Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Rybiński: Rynek może nie wytrzymać kolejnej katastrofy

0
Podziel się:

Japonia poradzi sobie z trzęsieniem ziemi. Jednak nastroje inwestorów napięte.

Rybiński: Rynek może nie wytrzymać kolejnej katastrofy

Money.pl: Czy trzęsienie ziemi w Japonii może spowodować panikę na rynkach i spadki cen akcji i surowców?

Prof. Krzysztof Rybiński, rektor Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej w Warszawie, były wiceprezes NBP: Rynki będą bezlitosne dla koncernów, które ucierpią wskutek trzęsienia. Ich akcje zapewne mocno stracą. Ucierpią też powiązane z nimi inne firmy, jak chociażby ubezpieczyciele. Natomiast dla światowych giełd, to wydarzenie jest kolejnym, ale nie najistotniejszym elementem psującym i tak już napiętą atmosferę. W tej sytuacji, gdy tracą akcje i surowce, to będzie zyskiwał dolar, frank szwajcarski czy amerykańskie obligacje.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/57/t134969.jpg ) ] (http://www.money.pl/gielda/wiadomosci/artykul/tsunami;w;japonii;wstrzasnelo;gieldami,253,0,792317.html) Tsunami w Japonii wstrząsnęło giełdami Jak duży spadek może dotknąć wrażliwe na tego typu wydarzenia ceny surowców, przede wszystkim miedzi?

Nie odważę się prognozować, bo tego nikt nie wie. To zdarzenie określane na rynku mianem czarnego łabędzia. Pojawia się niezwykle rzadko, jest złą wróżbą, trudno je przewidzieć i nie wiadomo, co przyniesie. Można mieć tylko nadzieję, że ponieważ chodzi o Japonię, to skutki kataklizmu będą krótkotrwałe.

Dlaczego?

Pracowałem w Japonii, gdzie sam przeżyłem kilka trzęsień ziemi. To kraj dotykany tego typu kataklizmami, ale na szczęście doskonale do nich przygotowany. Cała infrastruktura, budynki, są tak skonstruowane, by skutki trzęsień były jak najmniejsze. To oczywiście wielka tragedia, ale gdyby do podobnego zdarzenia doszło w Europie, to jego skutki byłyby o wiele bardziej dramatyczne i długotrwałe.

Jednym słowem, inwestorzy na światowych giełdach - po chwilowej wyprzedaży akcji - opanują negatywne emocje związane z wydarzeniami w Japonii?

Raczej tak. To konkretne zdarzenie nie będzie wielkim impulsem wpędzającym światową gospodarkę w kłopoty. Nie ma takiego znaczenia, jak chociażby wydarzenia w Afryce Północnej. Ale trafiło akurat na bardzo wrażliwy moment, stając się kolejnym punktem zapalnym dla rynków. A tych już jest przecież sporo: kłopoty w strefie euro, zamieszki w Libii i innych krajach arabskich, rosnące zadłużenie krajów. To wszystko powoduje, że kolejne wydarzenie - choć samo niezbyt groźne dla rynku - to jednak może doprowadzić do przesilenia.

Jaki wpływ na samą gospodarkę Japonii będzie miało to trzęsienie ziemi?

To zależy w jakiej perspektywie. W krótkiej - kraj gwałtownie ubożeje, bo zostaje zniszczonych część fabryk, domów, dróg, całej infrastruktury. Ale potem można liczyć na wzrost gospodarczy, bo to wszystko będzie trzeba odbudować. Przez około dwa lata firmy będą inwestować pieniądze w odbudowę - podobnie zresztą podobnie jak państwo.

[

W długiej perspektywie jednak te wydatki publiczne przełożą się na pogorszenie sytuacji fiskalnej w Japonii. Ma to o tyle duże znaczenie, że kraj ten już teraz jest jednym z najbardziej zadłużonych. Przekraczają one dwieście procent PKB. A wzrost zadłużenia może skłonić agencje ratingowe do obniżenia swoich ocen dla Japonii i tym samym spowodować odpływ zagranicznego kapitału.

Ale japońska gospodarka już od wielu lat jest pogrążona w stagnacji. A mimo to wciąż jest jedną z najbardziej znaczących na świecie.

Przez ostatnie lata na temat takiego stanu rzeczy powstały tysiące prac naukowych. Krótko mówiąc, można powiedzieć, że Japonia wpadła w kłopoty, gdy straciła swoją konkurencyjność. A straciła ją, bo była gospodarką zamkniętą. Sporo eksportowała, ale jednocześnie była zamknięta dla zagranicznych towarów i kapitału. Doszło do ogromnego wzrostu wartości jena, czego eksporterzy nie wytrzymali. Do tego popełniono spore błędy w polityce pieniężnej. Gdyby nie one, to Japonia z pewnością notowałaby dzisiaj znacznie wyższy wzrost gospodarczy.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)