Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nitras: PO nie ulegnie związkom. Wprowadzi zmiany

0
Podziel się:
Nitras: PO nie ulegnie związkom. Wprowadzi zmiany

Money.pl: Media obiegła informacja o tym, że PO będzie ograniczać liczbę związków zawodowych. Na ile poważnie można to traktować?

Sławomir Nitras, poseł PO do Parlamentu Europejskiego: Jestem przekonany, że zarówno premier jak i klub parlamentarny Platformy wykażą determinację, żeby pewne zmiany wprowadzić. Jak daleko będą one szły, trudno powiedzieć, bo wymagają większości parlamentarnej i spokojnego trybu pracy. Ale Platforma z pewnością dojrzała do myśli o zmianie ustawodawstwa dotyczącego uprawnień związków zawodowych.

Ale to nie pierwszy raz, kiedy podobne sygnały płyną z PO, a nadal nie padają konkretne daty. Czy Pan jest pewien, że do takiej zmiany dojdzie w tej kadencji rządu?

Ja jestem przekonany, że to będzie to ta kadencja. Mowa o perspektywie przyszłej kadencji byłaby absurdalna. To musi być teraz.

I może Pan zapewnić, że Platforma nie przestraszy się palonych opon?

Ja myślę, że rząd udowodnił, że jest odwrotnie. Tego typu zachowania, niezgodne z prawem nie są metodą na rozmowę z tym rządem. Nie możemy ulec takim działaniom, bo to byłoby tylko zachęcenie kolejnych grup do kolejnych protestów. To nie może być metoda skuteczna. Jest wręcz przeciwnie, o czym świadczy chociażby ostatni przykład protestu w KGHM.

Na pierwszy ogień ma pójść podniesienie obowiązkowego poziomu reprezentatywności związku nawet do 33 procent załogi. Pana zdaniem to doby pomysł?

Tak. Ja uważam, że to jest dopiero realna reprezentatywność. Wrócę jeszcze raz do sytuacji w KGHM: wszystkie związki zawodowe uchwalają strajk, a w akcji w rzeczywistości bierze udział mniej niż połowa pracowników. To jest jakiś absurd. Jeżeli mówimy o tym, że ktoś kogoś reprezentuje, to nie może to być 7 procent załogi.

A nie obawia się Pan, że dojdzie teraz do walki związków o pracowników, do przejmowania ich, do natarczywego zachęcania do wstąpienia do konkretnego związku?

W porównaniu do innych krajów polskie ustawodawstwo wyjątkowo służy centralom związkowym. Są przecież państwa, gdzie jest tylko jeden związek zawodowy i to wcale nie jest zły model. On pokazuje, że często łatwiej wtedy doprowadzić do porozumienia.

Celem związków zawodowych jest współodpowiedzialność za zakłady pracy, a nie tylko ustawianie się w kontrze do pracodawcy. Nie jestem zwolennikiem modelu dyktatu pracodawcy. Ale jak sobie związki będą rodzić z pozyskiwaniem członków, to już nie moja sprawa.

Jakiej reakcji związkowców spodziewa się Pan teraz? Dużym to pewnie pasuje, ale małym niekoniecznie jest to na rękę.

We własnym imieniu mogę powiedzieć, że liczę się z takimi protestami. Ale się ich nie obawiam. Działania Platformy nie mają na celu podzielenia związków na małe i duże. Mają na celu usprawnienie sposobu działania firm i odpowiednie ułożenie relacji między pracownikami i pracodawcami.

*A propos usprawniania. Kilka miesięcy temu podawał Pan kilka pomysłów zmiany prawa związkowego, m.in. w sposobie finansowania związków. Czy projekt PO rozrośnie się także do innych propozycji, poza wyznaczenie limitu reprezentatywności? *

Nie mam prawa wypowiadać się w tej sprawie w imieniu Platformy. Ale w swoim imieniu mogę powiedzieć, że tego typu rozwiązania powinny wejść w życie. W jakim kierunku pójdą prace, to zobaczymy. Myślę, że okaże się w najbliższych miesiącach.

A czy Panu przychodzą do głowy w ogóle jakieś zalety istnienia związków zawodowych?

Ze związkami zawodowymi jest jak ze stowarzyszeniami, czy partiami politycznymi. One istnieją i są potrzebne, bo każdy ma prawo się zrzeszać. I nie wolno tego zabraniać. W związku z tym oczywiście są potrzebne.

Czy w takim razie Pan kiedykolwiek zastanawiał się nad zapisaniem do jakiegoś związku zawodowego?

Nie, nigdy. Zresztą ja uważam, że są takie dwa systemy w których ludzie żyją. Jeden to archaiczny, system molochów państwowych. A drugi, to system w którym żyje coraz więcej Polaków. A na pewno wielu tych, wytwarzających większość naszego dochodu narodowego. To ludzie, którzy po prostu zarabiają pieniądze i ciężko pracują. I ja do tego systemu należę, w nim zostałem wychowany.

Myślę też, że większość Polaków, która obserwuje debaty związkowe, raczej się nimi nie przejmuje. Mają swoje życie i na co dzień po prostu próbują jakoś funkcjonować.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)