się Francja, a Niemcy już nie?

Unia Europejska od 2004 roku ma opracowaną politykę sąsiedztwa. Dzieli ona uwagę Europy na dwa kierunki: wschód i południe. Każdy z tych kierunków ma swoich promotorów. Niemcy to wschód, a Francja to właśnie południe.

Więc ten formalny podział...

To jest podział nieformalny. To wszystko są ustalenia nieoficjalne.

Ten nieformalny podział zadecydował, że Bundeswehra nie weźmie udziału w operacji w Libii.

Tak.

Czyli to, co wielu uznaje, za wyraz rozbicia czy skłócenia, jest po prostu skutkiem podziału obowiązków i rozpisanych ról.

Owszem. Unia coraz wyraźniej formułuje swoją strategię i to, że do Libii jadą Francuzi, a nie Niemcy, jest tego znakiem. Niemcy - razem z Polską - budują przyjazne otoczenie dla Europy na Wschodzie, a Francuzi skupiają się na naturalnej dla nich strefie wpływów, czyli Unii Śródziemnomorskiej.

PAP/EPA"Trypolis jest nieustannie bombardowany przez krzyżowców"
To twór powstały w latach 90., który ma na celu wdrażanie stref wolnego handlu i budowanie stowarzyszeń. Jego członkami są wszystkie państwa wybrzeży Morza Śródziemnego, w tym Libia - choć na nieco luźniejszych zasadach. To właśnie tam Francja i Włochy poszerzają strefę wpływów Europy.

Więc to, co mówi nasz premier - że nie będziemy walczyć w Libii, ponieważ nie jest zagrożone bezpieczeństwo NATO - to tylko wymówka. Nie jedziemy tam, bo to nie nasza odpowiedzialność?

Tak. Tusk ma swoje Partnerstwo Wschodnie.

Nie można otwarcie powiedzieć, że w imieniu Europy do Libii jadą Francja, Włochy i Wielka Brytania, a Niemcy i Polacy zostają w domach, bo oni pilnują Wschodu?

Nie można. Europa na zewnątrz musi być jednością, ale w ramach tej jedności są grupy interesów. Polacy widzą, że nam się nie opłaca tam jechać, że mamy swoje sprawy tutaj, na Wschodzie. Na razie dość mamy konfliktów. Tracimy krew i pieniądze w Afganistanie.Traciliśmy w Iraku.

Francja, Włochy i Wielka Brytania są w Libii za całą Europę. Są jeszcze Stany i tu jest pewien konflikt. Nie wyjaśniło się jeszcze, kto będzie przewodniczył tej interwencji. Na razie trwa przeciąganie liny. Czy dowództwo trafi w ręce NATO, któremu przewodniczy Ameryka, czy dostanie się Europie - czyli Francuzom.

Francja i Włochy chciałyby wziąć stery w swoje ręce?

To druga potrzeba. Pierwszą jest to, by operacja była skuteczna. Ale tak, dla Francuzów i Włochów kraje Maghrebu, czyli północno-zachodniej Afryki, to naturalny rejon wpływów.

Ale przecież Kaddafi był przyjacielem Berlusconiego i spotykał się Sarkozym.

Kadafi jest tylko instrumentem.

To oznacza, że jeśli trzeba Kadafiego przyjmować z wizytą, to Francuzi i Włosi chcą to robić, a jeśli trzeba go bić, to i oni występują pierwsi z szeregu.

No tak to wygląda. To nasza strefa wpływów - europejska, a w imieniu Europy zajmują się nią Francja i Włochy. Dlatego chcemy przejąć dowodzenia misją w Libii. Dzięki temu będziemy mogli próbować wyeliminować tę anomalię, jaką jest dyktatura w sąsiedztwie wspierającej demokrację Unii. Spróbujemy to wtedy zrobić po swojemu, a nie po amerykańsku. Może się jednak nie udać, bo Unia zadziałała trochę za późno.

Za późno w Libii, czy za późno wobec całej północnej Afryki.

Za późno wobec północnej Afryki

Czyli jednak Europa nie jest dość zjednoczona, by działać w porę.

To bardziej wynika z faktu, że Europa stara się być - w przeciwieństwie do Stanów - soft power. Mocarstwem, które nie jest tak bezwzględne w egzekwowaniu swoich interesów. Ale w tym przypadku eksperci unijni zaspali. Nie rozpoznali drzemiącej złości narodów i pozwolili jej eksplodować.

A trzeba było zmieniać dyktatury wcześniej, metodami wywiadowczo-dyplomatycznymi.

Właśnie.

Polecą za to głowy? Na przykład czy wymienimy szefową dyplomacji na kogoś z pazurem?

Prędzej czy później tak.

A są tacy ludzie?

Oczywiście. Nie w tym rzecz, by ich znaleźć. Rzecz w tym, kiedy w państwach Europy narodzi się przyzwolenie na wzmocnienie Unii. Narody nie chcą jej wzmacniać, bo same chcą być silne. To jest ten problem, że Unia Europejska idzie do przodu tyłem.

To też taka jej uroda.

I słabość

W przypadku Libii nie pomaga Rosja, która grozi palcem i Liga Arabska, która zgodziła się na atak,a teraz lamentuje, że koalicja bombarduje.

Rosja robi to tylko na pokaz, a z Ligą Arabską koalicja się tak na pewno umówiła. Przecież wiedzieli, jakie będą konsekwencje interwencji, ale teraz muszą stwarzać pozory przejętych.

No tak, a z oburzeniem świata arabskiego będzie gorzej, bo pewnie bez desantu żołnierzy się nie obejdzie.

To zależy. Jeśli okaże się, że ginie dużo ludzi, a żołnierze koalicji ratują cywili od zagłady, to świat arabski nie będzie protestował. Dużo zależy od tego, co będzie po odebraniu władzy Kaddafiemu. Jeśli uda się tam zbudować demokratyczne reżimy bez fundamentalizmu religijnego, to osiągniemy sukces i pokój.

Demokratyczne reżimy? Tak jak w Rosji?

Jeszcze mniej demokratyczne. Rosja jest bliżej Europy. Tam trzeba zacząć od początku - czyli naród wybiera przywódcę, ale na początku nie jest on zbytnio kontrolowany, bo instytucje demokratyczne dopiero się tworzą. Wtedy stosunki, na przykład z Libią wrócą do normalności. Nie będziemy już sojusznikami dyktatorów, ale narodów.

I będziemy mogli pilnować, żeby pieniądze, które płacimy za ropę, szły na budowę tych instytucji, a nie do kieszeni Kaddafiego.

Tak. To też może być argument w rozmowach z przyszłymi liderami.

Czytaj w Money.pl
[ ( http://static1.money.pl/i/h/55/t135735.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/smierc;kaddafiego;nie;zakonczy;wojny,194,0,797634.html) Śmierć Kaddafiego nie zakończy wojny? Nawet jeśli dyktator podda się lub zginie, istnieje możliwość wybuchu wojny partyzanckiej.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/79/t135503.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/wojna;w;libii;ruszyla;operacja;przeciw;kaddafiemu,105,0,796777.html) Wojna w Libii: Ruszyła operacja przeciw Kaddafiemu Francuskie myśliwce zniszczyły wcześniej cztery czołgi. W akcji biorą już udział również Brytyjczycy. Rebelianci odparli atak wojsk Muammara Kaddafiego na Bengazi.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/15/t134927.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/zwyciestwo;kaddafiego;bedzie;koszmarem,25,0,793369.html) Zwycięstwo Kaddafiego będzie koszmarem Tak uważa brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague.

Money.pl: Europejskie okręty i samoloty niszczą arsenał Kaddafiego, ponieważ: Po pierwsze, pragniemy uwolnić ciemiężony naród libijski od dyktatora. Po drugie, chcemy zagarnąć źródła ropy bijące w Libii. I w końcu po trzecie, zamierzamy zaprowadzić tam demokratyczny porządek, który zabezpieczy nasze istnienie?

Profesor Kazimierz Kik, politolog, autor publikacji _ Światowe aspiracje Unii Europejskiej _: Zdecydowanie to trzecie.

To dlaczego wszystkie kraje nie walczą o nasze bezpieczeństwo. Dlaczego przede wszystkim Francja, a Niemcy już nie.

Unia Europejska od 2004 roku ma opracowaną politykę sąsiedztwa. Dzieli ona uwagę Europy na dwa kierunki: wschód i południe. Każdy z tych kierunków ma swoich promotorów. Niemcy to wschód, a Francja to właśnie południe.

Więc ten formalny podział...

To jest podział nieformalny. To wszystko są ustalenia nieoficjalne.

Ten nieformalny podział zadecydował, że Bundeswehra nie weźmie udziału w operacji w Libii.

Tak.

To oznacza, że Europa jest bardziej zjednoczona niż się wydaje. To, co wielu uznaje, za wyraz rozbicia, skłócenia jest po prostu podziałem obowiązków, ról.

Owszem. Unia coraz wyraźniej formułuje swoją strategię i to, że do Libii jadą Francuzi, a nie Niemcy, jest tego znakiem. Niemcy budują przyjazne otoczenia dla Europy, razem na przykład z Polską – a Francuzi skupiają się na naturalnej dla nich strefie wpływów, czyli Unii Śródziemnomorskiej.

To twór powstały w latach 90, który ma na celu wdrażanie stref wolnego handlu i budowanie stowarzyszeń. Jego członkami są wszystkie państwa wybrzeży morza Śródziemnomorskiego, w tym Libia – choć na nieco luźniejszych zasadach. To właśnie tam Francja i Włochy poszerzają strefę wpływów Europy.

Więc to, co mówi nasz premier - a mianowicie, że, że nie będziemy walczyć w Libii, ponieważ nie jest zagrożone bezpieczeństwo NATO – to tylko wymówka. Nie jedziemy tam, bo to nie nasza odpowiedzialność.

Tak. Bo ma swoje Partnerstwo Wschodnie.

To po co całe to zamieszanie. Nie można powiedzieć, że w imieniu Europy do Libii jadą Francja, Włochy i Wielka Brytania, a Niemcy i Polacy zostają w domach, bo oni pilnują Wschodu?

Nie można. Europa jest jednością, ale w ramach tej jedności są grupy interesów i dyplomacja musi je szanować.

Jak na przykład zdanie polskiej opinii społecznej.

Polacy widzą, że nam się nie opłaca tam jechać, że mamy swoje sprawy tutaj, na Wschodzie. Na razie dość mamy konfliktów. Tracimy krew i pieniądze w Afganistanie, traciliśmy w Iraku. Francja, Włochy i Wielka Brytania są w Libii za całą Europę. Są jeszcze Stany i tu jest pewien konflikt. Nie wyjaśniło się jeszcze, kto będzie przewodniczył tej interwencji. Na razie trwa przeciąganie liny. Czy dowództwo trafi w ręce NATO, któremu przewodniczy Ameryka, czy dostanie się Europie – czyli Francuzom.

Francja i Włochy chciałyby wziąć stery w swoje ręce?

To druga potrzeba. Pierwszą jest to, by operacja była skuteczna. Ale tak, dla Francuzów i Włochów kraje Maghrebu, czyli północno-zachodniej Afryki to naturalny rejon wpływów.

Ale przecież Kaddafi był przyjacielem Berlusconiego i spotykał się Sarkozym.

Kadafi jest tylko instrumentem.

To oznacza, że jeśli trzeba Kadafiego przyjmować z wizytą, to Francuzi i Włosi chcą to robić, a jeśli trzeba go bić, to i oni występują pierwsi z szeregu.

No tak to wygląda. To nasza strefa wpływów – europejska, a w imieniu Europy zajmują się nią Francja i Włochy. Dlatego chcemy przejąć dowodzenia misją w Libii. Dzięki temu będziemy mogli próbować wyeliminować tę anomalię, jaką jest dyktatura w sąsiedztwie wspierającej demokrację Unii. Spróbujemy to wtedy zrobić po swojemu, a nie po amerykańsku. Może się jednak nie udać, bo Unia zadziałała trochę za późno.

Za późno w Libii, czy za późno wobec północnej Afryki.

Za późno wobec północnej Afryki

Czyli jednak Europa nie jest dość zjednoczona, by działać w porę.

To bardziej wynika z faktu, że Europa stara się być – w przeciwieństwie do Stanów – soft power. Mocarstwem, które nie jest tak bezwzględne w egzekwowaniu swoich interesów. Ale w tym przypadku eksperci unijni zaspali. Nie rozpoznali drzemiącej złości narodów i pozwolili jej eksplodować.

A trzeba było zmieniać dyktatury wcześniej, metodami wywiadowczo-dyplomatycznymi.

Właśnie. Polecą za to głowy. Na przykład czy wymienimy szefową dyplomacji na kogoś z pazurem.

Prędzej czy później tak.

A są tacy ludzie.

Oczywiście. Nie w tym rzecz, by ich znaleźć. Rzecz w tym, kiedy w państwach Europy narodzi się przyzwolenie na wzmocnienie Unii. Narody nie chcą jej wzmacniać, bo same chcą być silne. To jest ten problem, że Unia Europejska idzie do przodu tyłem.

To też taka jej uroda.

I słabość

W przypadku Libii nie pomaga Rosja, która grozi palcem i Liga Arabska, która zgodziła się na atak, a teraz lamentuje, że koalicja bombarduje.

Rosja robi to tylko na pokaz, a z Ligą Arabską koalicja się tak na pewno umówiła. Przecież wiedzieli, jakie będą konsekwencje interwencji, ale teraz muszą stwarzać pozory przejętych.

No tak, a z oburzeniem świata arabskiego będzie gorzej, bo pewnie bez desantu żołnierzy się nie obejdzie.

To zależy. Jeśli okaże się, że ginie dużo ludzi, a żołnierze koalicji ratują cywili od zagłady, to świat arabski nie będzie protestował. Dużo zależy od tego, co będzie po odebraniu władzy Kaddafiemu. Jeśli uda się tam zbudować demokratyczne reżimy bez fundamentalizmu religijnego, to osiągniemy sukces i pokój.

Demokratyczne reżimy? Tak jak w Rosji?

Jeszcze mniej demokratyczne. Rosja jest bliżej Europy. Tam trzeba zacząć od początku – czyli naród wybiera przywódcę, ale na początku nie jest on zbytnio kontrolowany, bo instytucje demokratyczne dopiero się tworzą. Wtedy stosunki, na przykład z Libią wrócą do normalności. Nie będziemy już sojusznikami dyktatorów, ale narodów.

I będziemy mogli pilnować, żeby pieniądze, które płacimy za ropę szły na budowę tych instytucji, a nie kieszeni Kaddafiego.

Tak. To też może być argument w rozmowach z przyszłymi liderami.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)