Obywatele Wenezueli "wyrazili swą opinię, głosowali przeciw reformom proponowanym przez Hugo Chaveza i sądzę, że dobrze to wróży" wolności w tym kraju - oświadczyła rzeczniczka Białego Domu Dana Perino.
"Wygląda na to, że ludzie pokazali, co myślą - powiedziała. - Przewaga była niewielka (...), dlatego że opozycja nie mogła się pokazać w telewizji i wyrazić swego zdania".
Rzecznik Departamentu Stanu Sean McCormack uznał tymczasem, że głosowanie przeprowadzono w satysfakcjonujących warunkach.
"Wenezuelczycy przemówili. Nie mamy żadnych powodów, by wątpić w to, iż ten wynik oddaje wolę ludu wenezuelskiego" - powiedział na konferencji prasowej. "To wiadomość, że Wenezuelczycy mówią, iż nie chcą dalszej erozji demokracji i instytucji demokratycznych" - ocenił.
Według oficjalnych rezultatów Wenezuelczycy w niedzielnym referendum w stosunku 50,7 do 49,29 proc. nie zgodzili się na reformy konstytucji. Po ogłoszeniu wyników Chavez uznał swą porażkę, ale dodał, że tylko "na razie".
Lewicowy przywódca Wenezueli rozpisał referendum, by zwiększyć swoje prerogatywy i ustanowić państwo socjalistyczne. Zmiana konstytucji pozwoliłaby mu rządzić dożywotnio i kontynuować reformy, które nazwał "socjalizmem XXI wieku".