Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Andrzej Zwoliński
|

Rosati: Minister Rostowski się skompromitował

0
Podziel się:
Rosati: Minister Rostowski się skompromitował

*Money.pl: Komisja Europejska pokazała nam żółtą kartkę za zbyt wysoki deficyt finansów publicznych w 2008 roku, czyli za życie ponad stan. Wszczęta procedura w najgorszym scenariuszu może skutkować wstrzymaniem wypłaty części funduszy unijnych. Czy jest się czego bać? *

Prof.Dariusz Rosati, *ekonomista i poseł do Parlamentu Europejskiego: *Spokojnie, wszczęta proceduranie oznacza jeszcze jakiś ostrych rekomendacji. Sprawa naszego deficytu dopiero jest badana, to nie Komisja Europejska decyduje o konsekwencjach tylko Rada Ekofin, czyli ministrowie finansów całej Unii. To Rada zdecyduje kwalifikowaną większością głosów o przyjęciu tzw. rekomendacji. Możemy być spokojni, mało który kraj UE spełnia warunki zapisane w traktacie z Maastricht, czyli ma deficyt niższy niż 3 proc. PKB.

Można powiedzieć, że jesteśmy w zacnym gronie. KE wszczęła już taką samą procedurę wobec: Francji, Hiszpanii, Irlandii i Grecji. Wcześniej otwarte procedury miały już Wielka Brytania i Węgry.

Pod tym względem nie jesteśmy wyjątkiem, poza tym pakt stabilności dopuszcza przekraczanie limitu deficytu w okresach, jak to jest określanie _ szczególnego stresu gospodarczego _. Spodziewałbym się, że część krajów będzie zwolniona z obowiązku utrzymywania budżetu w tych ryzach. Tutaj najbardziej istotny jest fakt, iż Polska w okresie bardzo dobrej koniunktury _ dorobiła się _ deficytu w wysokości 3,9 proc. To wydarzyło się w 2008 roku, możemy więc mówić o kompromitacji.

Kto się skompromitował?

Minister Jacek Rostowski. W 2008 roku przyjął nierealny budżet, przygotowany zresztą przez PiS. Trzeba było jednak po wyborach dokonać zmian. Ten budżet byłby dobry przy założeniach, że wzrost będzie trwał wiecznie, a wiadomo, że każda hossa kiedyś się kończy i że trzeba się na to przygotować. Przyjęty budżet był po prostu zły.

Co było w nim złego?

Dobre czasy trzeba wykorzystać na zmniejszanie dziury budżetowej, a w nim zapisano deficyt na poziomie zbliżonym jak w poprzednich latach. Spodziewałem się, że tuż po wyborach Platforma Obywatelska zacznie od razu ograniczać sferę wydatków budżetowych, tymczasem tego nie zrobiono. Wręcz przeciwnie, rząd kontynuował to co robił PiS i co wymienia w raporcie KE, a co przyczyniło się do szybkiego wzrostu deficytu, czyli obniżanie składek społecznych, ulgi podatkowe dla rodzin, indeksacja emerytur.

Nie można powiedzieć, że były to niepopularne decyzje, w końcu więcej zostaje w naszych kieszeniach. Może po prostu kryzys zaskoczył rząd?

Minister Rostowski przynajmniej od sierpnia ubiegłego roku wiedział o niższych niż zakładano wpływach do budżetu i to sporo poniżej założeń. Mimo tych sygnałów w 2008 roku nie podjęto żadnych reform. Minister Rostowski wprowadził niejako w błąd opinię publiczną, bo trzymał to w tajemnicy.

Ukrywał przed nami stan państwowej kasy?

Mogę odpowiedzieć tylko pytaniem pod adresem rządu: Czy był świadom tego, że w miesiąc w miesiąc wpływy są mniejsze o 5-6 mld złotych? Minister Rostowski tłumaczy się, że ten zaskakująco wysoki poziom deficytu to kwestia metodologii stosowanej przez KE, która do deficytu dolicza unijne dopłaty. Co prawda mogło nam to podnieść deficyt o ponad 1 proc. PKB, udawanie jednak zaskoczenia z tego powodu to dziecinada, wiadomo, że tak to jest liczone i już.

Jeżeli chodzi o wniosek PiS to jestem ostrożny, nie wiem co dokładnie zawiera, po drugie wnioski tej partii są zazwyczaj mocno upolitycznione. Mogę jednak powiedzieć, że minister Rostowski zawiódł. Nie chodzi już nawet o ten wysoki zeszłoroczny deficyt, ale na przykład upieranie się do niedawna przy wzroście PKB na poziomie 3,7 proc. w tym roku, kiedy wszyscy dookoła mówili o zaostrzającym się kryzysie i że to nierealne. Dość już tego ściemniania.

Mówi Pan, że minister Rostowski ściemnia, a czy to nie hipokryzja ze strony PiS oskarżanie go i stawianie wniosku o wotum nieufności.

Oczywiście, że tak, PiS zmarnował czas trwającej ponad 2 lata znakomitej koniunktury. Ten czas można było wykorzystać na niezbędne reformy, emerytalne i finansowe. Tutaj mam wielki żal do Zyty Gilowskiej, która doskonal wiedziała, co się dzieje, a nie zrobiła nic. PiS się chwali, że wyprowadził Polskę z wysokiego deficytu, a to tylko wyłącznie zasługa światowej koniunktury i większych niż zakładano wpływów do budżetu w latach 2006/2007. Tego nie zrobiła ekipa Marcinkiewicza i Kaczyńskiego to po prostu nasza gospodarka tak wystrzeliła.

Co rząd powinien zrobić by ratować budżet?

Jak najszybciej znowelizować budżet, nie wiem dlaczego z tym wciąż czeka. Ta nowelizacja nie powinna jednak polegać na cięciu wydatków wszystkim ministerstwom po równo, jak to zrobiłDonald Tuskna początku roku, ale na przemyślanym planie reformy finansów publicznych.

Na czym miałby polegać ten plan?

Przede wszystkim reforma KRUS, systemu rentowego i kontynuacja reform emerytalnych. W tych dziedzinach są największe pieniądze do zaoszczędzenia. Chronione za to powinny być wydatki na naukę i na infrastrukturę.

To raczej nierealne, by przy tym układzie politycznym PO-PSL ruszono KRUS

To mnie mało interesuje, mówię o sprawach koniecznych i uzasadnionych. Niech premier powie, że nie umie robić reform, bo ma koalicjanta, który się na nie nie zgadza i sytuacja będzie jasna. Tymczasem premier nabrał wody w usta i o KRUS w ogóle się nie mówi.

Wczoraj Eurostat ogłosił, że jeżeli chodzi o wartość PKB, jesteśmy 7 gospodarką UE. Jest źle, czy jednak dobrze?

Tym bym się nie upajał. To, że w ostatnich latach skoczyliśmy o te kilka oczek i że przeskoczyliśmy Holandię, czy Szwecję to tylko statystyka. Biorąc pod uwagę nasz dochód na jednego mieszkańca, nadal pozostajemy na szarym końcu UE.

Jak dużo nam zostało tego kryzysu. Widać światełko w tunelu?

Trzeci i czwarty kwartał, jeżeli chodzi o spadek produkcji, handlu, wzrost bezrobocia będą najgorsze. Nieznacznej poprawy oczekiwał bym dopiero na przełomie 2009/2010 roku.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)