"Nie ma co liczyć, że przyszłoroczne podatki będą niższe czy prostsze (..) W rzeczywistości fiskus będzie mógł jeszcze głębiej sięgnąć do naszych kieszeni" - donosi "Dziennik".
Gazeta podaje przykłady rozwiązań sprawiających, że podatnicy mogą nieoczekiwanie zapłacić więcej. I tak na przykład zniesiony został podatek spadkowy, ale otrzymanie spadku trzeba zgłosić urzędowi skarbowemu. Jeśli tego nie zrobimy, to będziemy musieli zapłacić 20 procent podatku. W dodatku osoby, które będą chciały sprzedać otrzymane w spadku dobra przed upływem 5 lat, muszą zapłacić 5-procentowy podatek od dochodu z takiej sprzedaży.
Jeśli jednak chodzi o mieszkanie, to zapłacenia podatku będzie można uniknąć, jeśli przed sprzedażą będziemy w nim zameldowani na pobyt stały przez co najmniej 19 miesięcy. Od podstawy opodatkowania można odjąć koszty remontu lokalu.
Fiskus czyha też na osoby pracujące na zasadzie samozatrudnienia. Dotychczas miały one status przedsiębiorcy i płaciły 19-procentowy podatek. Teraz jednak w ustawie o PIT zapisano nową definicję działalności gospodarczej mówiącą, że przedsiębiorca ma prowadzić działalność niezależnie i ponosić jej ryzyko. Osoby dokonujące samozatrudnienia powinny więc zwracac uwagę na sformułowanie umów.