Wyścigi tak - hazard nie! Sezon wyścigowy w Polsce rusza już w najbliższą niedzielę, ale konie pobiegną tylko na wrocławskim Torze Wyścigów Konnych Partynice. Nie będzie także można obstawiać swoich faworytów. Totalizator, który wcześniej przyjmował zakłady wycofał się bowiem z tej działalności, a nowej firmy nie wybrano.
Wrocławski tor organizuje wyścigi konne oraz trenuje konie. Hazardową częścią tego przedsięwzięcia zarządzała dotychczas zewnętrzna firma. Do ubiegłego roku była to spółka Służewiec Tory Wyścigów Konnych w Warszawie.
Po półtorarocznym okresie upadłości, w lutym tego roku sąd gospodarczy dla miasta stołecznego Warszawy ogłosił, że nie uda się zastosowanie - Miasto wyłożyło pieniądze, więc obiekt musi żyć. A on żyje wtedy, kiedy organizujemy kolejne imprezy sportowe i wyścigowe - mówi dyrektor toru Monika Słowik.programu naprawczego i tym samym zlikwidowano firmę. Ministrowie nie zgodzili się na również na zbycie udziałów zainteresowanej spółce zachodniej.
Od lutego nie ma więc w Polsce żadnej firmy która ma licencję na organizowanie totalizatora wyścigowego. A wyścigi we Wrocławiu odbywać się muszą. Zobowiązanie wynika z umowy z miastem, które finansuje tor i - w związku z tym - stawia warunki współpracy. W 1998 roku firma nie zapłaciła nic za teren, na którym znajdują się tory i w ramach rewanżu zadeklarowała bezpłatne trenowanie koni oraz organizację kolejnych sezonów.
A jakie są szacowane straty organizatora? - Nie ma szalonych wygranych. Nikt się nie dorabia, ani nie traci, ale zyski z zakładów stanowiły 10% budżetu - mówi dyrektor Słowik. Wyjściem z trudnej sytuacji byłoby uzyskaniNa świecie na wyścigach konnych nie obstawia się zwycięzców jedynie w krajach arabskich i ... w Polsce. Tam hazardu zabrania religia, w zamian widzowie maja loterie z drogimi wygranymi (np. luk-
susowymi samochodami) - u nas w zamian nie ma póki co nic.e licencji na prowadzenie zakładów. To jest jednak niemożliwe.
Wrocławski tor jest jednostką miasta Wrocławia, która została powołana do innych niż hazardowe czynności, w związku z czym nie może nawet starać o licencję totalizatora. Nie ma też inwestora, który zechciałby zając się taką działalnością. Ustawa bardzo wyraźnie mówi kto może prowadzić totalizator. Żeby to zrobić trzeba zaangażować dość potężny - dokładnie określony - kapitał.
Ministrowie: rolnictwa, skarbu państwa i finansów zaproponowali, żeby wrócić do współpracy z Totalizatorem Sportowym - jak to było do 2002 roku. I tu jednak pojawiły się kłody. Do niedawna totalizator nie miał zarządu, który mógłby o tym zdecydować. Teraz, kiedy powołano 2-osobowy zarząd - ten okazał się niewładny do podejmowania takich decyzji. Nie wiad omo kiedy ta skomplikowana sytuacja się ustabilizuje, a wyścigi nie mogą czekać. Każdy miesiąc postoju i zawieszenia w organizacji wyścigów generuje bowiem ogromne straty.
Dopóki nie zapadną wiążące decyzje ministerialne, wyścigi pozostaną tylko widowiskiem, a publiczność musi uzbroić się w cierpliwość. Jak zapowiada dyrektor toru - na czas każdej przerwy pomiędzy gonitwami będą przygotowane imprezy i występy.