Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W tym kryzysie giełdy zareagują inaczej. Co się zmieniło?

0
Podziel się:

Prof. Gomułka mówi o tym, czy Polska wpadnie w recesję.

W tym kryzysie giełdy zareagują inaczej. Co się zmieniło?
(BCC)

Money.pl: Mówi się o tym, że giełda wyprzedza realną gospodarkę. Czy w takim razie panika, którą obserwujemy w ostatnich tygodniach świadczy o tym, że przed nami druga fali kryzysu i nowa światowa recesja?

*prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów: *Faktycznie. Giełdy zwykle wyprzedzają wydarzenia w sferze realnej. Jednak nie zawsze tak się dzieje. Teraz giełdy są wyczulone na problemy związane ze skutkami kryzysu sprzed trzech lat. Tamto załamanie spowodowało duże problemy w sektorze finansów publicznych. I w rezultacie dziś świat jest w szponach sporej niepewności co do kondycji Europy, a w szczególności strefy euro, i Stanów Zjednoczonych.

Sprawdź notowania DJI
W tej chwili problemem numer jeden nie jest to, co stanie się za rok czy dwa, ale to co dzieje się w tej chwili. Czyli niepewność, która powoduje, że banki są bardziej ostrożne w udzielaniu kredytów, a gospodarstwa domowe są dużo ostrożniejsze w ich zaciąganiu. Do tego pojawiają się obawy o bankructwa niektórych państw.

To jest w tej chwili wróg numer jeden rynków finansowych i inwestorów, którzy uciekają od walorów obarczonych dużym ryzykiem i wolą inwestować w skarbowe papiery wartościowe takich krajów jak: Niemcy, USA czy Japonia i waluty takie jak frank szwajcarski czy japoński jen.

Rykoszetem to dotyka krajów wschodzących, gdzie sytuacja w realnej gospodarce nie jest zła. Jednak generalnie te kraje są postrzegane jako kraje podwyższonego ryzyka. W efekcie widzimy ucieczkę kapitału z Polski i innych krajów oraz presję na waluty tych państw.

Mówi Pan, że sytuacja nie jest zła. Ale ostatniedane o zwalniającym tempie wzrostu produkcji przemysłowej i zatrudnieniu nie powinny nas niepokoić?

To są symptomy zwiastujące spowolnienie gospodarcze. Sytuację, w której będziemy mieli do czynienia raczej z bardzo niskim wzrostem, a nie z recesją. I to jest podstawowa różnica w porównaniu do tego, co mieliśmy trzy lata temu. Wtedy załamał się sektor bankowy, rynek nieruchomości i popyt konsumentów. Recesja w niektórych państwach była nieunikniona.

Póki co wiele instytucji mówi o stosunkowo skromnym spowolnieniu tempa wzrostu, ale może okazać się, że będzie ono głębsze. W skali świata zamiast wzrostu w okolicy 4 proc. być może będziemy mieli między 2 a 3 proc. W krajach wysoko rozwiniętych zamiast 2-3 proc. poziom zbliżony od 0 do 2 proc. A w Polsce zamiast 4 proc. wzrost sięgnie 2-3 proc.

Ale słabe dane napływają też ze strefy euro. Prognoza PKB dla II kwartału pokazuje, że gospodarka eurolandu będzie ledwo nad kreską. Także Niemcy - najsilniejsza gospodarka Europy - są praktycznie w stagnacji. A to nasz najważniejszy partner handlowy. To nie zwiastuje nam **nadciągającego załamania?

Ale to wciąż są dane mówiące o spowolnieniu, a nie recesji.

Jest Pan całkowicie przekonany, że ta ostatnia nam nie grozi?

Jest ryzyko jej wystąpienia. Negatywne zjawiska mają swoją dynamikę, na którą wpływają czynniki psychologiczne - one mogą powstrzymać inwestorów od inwestowania, a konsumentów od kupowania. Na razie jednak recesja nie jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.

Czyli reakcja rynków jest przesadzona? W gospodarce nie jest aż tak źle?

Ta reakcja wynika stąd, że indeksy giełdowe w ciągu ostatnich dwóch lat poszły w górę zbyt mocno. Tak więc, jest tu element korekty. Ale zwykle w takiej sytuacji, taka korekta jest przesadzona. Działa prawo wahadła.Te spadki będą trwały, aż nagle fundusze inwestycyjne i inwestorzy prywatni zorientują się, że jest wspaniała okazja do zakupów.

A co mogłoby uspokoić te rozedrgane rynki. Ustalenia polityków na razie niewiele dają. Po szczycie Merkel-Sarkozy nie widać zmiany nastrojów.

Merkel i Sarkozy mają duży problem. Czytałem mocno krytyczny pod ich adresem komentarz mojego dawnego studenta Jacka Rostowskiego. On jest bardzo polityczny. Łatwo krytykować z zewnątrz. To komentarz kogoś, kto nie będzie płacił na przykład za większą pomoc dla Grecji czy Hiszpanii.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/124/t127612.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/to;oni;winni;sa;krachowi;na;swiatowych;rynkach,63,0,892735.html)Prof. Filar wskazuje odpowiedzialnych za krach

Tych dwoje przywódców nie może nie brać pod uwagę swoich ograniczeń politycznych. Gdyby oni zdecydowali się na bardziej zdecydowaną i bezwarunkową pomoc dla krajów grupy PIIGS to nie tylko od razu podniosłyby się głosy oburzenia w Niemczech i Francji, ale także pojawiłaby się zachęta dla rządzących z zagrożonych krajów do tego, by nic z problemem długu publicznego nie robić.

Na krótką metę można pomóc zdecydowanie, ale poważni przywódcy Unii muszą myśleć długofalowo i strategicznie. A to oznacza konieczność dyscyplinowania rządów krajów borykających się z problemem długu.

Ta strategia działa?

Tak. Widać to na przykład po tym, co zrobił Berlusconi. Do tego nie mamy przecież jakiejś zapaści kursu euro [TUTAJ SPRAWDZISZ, ILE DZIŚ KOSZTUJE]. Mamy kryzys na rynkach kapitałowych, a nie na walutowych. To by świadczyło o tym, że inwestorzy uznali, że wzrost indeksów był zbyt duży i w sytuacji spowolnienia, zyski firm będą niższe, więc potrzebna jest bardziej realistyczna ocena wartości tych papierów.

A w poprawie sytuacji pomógłby odrzucony przez przywódców Niemiec i Francji pomysł emisji euroobligacji?

Dlaczego Francja i Niemcy miałyby się na to zgodzić?. Te papiery miałyby znacznie wyższą rentowność niż obligacje niemiecki. Niemcy - przynajmniej jeżeli chodzi o koszt obsługi długu - korzystają na tym kryzysie. Są oazą bezpieczeństwa i tam idzie kapitał. Zamiana tego na euroobligacje nie ma sensu. Przecież i tak wiarygodność tych papierów byłaby tak duża, jak dużą odpowiedzialność za nie byłyby skłonne wziąć na siebie Niemcy, Francja i może jeszcze kilka innych, dużych krajów.

O załamaniu na rynkach czytaj w Money.pl
[ ( http://static1.money.pl/i/h/156/t154780.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/dramat;na;gieldzie;na;te;spolki;uwazaj;szczegolnie,160,0,893344.html) Dramat na giełdzie. Na te spółki uważaj szczególnie Wczoraj WIG-20 załamał się. W pewnym momencie tracił nawet 8,6 proc. Czy są inwestycyjne okazje i kiedy koniec paniki?
[ ( http://static1.money.pl/i/h/2/t142850.jpg ) ] (http://www.money.pl/sekcja/sprawdz-jak-ciebie-dotknal-kryzys/) Ile straciłeś na krachu? Tu wszystko policzysz Tracą nie tylko aktywni inwestorzy oraz zadłużeni, ale również przyszli emeryci. Unikalne narzędzie pozwoli Ci zobaczyć, jak Ciebie to dotknęło.
kryzys
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)