Od rana w Niemczech trwają wybory do Bundestagu. Głosowanie jest tym bardziej emocjonujące, że to pojedynek między dwoma postaciami - kanclerzem Gerhardem Schroederem (SPD) i być może przyszłą panią kanclerz Angelą Merkel (CDU/CSU).
_ fot. PAP/Radek Pietruszka Merkel z Tuskiem może będą się spotykać częściej, jeśli wywalczą wymarzone przez siebie urzędy. _
Do głosowania uprawnione są 62 miliony obywateli tego największego państwa Unii Europejskiej i głównego partnera Polski. Od ich decyzji zależy podział 598 miejsc w parlamencie i kształt przyszłego rządu. O mandaty ubiega się 25 partii.
Od 1998 r. w Niemczech rządzi koalicja SPD-Zieloni z kanclerzem Gerhardem Schroederem na czele. 61-letni socjaldemokrata ubiega się po raz trzeci o fotel szefa rządu. Jego rywalką jest o dziesięć lat młodsza Angela Merkel, kandydatka na kanclerza z ramienia partii chadeckich CDU i CSU, popierana przez liberalną FDP.
Instytuty badania opinii publicznej przewidują wyrównaną walkę między dwoma rywalizującymi ze sobą blokami politycznymi - chadekami i liberałami oraz socjaldemokratami, Zielonymi i Partią Lewicy. Z ostatnich sondaży wynika, że CDU/CSU i FDP uzyskały na finiszu minimalną przewagę nad rywalami.
Decyzję o skróceniu o rok kadencji parlamentu i rozpisaniu przedterminowych wyborów podjął 21 lipca prezydent Niemiec Horst Koehler na wniosek Schroedera. Po klęsce SPD 22 maja w wyborach do lokalnego parlamentu Nadrenii Północnej-Westfalii kanclerz doszedł do wniosku, że utracił poparcie swej partii oraz klubu parlamentarnego socjaldemokratów dla wdrażanej od 2003 r. polityki reform. Jego zdaniem, w tej sytuacji to wyborcy powinni zdecydować
o dalszym kierunku rozwoju kraju.
Zobacz też: