Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wrócą kartki na paliwo? Na stacjach już brakuje ropy

0
Podziel się:

Koncerny nie nadążają z produkcją. Czy celowo zmniejszają podaż, aby wywindować ceny?

Wrócą kartki na paliwo? Na stacjach już brakuje ropy
(PAP/Piotr Polak)

Ajenci stacji benzynowych BP już na początku miesiąca otrzymali okólnik, który mówi o konieczności wprowadzenia ograniczeń przy napełnianiu kanistrów olejem napędowym. Diesla brakuje, bo koncernom opłaca się zmniejszać podaż. Wtedy jego cena rośnie a w ślad za tym rosną ich zyski.

"To co się aktualnie dzieje z "napędem" - komentuje zastrzegający sobie anonimowość menadżer niewielkiej sieci stacji benzynowych na południu Wielkopolski - woła o pomstę do nieba. Orlenowskie naftobazy zajmujące się hurtową dystrybucją produktów koncernu reglamentują surowiec, handlowcy dzielą go według własnego uznania."

Niewiele lepiej wygląda w Lotosie, bo on sam też w przeważającej mierze dzierżawi magazyny, nierzadko od płockiego "konkurenta". Samodzielni właściciele i zarządcy stacji benzynowych mają powody, aby narzekać.

Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że płocki potentat wykorzystuje problemy z podażą do walki z konkurencją - ZOBACZ TAKŻE:

małymi niezależnymi odbiorcami - sprzedając im hurtowo olej napędowy na własnych stacjach po cenach zbliżonych do detalicznych.

Dlaczego brakuje ropy? Jedno wyjaśnienie może być takie, że koncerny w pogoni za zyskami nie dostosowały profilów produkcji do potrzeb konsumpcyjnych. Niższa cena oleju napędowego niż benzyn to mniejsze zyski. Zużycie benzyn w Polsce sukcesywnie spada od niemal siedmiu lat. W 1999 roku kupowano niemal 40 procent więcej tego paliwa niż obecnie. Jest to efekt wzrostu popularności LPG oraz niższych cen oleju napędowego w latach ubiegłych, kiedy to wielu rodaków wybierało samochody z silnikiem Diesla. Odejście od benzyn nie jest jednak jedynie koniunkturalnym trendem, lecz stałą silną tendencją.

Tłumaczenia przedstawicieli biura prasowego PKN Orlen nie satysfakcjonują. Wśród powodów na pierwszym miejscu wymienia się większe niż w latach ubiegłych zainteresowanie surowcem rolnictwa i odbiorców indywidualnych. Co więcej, w dalszej kolejności wspomniane są problemy z importem wywołane przestojami rafinerii w Czechach i na Słowacji, a na koniec komplikacje spowodowane "pożarem w rafinerii w Możejkach”.

Wynika z tego, że za brak diesla winę ponoszą klienci, szczególnie rolnicy. Winni też są pozostali producenci, którzy nie zapewniają dostaw.

Nieco inaczej brak oleju tłumaczy Marcin Zachowicz, rzecznik prasowy Grupy Lotos. Choć i on powołał się na problemy wywołane zwiększonym "sezonowym popytem na to paliwo" oraz "malejący ostatnio import gotowych produktów paliwowych do kraju", to jednak wskazał faktycznego winowajcę problemów. Przemycił to przekazując "pozytywną informację dla kierowców" o decyzji Ministerstwa Gospodarki dotyczącej wydłużenia terminu tworzenia rezerw paliwowych przez koncerny "dzięki czemu Grupa Lotos SA jest w stanie skierować na rynek dodatkowo około 25 tysięcy ton oleju napędowego".

Prawda wydaje się więc taka, że Orlen i Lotos nie nadążały produkować jednocześnie na potrzeby rynku i na tworzenie rezerw, do czego są zobligowane przez prawo.

Dlaczego jednak oba koncerny nie uwzględniły rządowych wymogów w profilu swej produkcji? Tworzenie rezerw nie jest dla nich niespodzianką.

Ucierpieć musieli klienci indywidualni, bo to nie oni, lecz politycy zatrudniają władze spółek i ich potrzeby zaspakajane są w pierwszej kolejności. Zagadką pozostaje kwestia pomysłu gromadzenia zapasów w momencie, gdy ceny surowca są najwyższe...

Autor jest wykładowcą stosunków międzynarodowych, autorem artykułów
i książek o tematyce bliskowschodniej. Naukowo zajmuje się
stosunkami politycznymi na obszarze Bliskiego Wschodu
oraz relacjami między polityką naftową a sytuacją polityczną w świecie.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)