Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Czujko
|

Rosati: Rosjanom opłaca się życzliwość wobec Polski

0
Podziel się:
Rosati: Rosjanom opłaca się życzliwość wobec Polski

Money.pl: Panie profesorze czy w dyplomacji w ogóle używa się określenia przełom? Pytam, bo mimo wielu pozytywnych gestów ze strony Rosji, wszyscy mówią, że owszem to dużo, ale z przełomem *do czynienia* nie mamy.

Profesor Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych: No bo rzeczywiście nie mamy. Przełomy mają miejsca wtedy, gdy dochodzi do zmiany ustroju albo w wyniku wyborów zupełnie zmienia się ekipa rządząca, która diametralnie przeobraża politykę zagraniczną. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia u nas w 1989 roku. W przypadku Rosji nie ma aż takiego postępu.

A reakcja Rosji na katastrofę w Smoleńsku, emisja _ Katynia _ w publicznej telewizji, pozycja naszych żołnierzy na moskiewskiej defiladzie tuż za rosyjskimi, no i ostatnie przyznanie Miedwiediewa, że Rosja fałszowała historię Katynia?

To są wszystko ważne pozytywne wydarzenia i napawają mnie one nadzieją, ale nie usuwają fundamentalnych rozbieżności interesów między naszymi krajami. Sprawy takie jak kwestia tarczy rakietowej, gazu, roli NATO, stosunek do Gruzji, Ukrainy to część długiej listy zagadnień, w których będzie nam się bardzo ciężko porozumieć.

Pastusiak: Czas skończyć z polityką _ na kolanach _ wobec USA
To, co się wydarzyło, buduje tylko atmosferę do rozmów o tych sprawach. Do stołów negocjacyjnych siądą więc panowie, którzy będą sobie_ jako tako _ ufali. W tym pomoże rosyjska reakcja na Smoleńsk - jedna strona nie będzie podejrzewała drugiej o jakiś ukryty, niecny plan. Zresztą, w kwestii oczyszczenia atmosfery zostało jeszcze wiele do zrobienia. Rosjanie mają jeszcze dużo katyńskich dokumentów do ujawnienia. Ale to nie powinno być teraz trudne.

Bo zostali poruszeni Smoleńską tragedią?

Bo im ten odwrót od mitu Stalina i zwycięskiego Związku Radzieckiego się opłaca. Putin i Miedwiediew na nim właśnie zbudowali swoją władzę, ale teraz on im ciąży. Przeszkadza w relacjach choćby z Polską.

Jesteśmy dla nich aż tak ważni?

Z politycznego punktu widzenia jesteśmy dość ważni. Rosja nie dawno zorientowała się, że Europa i Zachód nie jest dla niej zagrożeniem, że większe problemy może mieć z krajami na południe od niej. Co więcej dostrzegła, że Europy potrzebuje – uświadomił jej to choćby kryzys gospodarczy, który dotknął ten kraj w poważny sposób. W związku z tym Miedwiediew z Putinem wykoncypowali,że trzeba szukać zbliżenia do Unii, ale okazało się jednocześnie, że nie można tego zrobić, traktując Polski tak jak wcześniej.

Czyli jak?

Jak rusofoba, awanturnika, którego należy przed Europą ośmieszyć. Okazało się, że nasz kraj zbudował sobie silną pozycję w Europe i potrafi głośno i wyraźnie przedstawiać swoje stanowisko. Potrafi też – w celu politycznej demonstracji – nieźle utrzeć Rosji nosa. Trzy lata temu, gdy Unia negocjowała traktat o partnerstwie z Rosją, polskie weto wstrząsnęło jej władzą. Pokazaliśmy, że potrafimy pomieszać Rosji szyki no i chyba w końcu do nich dotarło, że stosunki z Europą, to też stosunki z nami.

Rozumiem więc, że skoro jest to tak wykalkulowany proces,to snucie teorii spiskowych przez środowiska o drugorzędnym znaczeniu politycznym, raczej go nie przerwie.

Współczesne demokracje mają to do siebie, że nie dopuszczają do władzy ludzi, którzy ulegaliby takim teoriom. Owszem, pojawiają się osoby, które budują nich jakiś kapitał polityczny – jak np. Andrzej Lepper – ale nie udaje im się zdobyć władzy. Dlatego po jednej i drugiej strony nie powinien to być problem. Sprawa takich wydumanych wersji zdarzeń może tylko zaszkodzić stosunkom pomiędzy społeczeństwami.

No ale tu jest przecież duży kredyt zaufania. Kulturowo i charakterologicznie bliżej nam do Rosjan niż do Amerykanów.

Oczywiście. Śpiewamy rosyjskie piosenki, pijemy rosyjską wódkę, a samych Rosjan uważamy za naszych kuzynów. Są nam bliżsi niż Francuzi, Niemcy, jak większość Europy. Nie lubimy tylko państwa rosyjskiego, ale to może się zmieni – w tym procesie teorie spiskowe mogą trochę zaszkodzić. Póki jednak nie wejdą do nurtu głównego, to nie są aż tak groźne.

Ale czy Dmitrij Miedwiediew jest * *już *nam bliższy niż Barack Obama?*

Z Obamą jest o tyle kłopot, że Polacy w sondażach opinii publicznej sprzyjali do ostatniego dnia wyborów w USA Republikanom. Bliższa była nam Ameryka Busha niż Obamy. Obecny prezydent popełnia dodatkowo pewne gafy, które jeszcze zmniejszają naszą sympatię do niego. Nie odwiedził nas jak dotąd, zrezygnował z tarczy antyrakietowej, nie dotarł na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego. Mogę więc powiedzieć, że bliższa jest nam Rosja po katastrofie Smoleńskiej niż Ameryka Obamy.

ZOBACZ TAKŻE:

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)