Kik: Za Kaczyńskim pójdą już tylko straceńcy

*Prof. Kazimierz Kik, politolog: *Bulwersuje mnie to, co mówi Kaczyński. Te słowa wskazują, że jest on osobiście i głęboko zraniony. I choć to zrozumiałe - skoro stracił brata - to jednak jego emocje przekładają się na polityczne decyzje.

Kaczyński nie będzie uznawał legalności wyboru Komorowskiego na prezydenta, czemu dał wyraz swoimi ostatnimi wypowiedziami. Wyraźnie widać osobistą wręcz niechęć do Komorowskiego.

Nie tylko język ale i cała polityka. Kaczyński a z nim cały PiS, będzie coraz bardziej skręcał w prawo. To widać wyraźnie w doborze kierownictwa partii, w którym są już tylko wykonawcy poleceń prezesa z okolic dawnego Porozumienia Centrum. Cała część decyzyjna przeszła w ręce szefa partii.

Kaczyński będzie się coraz bardziej radykalizował, bo liczy, że to przyniesie mu profity polityczne.

[ **

Gałązka: PiS-owscy talibowie rozpoczną dżihad?** ]( http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/galazka;pis-owscy;talibowie;rozpoczna;dzihad,17,0,645649.html )

Owszem, ale proszę pamiętać, że Jarosław Kaczyński tylko wtedy jest widoczny, gdy jest agresywny. Dla prezesa im gorsza jest sytuacja tym jest lepiej. U Kaczyńskiego stosunek do PO oparty jest na osobistej urazie, która ma niewiele wspólnego z racjonalnymi poglądami politycznymi.

Ten radykalizm, w którym się zamyka doprowadzi do jego samoizolacji. W efekcie pójdą za nim już tylko straceńcy. Ludzie będą się od niego odsuwali, bo nie będą rozumieli jego politycznych zachowań. To jest najlepsza droga do zepchnięcia swojej partii w skrajny radykalizm, jeszcze bardziej na prawo niż była LPR. Kaczyński nie chce dopuścić do powstania innego ugrupowania konserwatywnego z prawej strony sceny politycznej.

Kaczyński liczył, że tym ukłonem w lewą stronę coś ugra, a ponieważ nic nie udało mu się zdobyć, chce powrócić do wiernych wyborców radykalnych. Myślę, że zamierza się okopać na tej pozycji i skupić wokół siebie wszystkich niezadowolonych, którym może wskazać wspólnego wroga. A tych najbardziej radykalnych i niezadowolonych trochę w Polsce jednak jest, więc jest to cenny elektorat.

Być może jest to tylko taktyka i nastawienie się na zwycięstwo w wyborach samorządowych. Zradykalizowanie nastrojów i w ten sposób pokazanie się w opozycji do establishmentu.

Kaczyński chce zaprezentować się jako obrońca tych, którym jest źle. Zamierza pokazać się jako dobry i sprawny polityk. A ponieważ pamięć historyczna jest w Polsce bardzo krótka, niewiele osób pamięta złe rządy Kaczyńskiego jako premiera. Chce pokazać się jako ten pokrzywdzony, licząc na krótką pamięć ludzką. Jednak moim zdaniem Kaczyński traci wyczucie akcentów społecznych. Spotyka się z wyborcami bliskimi jego radykalnych poglądów, przez co nie widzi pełnego obrazu.

W miarę radykalizacji PiS i postępującej samoizolacji będzie zapewne tak, że grupa młodych i sprawniejszych intelektualnie polityków będzie próbowała uratować PiS. Kaczyński chce zatrzymać partię dla siebie i powrócić do dawnego stylu, gdzie PiS równało się Jarosław Kaczyński. Tymczasem młodzi będą chcieli PiS dla PiS-u.

Myślę, że do wyborów parlamentarnych nie należy się spodziewać jakiś radykalnych zmian i odsunięcia Jarosław Kaczyńskiego. Jeśli już jakieś ruchy nastąpią to dopiero po wyborach parlamentarnych.

Neneman: To nie sztuka podnieść podatki i przegrać wybory* A czy ta radykalizacja PiS-u pomoże czy przeszkodzi Tuskowi w przeprowadzeniu reform? *

W moim przekonaniu bardzo dobrze, że Tusk przyjął politykę małych kroków, czyli jak najmniejszego ingerowania w kieszenie podatników. Paradoksalnie gdyby zdecydował się na drastyczne reformy to otworzyłby drogę Kaczyńskiemu, który by te reformy storpedował, przedstawiając skutki społeczne, jakie by ze sobą niosły.

Tak. Ponieważ nie daje pola do przeprowadzenia jakichkolwiek reform. Aby móc cokolwiek skutecznie zdziałać, trzeba mieć społeczne przyzwolenie, a rząd obecnie go nie ma. To skutecznie wykorzystuje Kaczyński twierdząc, że rząd nie ma mandatu społecznego.

Lech Kaczyński będzie ikoną PiS, której teraz trzeba tylko zbudować ołtarz. To już rozpoczął Jarosław, mówiąc, że jego brat był męczennikiem, którego nikt nie rozumiał i szkalował. To jest budowanie politycznego ołtarza i mitologizowanie Lecha Kaczyńskiego.

Zmarły prezydent będzie sztandarem PiS wykorzystywanym do przedstawiania swojej wersji historii. Ponieważ w naszej kulturze o zmarłym mówi się albo dobrze albo wcale, coraz więcej będzie tych milczących, a ci radykalni będą coraz głośniejsi.

Symbole zastępują argumenty. Gdy nie ma się nic sensownego i logicznego do zaproponowania, prezentuje się symbol, pod którym można zjednoczyć ludzi i zakrzyczeć opozycję. W ten sposób, poprzez niedopowiedzenia Kaczyński buduje własną wersję prawdy i historii. Gdy w końcu ukaże się oficjalny raport śledczych dotyczący przyczyny katastrofy, to będzie można go podważyć, bo nie będzie zgodny z wersją narzuconą przez jedną stronę.