Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Fundusze zagraniczne dla "ubogich"

0
Podziel się:

Może się wydawać, że zagraniczne fundusze są w każdym względzie lepsze od krajowych - są tańsze, oferują więcej możliwości, przynoszą relatywnie wyższy zyski.Jest jednak jeden aspekt w którym zagraniczna konkurencja odstaje od oferty naszych TFI - fundusze zagraniczne nie za bardzo nadają się do systematycznego oszczędzania niewielkich kwot. Chociaż są wyjątki.

Kiedy inwestować pieniądze? Na tak postawione pytanie Sir John Templeton, twórca słynnej firmy zarządzającej funduszami, odpowiedział: "wtedy kiedy je mamy". Pytanie nie jest jednak tak banalne na jakie wygląda. Wybór momentu w którym wpłacimy środki do funduszu akcji jest bardzo istotny - szczególnie wtedy gdy chcemy ulokować znaczną kwotę. Dzisiaj, po kilku latach hossy mamy sytuację w której analitycy obawiają się, że wiele spółek jest wycenianych zbyt wysoko. Jeśli nawet nie dojdzie do odwrócenia trendu to w każdej chwili można spodziewać się korekty takiej jak w maju ubiegłego roku.

Każdy kto w tej chwili zastanawia się nad zainwestowaniem znacznej kwoty w fundusz akcji ma więc dylemat: czy wpłacać teraz, bo przecież za tydzień może być już "wyżej" czy może poczekać na głębszą przeceną i wtedy zainwestować. W przypadku większości inwestorów indywidualnych takie "taktyczne" podejście kończy się fiaskiem - wybór odpowiedniego momentu do wejścia na rynek jest niezwykle trudny. I dlatego większość doradców finansowych podaje prostą receptę: inwestowanie systematyczne. A jeśli mamy znaczną kwotę to możemy ją bezpiecznie zaparkować w funduszu pieniężnym i stopniowo przenosić do funduszu z udziałem akcji.

Inwestując systematycznie niewielkie porcje kapitału nie ryzykujemy wpłaty całości na górce. W praktyce raz trafimy lepiej raz gorzej. Generalnie jednak będziemy kupować jednostki po tzw. średniej cenie. Mając taką strategię praktycznie nie musimy się martwić o wybór odpowiedniego momentu na inwestycję. No ale jeśli mamy inwestować regularnie niewielkie kwoty to fundusz musi je przyjąć. W przypadku funduszy krajowych nie ma z tym problemu - w większości przypadków wystarczy 50 zł miesięcznie, więc jeśli ktoś chce wpłacać np. 200 zł co miesiąc może przesyłać pieniądze do funduszu np. co tydzień korzystając ze stałego zlecenia w ramach konta bankowego.

Z funduszami zagranicznymi jest gorzej. Większość z nich wymaga znacznie wyższych kwot niż 50 zł. W Blackrock Merrill Lynch minimalna wpłata to 4000 dolarów lub euro, fundusze Franklin Templeton wymagają 2500, a Fortis i Raiffeisen 1000 dolarów lub euro. Nie są to może kwoty astronomiczne ale mało kto będzie w stanie co miesiąc lokować tyle w funduszu. Co więcej, krajowe fundusze premiują osoby oszczędzające systematycznie niskimi opłatami dystrybucyjnymi - deklarując wpłatę 100 czy 200 zł miesięcznie możemy liczyć na stopniową obniżkę prowizji lub nawet całkowite ich zniesienie.

W funduszach zagranicznych takie plany systematycznego inwestowania nie działają a prowizje są z reguły wyższe niż w krajowych podmiotach. Często nie działa te zasada tzw. akumulacji. Załóżmy że wpłacamy do funduszu co miesiąc 5000 dolarów - za każdym razem płacimy 5% prowizji. Tymczasem przy wpłatach powyżej 50 tys. dolarów prowizja spada do 3%. Gdyby to był krajowy fundusz wówczas po zebraniu się na koncie 50 tys. dolarów od każdej kolejnej wpłaconej kwoty 5000 dolarów płacilibyśmy już tylko 3% prowizji. W funduszach zagranicznych - oczywiście nie wszystkich - nie liczy się to co już jest ulokowane w funduszu lecz wysokość pojedynczej wpłaty. Prowizja będzie więc cały czas wynosić 5%.

Z drugiej strony każdy kto oszczędza nawet drobne kwoty na emeryturę czy edukację dzieci powinien, dla własnego bezpieczeństwa, chociaż część lokować poza polską giełdą. Oczywiście ma wówczas do dyspozycji ofertę krajowych funduszy inwestujących za zagraniczne papiery wartościowe. Są one jednak mniej efektywne niż zagraniczna konkurencja - pobierają wyższe opłaty i nie zawsze zapewniają tak wysoką jakość zarządzania i różnorodność strategii. Warto więc poszukać w ofercie funduszy zagranicznych takich ofert które spełnią jednak wymagania systematycznych ciułaczy.

Taką propozycją mogą być np. fundusze Citibanku oraz Legg Mason. Ich unikalną cechą jest to że stawiają żadnych wymogów co do wysokości minimalnej wpłaty. Prowizje mogą być jednak bolesne - w przypadku funduszy akcji sięgają 5 proc. Relatywnie dostępna jest także oferta Robeco - tutaj wystarczy 500 zł lub 150 euro. Taką kwotę można już zaangażować co miesiąc. Jak na razie oferta Robeco jest dość uboga - w Banku BGŻ można znaleźć na razie tylko cztery fundusze - akcji światowych, akcji rynków wschodzących, obligacji światowych oraz obligacji o wysokim oprocentowaniu (high yield). Oferta jest relatwnie wąska lecz na jej bazie można bez problemu zbudować wieloletni plan oszczędzania. Niestety znów prowizje: 5 proc. od wpłaconej kwoty w przypadku funduszy akcji.

Dla nieco zamożniejszych "ciułaczy" przeznaczona jest oferta Nordei - trzy fundusze dostępne od kwoty 300 euro, a więc ok. 1200 zł. Do dyspozycji inwestorów są fundusze European Value Fund, North American Value Fund i Global Value Fund należące do luksemburskiej rodziny Nordea 1 SICAV. Prowizja pobierana przy minimalnej wpłacie jest jednak również dość wysoka i wynosi 5 proc.

Znacznie korzystniej pod względem wysokości opłat manipulacyjnych prezentuje się oferta WIOF. 17 spośród 34 funduszy tej marki dostępne jest bez żadnej opłaty - zamiast opłaty wstępnej obowiązują prowizje z wypłatę środków w pierwszych kilku latach. Np. w przypadku funduszu WIOF American Portfolio wypłata w pierwszym roku kosztuje 3 proc., w drugim 2 proc., a w trzecim 1 proc., a potem można już wycofać środki bez prowizji. Minimalna wpłata w przypadku funduszy WIOF to 1000 zł lub równowartość tej kwoty w innej walucie.

Warto też przypomnieć ofertę ubezpieczeniowych produktów inwestycyjnych, które zostały opisane kilka tygodni temu. W ramach produktów takich firm jak Skandia czy Aegon dostępne są fundusze zagraniczne (m.in. Franklin Templeton, Credit Suisse czy Societe Generale). Minimalna składka to w obu przypadkach jedynie 200 zł miesięcznie. Trzeba jednak pamiętać od dodatkowych kosztach związanych z ubezpieczeniowym "opakowaniem".

Jeśli oszczędzamy długoterminowo zdecydowanie powinniśmy dywersfikować swoje oszczędności także pod względem geograficznym. Oczywiście ponosimy wówczas ryzyko kursowe - umocnienie złotówki będzie działać na naszą niekorzyść. Pamiętajmy jednak że za kilka lat będziemy w strefie euro. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że zysk jak wypracuje nam fundusz będzie wyższy niż ewentualna strata kursowa wynikająca z umocnienia się złotówki. Nasz waluta prezentuje się ostatnio jako wyjątkowo stabilnie i taka sytuacja powinna się utrzymać.

Symulacja

Im dłużej oszczędzamy tym mniejsze znacznie mają prowizje pobierane od składek. Większego znacznie nabierają natomiast opłaty za zarządzanie - a te są niższe w funduszach zagranicznych niż w funduszach krajowych. W efekcie - choćby z tego jednego powodu - fundusz zagraniczny ma większe szanse na osiągnięcie wyższej stopy zwrotu niż fundusz krajowych o tej samej strategii. W tabeli widać jak bardzo niewielka różnica w stopie zwrotu wpływa na wartość oszczędności na koniec.

Oszczędzamy 200 zł miesięcznie przez 20 lat. Jaką kwotę będziemy mieć na koniec?*

Stopa zwrotu 8 proc.** Stopa zwrotu 10 proc.** Stopa zwrotu 12 proc.**
Bez prowizji od wpłaty 114 532 zł 144 797 zł 183 971 zł
Z prowizją od każdej wpłaty (5 proc.) 108 805 zł 137 557 zł 174 443 zł

po uwzględnieniu podatku Belki od zysku
*
średnia stopa zwrotu w każdym roku oszczędzania

giełda
porady
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)