Portal internetowy Money.pl wyliczył, że przeciętna cztero-osobowa rodzina zapłaci miesięcznie 40 zł więcej na utrzymanie, w przypadku singla będzie to 15 zł. Najbardziej odczujemy wzrost VAT, kiedy będziemy płacić za żywność oraz przy opłatach za mieszkanie. Zgodnie z planami rządu, stawki VAT wzrosną o jeden punkt procentowy, czyli z 7 do 8, oraz z 22 do 23 procent. Są jednak produkty, które mogą znaleźć się w grupie towarów luksusowych, jak... zabawki, które z 7-proc. stawki wskoczą na 23-proc. Nowością będzie także 5-proc. VAT na książki i czasopisma. Na podstawowe pytanie - "Ile nas to będzie kosztowało?", ekonomista prof. Andrzej Barczak odpowiada, że może być to jeden ze wskaźników wzrostu inflacji. - Skoro nasze dochody się nie zwiększą, a wzrosną ceny produktów, to stracą płace realne. To spowoduje, że związki zawodowe będą domagać się podwyżek płac. To będzie trudny moment. W Grecji ludzie wyszli na ulice, a w Irlandii ostro tną wydatki - tłumaczy prof. Andrzej Barczak. I dodaje: - U nas bardzo
rośnie wydajność pracy, co być może skompensuje podwyżki cen. Te 40 zł wydatków więcej dla rodziny, które wskazuje portal Money.pl, wydaje się realne. Ale popatrzmy na te zmiany pod innym kątem. Może wreszcie zaczniemy oszczędzać jak Niemcy, wyłączać zbędne żarówki, zrezygnujemy z kilku telewizorów w domu, albo będziemy zatykać korkiem umywalkę przy porannym myciu, tak jak to robią Anglicy. Może w końcu nauczymy się racjonalnie gospodarować własnym portfelem i nie będzie wyrzucać takiej ilości jedzenia - dodaje ekonomista. Przed nami święta. Jak wynika z danych Federacji Polskich Banków Żywności, która wspiera najuboższych, marnuje się aż jedna trzecia żywności, którą kupujemy w supermarkecie.
